Reklama.
Nie ma jednego powodu radykalizowania się. To niezwykle skomplikowana sprawa. W przypadku np. niektórych brytyjskich muzułmanów (wśród których mieszkałam jakiś czas w Londynie) powodów jest kilka: poczucie obcości przy jednoczesnym braku porozumienia w domu, islamofobia, bieda, polityka zagraniczna Wielkiej Brytanii, upolitycznienie islamu przez organizacje terrorystyczne, brak poczucia przynalezności i tożsamości. Taki Hasan, który wychowany jest w muzułmańskiej rodzinie o średniokonserwatywnych zasadach, jest po prostu bardzo samotny. Jego, dajmy na to, urdu jest na średnim poziomie, angielski na swietnym, ale rówieśnicy w szkole niekoniecznie go akceptują, bo nie chodzi z nimi na imprezy, ma dziwne zasady i, ich zdaniem, nie chce się integrować.
Rodzina z kolei nie jest w stanie do Hasana dotrzeć, bo ten nie rozumie, dlaczego przestrzeganie ich zasad ma mu dać szczęście. Czuje się bezsilny i bezradny. Do tego często dowiaduje się, ze ktoś z jego krewnych ginie w Iraku, Syrii, Jemenie, Egipcie przy jednoczesnej bierności innych państw. Nie rozmawia z nikim.
W internecie trafia na filmy opisujące walke z niewiernymi, obiecujące coś wielkiego, nagrodę, wreszcie jakąś nagrodę i przynaleźność do grupy - za zaistnienie w grupie terrorystów. Czekają na niego. Wykorzystują jego samotność, konflikt wewnętrzny. Żerują na jego poczuciu inności. Podsuwają rozwiązania. Wersety Koranu. Grają na poczuciu winy i wyjątkowości. Inżynierowie dusz.
Tu w sukurs przychodzą wspomniane przeze mnie organizacje. Niektóre z nich są wspierane przez brytyjski rząd. Ich praca deradykalizująca polega na wysłuchaniu tych młodych ludzi, pokazanie im innej ścieżki niż ekstremizm religijny. Czasem na odczytaniu Koranu na nowo. Tylko w ubiegłym roku rząd przekierował ponad trzy tysiące osób na program deradykalizacyjny (w tym dziecko w wieku lat czterech - włącznie z całą rodziną). To odpowiedź na to, że ISIS rekrutuje coraz wiekszą liczbę osób w swoje szeregi. Oczywiście, budzi to wiele kontrowersji (zwłaszcza to, kogo objąc programem), niemniej coś się z tym robi.
Program ten obejmuje też zidentyfikowanych ektermistów prawicowych.
W Polsce dużo sie mowi o tzw. islamskim terroryzmie i zagrożeniach z nim związanych, tymczasem nie widzi się faktu, że ofiarami mowy nienawiści oraz przestępstw z nienawiści są w tej chwili niemal wyłącznie muzułmanie (albo szerzej- obcokrajowcy). Oznacza to postępującą radykalizację białych, być moze chrześcijan, a z pewnością tych, którzy, podobnie jak muzułmanie w Wielkiej Brytanii, czuja się zagrożeni (czemu sprzyja ogólnopolska retoryka lękowa) i chcą z tym zagrozeniem walczyć ZAWCZASU. Boja się zatem dziesięciu sierot, studentów z Turcji, właściciela kebabu i zwierają szyki, by zapobiec wyimaginowanej groźbie - najczęściej poprzez przemoc.
Boją się i reagują. Nie szukają sposobu na to, żeby poprawic swój byt, swoją sytuację, tylko koncentrują się na rzekomej likwidacji zagrożeń - tak samo jak ekstermiści muzułmańscy z Wielkiej Brytanii. I znowu- strach ten wykorzystują ideologowie, najczęściej online. Wywołują lęk. Wysyłają filmy na youtube, pokazujące prześladowania chrześcijan na Bliskim Wschodzie (a głownymi ofiarami w Syrii czy Jemenie są przeciez muzułmanie, ale może lepiej - po prostu ludzie), wzmacniają wszystkie obawy i podsuwają rozwiązania, najczęściej siłowe. Tworzą wirtualną wspólnotę, zawsze gotowi wysłuchać, przygarnąc, zrozumieć. Wzmacniają tych białych mężczyzn - dają im oręże intelektualne i poczucie przynależności. Kategoria wroga obejmuje coraz wiecej ludzi: już nie tylko wyznawócw nielubianej religii, ale i przeciwników politycznych, mniejszości seksualne, polityczne, Ten sam mechanizm działania, co w przypadku muzułmanów w Wielkiej Brytanii.
Być moze nadszedł w Polsce czas na rozpoczęcie działań deradykalizacyjnych, chyba że komuś zależy na wewnętrznej wojnie - a to już zupełnie inna historia.