Nie wierzę w Grillo
Beppe Grillo triumfuje. Według pierwszego exit-poll Ruch Pięciu Gwiazd zgarnął we włoskich wyborach 19 proc. głosów. Komik z Genui wchodzi do parlamentu po latach budowania ruchu społecznego "na gołej ziemi". Błazeństwa znane czytelnikom jego bloga już niedługo wejdą do politycznego mainstreamu. Włosi nie kryją radości. Polityczny beton układu centroprawica-centrolewica trochę się okruszył. Zapowiadanej rewolucji jednak nie będzie.
Sprawy europejskie, a w szczególności Niemcy i relacje polsko-niemieckie
Kim jest Grillo? - pytam znajomą Rzymiankę. "To taki Palikot tylko we włoskim wydaniu. Dużo krzyku, mało konkretów, ale śmieszniejszy, fajniejszy i bardziej lekkostrawny". Grillo i Palikot to osoby z dwóch różnych światów, ale analogie między nimi są łatwo dostrzegalne. Obaj są niekwestionowanymi liderami ruchów protestu, obaj opowiadają się za wprowadzaniem "nowego" do polityki, wreszcie zarówno jeden jak i drugi uprawiają populizm na wielką skalę.
Ugrupowanie Grillo nie zgadza się na rządową politykę oszczędności i punktuje słabości zbiurokratyzowanej machiny państwowej. Ruch proponuje rozszerzenie programu zasiłków na wszystkich bezrobotnych, nawet tych nie poszukujących aktywnie pracy. Domaga się też wprowadzenia zakazu łączenia funkcji parlamentarzysty z działalnością biznesową i łatwiejszego dostępu do instytucji referendum. Demagogia wyczuwalna na kilometr.
Ruch Pięciu Gwiazd szedł do wyborów z zapowiedzią rewolucji w skostniałym układzie politycznym. Nic nie wskazuje na to by miała ona nastąpić. Włochy stoją przed poważnymi wyzwaniami kryzysu finansowego. Konieczność szybkiego wprowadzenia reform raczej przerośnie możliwości przyszłych parlamentarzystów Ruchu. Kilkudziesięciu posłów, notabene bez lidera, który pozostanie poza parlamentem, będzie potrzebować czasu na naukę nowej pracy. Strategia, która mogłaby przynieść im sukces to przyjęcie roli kontrolera i recenzenta.
Sprawniejszymi i skuteczniejszymi graczami pozostaną doświadczone ugrupowania. Zwycięska centrolewicowa koalicja zapowiada ostrożną kontynuację polityki reform i oszczędności. Klimat sprzyjający tym działaniom to spokój i brak zainteresowania obywateli podatnych na populizm. Z tego punktu widzenia wynik Ruchu Pięciu Gwiazd może być dobrą wiadomością dla zwycięskiej koalicji. Beppe Grillo odwróci uwagę obserwatorów sceny politycznej i dostarczy mediom szeregu tematów zastepczych. Czy to nie idealny scenariusz?
Bloger naTemat Jarosław Makowski
przekonuje, że Włosi wolą emocje piłkarskie od tych związanych z wyborami. W Rzymie nie widać plakatów wyborczych, a w kawiarniach nie słychać głośnych rozmów o polityce. W oczach Polaków Włosi wydają się być niepoprawnymi optymistami. Nie ulegajmy jednak iluzji i stereotypom. Przeciętny włoski zjadacz chleba, tak samo jak inni europejczycy, martwi się o utratę pracy, obniżki pensji i o drożyznę w sklepach. Te parę kolejnych kryzysowych lat trzeba jakoś przeczekać. Po drodze nic nie szkodzi dać znanym politykom prztyczka w nos. A do tego jak nikt inny doskonale nadaje się Ruch Pięciu Gwiazd.