Artykuł 196 Kodeksu karnego, dotyczący obrazy uczuć religijnych, w obecnej formie powinien zostać zmieniony lub uchylony. Funkcjonowanie tego typu unormowań zmusza sądy do rozstrzygania spraw, które w świetle dostępnej nam wiedzy są najczęściej fundamentalnie nierozstrzygalne i ze swojej istoty nigdy się takimi nie staną.
Zastanówmy się, jak powinno wyglądać prawidłowe postępowanie dowodowe dotyczące znieważenia przedmiotów lub miejsc religijnych. Sąd oceniając słowa „obrażającego” powinien odwołać się do opinii biegłych filozofów (z naciskiem na filozofów języka , filozofów religii, semiotyków), teologów, psychologów, psychiatrów, teoretyków sztuki, historyków i językoznawców. Dopiero łączna opinia tych biegłych mogłaby przynajmniej przybliżyć nas do prawdy. Czy byłaby konkluzywna? Zakładając rzetelność biegłych - wątpię. Najprawdopodobniej wydaliby opinię obarczoną szeregiem wątpliwości, które sąd powinien wziąć pod uwagę i rozstrzygnąć na korzyść oskarżonego.
W praktyce w podobnych sprawach sądy ograniczają się do opinii językoznawców, którzy mają odpowiedzieć na pytanie, czy użyte przez oskarżonego słowa są obraźliwe. Poza sferą rozstrzygania pozostają kwestie ontycznego statusu „przedmiotów czci religijnej”, możliwości poznania tych przedmiotów, kwestia ustalenia tego, czym w ogóle jest uczucie religijne oraz kwestia ustalenia, czy dana osoba rzeczywiście została obrażona. Uczucie „bycia obrażonym” jest przecież wewnętrznym stanem człowieka, wydaje się zatem, iż poprzestanie na deklaracji „obrażonego”, iż jest „obrażony” jest daleko niewystarczające dla ustalenia odpowiedzialności karnej.
Dlaczego zatem odrzucamy całą tę wiedzę (a dokładniej niewiedzę) i skazujemy ludzi za coś, czego nie jesteśmy w stanie konkluzywnie ustalić. Dlaczego ustawodawca i organy stosowania prawa ignorują fakt naukowej i filozoficznej niemocy człowieka w rozstrzygnięciu przywołanych problemów, wyrażonej w milionach książek, artykułów, referatów i seminariów? Co sprawia, że ustawodawca, a w konsekwencji sąd, wiedzą lepiej?
Odpowiedź na te pytania, choć jest oczywista, nie należy do sfery rozważań prawnych, a ściśle ideologicznych i politycznych. Dlatego od dziś Dorota Rabczewska jest osobą karaną.
PS Zgodnie z informacjami prasowymi w sprawie Doroty Rabczewskiej opinię wydał językoznawca i dwóch biblioznawców.