Michał Kamiński, poseł PO, zazwyczaj pewny siebie i z „męskim tonem” w głosie, pojawia się nagle grzeczniutki, milutki i jakby jakiś... wykastrowany. Nie kibicując ani jednej, ani drugiej stronie sprzeczających się o władzę w obecnej Polsce widzę gościa wyraźnie zatrwożonego, że co to teraz będzie i czy oby PiS nie zacznie wywlekać na światło dzienne wszystkich tych afer, przekrętów i rozplątywać siatek powiązań, którymi raczono omamiać i oszukiwać polski Naród od czasów... powiedzmy: Okrągłego Stołu, żeby się już historycznie nie zagłębiać.

REKLAMA
Kamiński siedział, jak na mój odbiór polskiej rzeczywistości (i nie tylko on teraz tak siedzi), jak symbol, reprezentant wszystkich tych decydentów, którzy właśnie wykorzystują porywcze serca wielu Bogu ducha winnych Polaków do swoich politycznych rozgrywek i nie jest on w tym sam. Aż nieprzyzwoicie się zrobiło na widok mecenasa Giertycha, posługującego się psychologią tłumu i każącego mu podskakiwać, a ten jak marionetki skakał, co sił. Pan poseł Niesiołowski równie dzielnie, jak koledzy, rzuca już parole, że zaraz w Polsce będziemy mieli Majdan, rozpoczynając tym samym nawoływanie do sparaliżowania i tak słabego Kraju, z jego pozycją międzynarodową włącznie.
Taki scenariusz zapowiada nieuchronnie tragiczne zakończenie i to w czasach, w których chcieliśmy przyzwyczajać się do happy-endów i bardziej festynowej formy wspólnego schodzenia się i nieuchronnie zakończyć się może kolejnym „wydymaniem” samego Narodu w szlachetne cztery litery, bo jego rzeczywiste interesy wydają się nadal leżeć odłogiem.
Na Tweeterze nowa pani Premier nie raportuje nic a nic w kwestii spodziewanych gości,których napływać będzie coraz i coraz więcej, nie słychać o programach, o tworzonych ośrodkach, ani o jakichkolwiek aktywnościach w tym temacie. Pani Premier dużo donosi natomiast o tym, jak rozwozi paczki i prezenty, rozdaje dyplomy, wpisuje się w księgi i takie tam różne obchody i upamiętniania. Oczywiście w międzyczasie jest szybki przelot do Brukseli, aby swoimi wypowiedziami jeszcze bardziej zaniepokoić świat, że w Polsce może i „wiele się robi”, ale czy na pewno tego oczekują Polacy wszystkich sortów i świat z wyzwaniami XXI wieku?
Na co dzień dwa zwaśnione ruchy zdominowały więc swoją kłótnią wszystkie media. Sprzeczka, którą na Zachodzie mało kto rozumie, polega na tym, że i jedni i drudzy chcą być „Tymi Prawdziwymi Polakami”, a nie jakimiś tam. A już na pewno nikt nie chce być „czerwonym”, choć czerwoni są dla mnie wszyscy.
Jedni, bo to rzeczywiście potomstwo byłego resortu (plus obecnego, który przecież na różnych szczeblach wciąż trwa), broniące swoich pozycji najzaradniej, jak potrafią, więc namawiają, kogo się da, również tych, którzy z komunistycznym resortem nie mieli nic wspólnego. Drudzy - czerwoni ze złości, z tradycji zazdrości i nienawiści sprzed dziesiątek i setek lat, a dzisiaj raczej dlatego, bo tamtym udało się dorwać do władzy i koryta w czasach największego dosadzania Polski do ekskluzywnych stołów świata zachodniego i gigantycznego przypływu gotówki z UE. I są jeszcze inni „czerwoni Polacy”, ci załamani i już z czerwonymi nosami, którzy stracili wiarę w to, że cokolwiek znaczą i jakikolwiek mają wpływ. A propos: w większości prawi ludzie, którzy w tym obłudnym, skorumpowanym i zmanipulowanym świecie nie potrafili znaleźć dla siebie miejsca i dzień po dniu zawodzeni szukają ucieczki w alkoholu, zawodząc wszystkich, a szczególnie najbliższych.
Granica Polski z Europą Zachodnią stoi krótko przed ponownym zamknięciem. Z Berlina płyną jasne i wyraźne ostrzeżenia. Pokrzykiwanie panów ministrów Błaszczaka, Waszczykowskiego i kogokolwiek jeszcze, że „niech Niemcy nie będą tacy pyskaci”, niczego nie zmieni, o czym przysłowiowy Kowalski zorientuje się któregoś dnia jak zwykle ostatni, kiedy niemiecka straż graniczna nie wpuści go do miejsca, nazywanego ponownie Europą Zachodnią. Bo karma okaże się bezlitosna.
Czy istnieje recepta na godniejszą przyszłość Polski, niż oferuje nam inscenizowany scenariusz? Pewnie tak. Ale do tego potrzebna jest chęć wyzbycia się niesnasków, bratniej nienawiści i przede wszystkim nienawiści do Niemców, „Ruskich” i obcych wszelakiej maści. Potrzebny jest swoisty przeskok w rzeczywiste „Tu i Teraz” i budowanie nowego, nowoczesnego i wzbogacanego kulturowo Kraju, który stać winien się domem nie tylko dla od wieków tułaczką nękanych Polaków, ale również dla tych, którzy godziwego domu szukają.