"Piłam w ciąży i dzieci mam zdrowe". Dawno nic mi tak nie podniosło ciśnienia
Kiedy 16 lat temu zaszłam w ciążę, dostałam od starszej siostry poradnik, w którym jak wół było napisane: "W czasie ciąży wskazane jest wypijanie kieliszka czerwonego wina do obiadu, bo ono poprawia krążenie". Dzięki Bogu miałam mądrego ginekologa, który doktoryzował się akurat ze zgubnego wpływu alkoholu na płód. I to on powiedział mi: Nie! Ani kropli. Nie wiemy, jaka ilość alkoholu uszkadza. Nie wolno pić wcale.
I oto mamy 2020 rok, a ja pracuję w organizacji, która opiekuje się dziećmi porzuconymi i osieroconymi, także takimi, których mamy piły w ciąży. Czyli dziećmi z Płodowym Zespołem Alkoholowym – w skrócie FAS, lub z zaburzeniami ze spektrum FAS czyli FASD.
27,5 proc. naszych podopiecznych z pieczy zastępczej ma takie zaburzenia potwierdzone. Więc myślę sobie: może warto ludziom powiedzieć o tym, jak żyją te dzieci, jakie mają trudności, ograniczenia, jak może wyglądać ich przyszłość, jakie spustoszenie w ich organizmach poczynił alkohol. I robię to, a raczej robią to Halina i Kasia, mamy SOS, psycholożki Kasia i Marlena, pedagodzy Krystian, Sebastian i Monika, ludzie, którzy na co dzień wychowują i wspierają dzieci z zaburzeniami ze spektrum FAS:
I co czytam w komentarzach: "Bzdury! Ja piłam i dzieci mam zdrowe!", "Takie zaburzenia mają też dzieci, których mamy nie piły w ciąży", "Co Wy wygadujecie!", "Nie wszystkie dzieci, których matki piły w ciąży rodzą się chore" itd. Itp.
Mamy XXI wiek, zaawansowany rozwój medycyny i technologii, a jednak cały czas mamy do czynienia z ogromną nieświadomością. A wystarczyłoby pojechać do SOS Wioski Dziecięcej albo do którejkolwiek rodziny zastępczej na spotkanie np. z Piotrusiem, który nie ma w ogóle czucia obrębie ust, nie czuje smaku, temperatury, nic. Nie chodzi, porusza się z pomocą rąk i pupy. Pogadać z Karolem, który nie wie dlaczego, mimo, że dużo je, nie rośnie i stale jest mniejszy od rówieśników, ciągle płacze, bo nie rozumie, dlaczego koledzy go nie lubią, przecież to nie jego wina, że nie potrafi kontrolować emocji.
Spotkać się z Mateuszem, który bardzo pilnie uczy się wierszyka na pamięć, przez cały dzień, a po nocy nie pamięta zupełnie nic. Poznać Kasię, która nie rozumie abstrakcyjnych pojęć takich jak pieniądze czy czas i choć ma już 20 lat, nie potrafi uczyć się na błędach i nigdy nie będzie samodzielna. Te historie mogłabym wymieniać w nieskończoność. Prawdziwe historie, prawdziwych ludzi.
Tak się składa, że co roku w Polsce diagnozuje się około 9 tysięcy dzieci z tym syndromem. 80 proc. z nich to dzieci, które wychowują się w pieczy zastępczej. Dlaczego jest tak mało diagnoz w rodzinach biologicznych? Bo matka diagnozowanego dziecka musiałaby się przyznać do tego, że piła w ciąży. Zwłaszcza przed samą sobą.
Z doświadczenia także zawodowego wiem, że rodzice bez względu na wszystko kochają swoje dzieci, i nie chcą zrobić im krzywdy. Bardzo wielu kobietom zdarzyło się pić alkohol zanim dowiedziały się, że są w ciąży. Nie wszystkie dzieci pijących kobiet mają wymienione wyżej schorzenia. To wszystko prawda. Ale w imieniu Piotrusia, Karola, Mateusza, Kasi i tysięcy innych, cierpiących dzieci, chcę Wam dziś, w Międzynarodowym dniu FAS powiedzieć: STOP! Nasza wolność do picia kończy się tam, gdzie zaczyna się życie Naszego dziecka. Kropka.