Hej!
Dziś piątek wakacyjny i na relaksie. Ponieważ pogoda jest chwiejna i nie wiadomo czy będzie w końcu słońce czy nagle nie będzie cały weekend padać – wracam do tematu serialowego. Na wypadek deszczu, będziecie mieli co oglądać przez caaały długi weekend.
3 miesiące temu (tak, to już 3 miesiące i 12 tekstów temu) pisałam o moich ulubionych serialach, moich prywatnych hitach wszech czasów. Dziś sięgam po nowe tytuły, dla tych, którzy klasyki już znają. Wiecie, dla tych, którzy rozmowę ze znajomymi zaczynają od „Co teraz oglądasz?” (tak, ja również). Głównie produkcje z tego roku i zeszłego, plus 2 starsze tytuły, ale za to nie-amerykańskie, przez co zakładam, że mniej znane. Jak zwykle, czekam na Wasze komentarze, z których wyławiam następne seriale do oglądania!
1. Peaky Blinders
Uwielbiam seriale BBC, a Peaky Blinders jest z brytyjskich produkcji chyba moją ulubioną. Klimatyczna historia osadzona w latach 30-tych w przemysłowym Birmingham, opowiada o gangsterskiej rodzinie Shelbych, którzy krok po kroku budują swoją pozycję w półświatku. To co doceniam: budżet zainwestowano raczej w świetnych aktorów niż nie wiadomo jakie efekty specjalne czy scenografię (która i tak się broni klimatem, ale szczególnie w pierwszym sezonie widać jak dwie, trzy uliczki i trochę dymu musiało starczyć za tło do wszystkiego…). Cillian Murphy jako Tommy Shelby na pierwszym planie (magnetyzujący, przedziwny, z traumą wojenną), na drugim planie jego bracia (Paul Anderson!) i ciotka (Helen McCrory), a w drugim sezonie naj-le-pszy Tom Hardy (ale Toma Hardy biorę w każdej roli!) jako przywódca konkurencyjnego gangu - wszystkie postaci są złożone, pełnokrwiste, charakterne. Ciekawa historia, brak utartych schematów.
I wiecie co? Niedawno wyszedł trzeci sezon. Jest co oglądać!
2. Mr Robot
Zmiana klimatu o 180 stopni. Mr Robot to hit 2015 roku, który pojawił się jakby znikąd. Serial, który musiał powstać, na fali współczesnych ruchów społecznych – o młodych (i niemłodych) hakerach, którzy walczą by obalić wielką, złą korporację (Evil Corp, a co!). Streścić produkcję w trzech słowach? Niesamowita muzyka (ok, zdjęcia też), oczy Elliota Aldersona (a raczej grającego go aktora - Rami Maleka), i roboty. Tzn. ludzie, których świat zamienia w roboty, a może nimi byli zawsze?
Rami Malek i Martin Wallstrom (jako Tyrell Wellick. Duże brawa!) grają tak, że ciarki przechodzą Tobie po plecach.
3. Making a Murderer
Serial dokumentalny Netflixu. Steven Avery zostaje oskarżony o gwałt, trafia do więzienia, z którego wychodzi po 18 latach, kiedy badania DNA jednoznacznie pokazują jego niewinność. Domaga się odszkodowania, ma szansę na kilkanaście milionów dolarów. Po dwóch latach na wolności zostaje oskarżony… o morderstwo. Znów siada w ławce sądowej, ubrany w więzienny pasiak. Zrobił to czy nie? Czy Steven Avery przeżywa wieloletni koszmar, jak z filmu, gdzie niewinny człowiek wpada w pułapkę zastawioną przez system?
W tym serialu jest wszystko: nierówności społeczne, przerażające, czasem obrzydliwe, prawdziwe (!) postaci (po obu stronach), układy, dowody (podrzucone czy nie?), nagrania prywatnych rozmów, nagonka medialna i pokazane czarno na białym niedoskonałości amerykańskiego systemu prawnego. Jak wygląda obrona przez prawnika z urzędu, a jak wygląda obrona przez prawników za gruby plik dolarów. Jak manipulowane jest jury. Jak wszyscy są manipulowani przez media. I w końcu: jak dobry serial manipuluje nami.
4. The Knick
Kolejny przykład wielkich aktorów i reżyserów, którzy zamiast filmu, wybierają serial. Tym razem są to: twórca „The Knick” Steven Soderbergh (znany i nagradzany za „Erin Brockovich”, „Traffic”, hity: „Ocean’s Twelve” czy „Magic Mike”), i grający główną rolę: Clive Owen. Drugi w moim zestawieniu serial kostiumowy – tym razem przenosimy się do Nowego Jorku na początku XX wieku, do szpitala Knickerbrocker. Lubicie „Grey’s Anatomy”? To zapnijcie pasy. To są czasy, kiedy medycyna dopiero odkrywała swoje możliwości, nie istniały antybiotyki, a The Knick w bardzo realistyczny sposób pokazuje jak wyglądała sala operacyjna… No i ta ostatnia scena pierwszego sezonu.
5. Most nad Sundem
Serial, który obejrzałam, bo poleciliście mi go w komentarzach pod poprzednim tekstem. I bardzo, bardzo Wam za ten strzał dziękuję! „Bron / Broen” to szwedzko-duńska produkcja, o szwedzko-duńskim śledztwie. Ciało kobiety znalezione dokładnie na środku mostu łączącego Malmo z Kopenhagą. Ciało kobiety? Poprawka! Górna część ciała należy do wpływowej działaczki politycznej, a dolna do prostytutki. Dwie ofiary, dwa kraje, dwóch detektywów (przedziwna postać Sagi Noren i rubaszny, swojski Martin Rohde)… Tak, to będzie historia pełna zagadek. Podobało Ci się „Siedem”? Jesteś w domu.
Ok, wiem, że to są „Piątki w Piątki”, ale nawet nie miesiąc temu Netflix wypuścił serial, który już stał się hitem, a my z Tonim obejrzeliśmy go w jedną noc (dawno nam się to nie zdarzyło!). Więc w bonusie dostajecie dziś numer 6:
6. Stranger Things
Hołd oddany amerykańskim latom 80-tym, dopracowany w najdrobniejszych szczegółach klimat jak z filmów Spielberga i Goonies. Tajemnicze zniknięcie pewnego chłopca, tajemnicze pojawienie się pewnej dziewczynki z włosami ściętymi króciutko przy skórze. Słodka amerykańska rodzina, ze słodką, śliczną Nancy zakochaną w szkolnym przystojniaku z lokiem. Dziecięcy gang poszukiwaczy przygód na oldschoolowych rowerach, którzy nie spoczną dopóki nie znajda swojego przyjaciela. Jedyne czego mi żal? „Stranger Things” zostawia gdzies w Tobie w środku wrażenie, że ta cała magia i przygoda należy już do przeszłości. Że żyjemy w brzydkich, zwykłych czasach. A to smutne. Więc czekam teraz na serial, który odczaruje nasze czasy!