Obywatel Państwa. Nie petent, ale Współwłaściciel i Współużytkownik.
Niedawno Dziennik Gazeta Prawna, opublikował informację, że Prawo i Sprawiedliwość pracuje nad wprowadzeniem ustawowego obowiązku publikowania rejestrów umów zawieranych przez instytucje publiczne.
Za dużo w człowieku hmm, za mało ach, więc szukałam - na razie nie widzę. Czekam cierpliwie.
Po co te rejestry umów
Bo ziemniaki soli się do gotowania. Stawiając na jawność instytucje pokazują, że nie podpisały umowy z Janiną, córką tego Mariana, co to w tym drugim urzędzie. I za rozsądne pieniądze.
Koszula bliższa ciału
Tego chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć. Dlatego w ramach działań strażniczych, inspiracji
Sieci Obywatelskiej Watchdog Polska, nasze pierwsze kroki, jako wnioskodawczynie skierowałyśmy do miejscowego Urzędu Miasta. Potem do kolejnych urzędów w powiecie.
Nie wszystkie z nich do dziś opublikowały rejestry, nie we wszystkich są kwoty. W mieście udało się taki rejestr opublikować począwszy od 2011 roku.
Duże miasto – mniejszy kłopot, małe miasto – większy kłopot
W małych miastach mieszka mniej osób – oczywiste, ale i niosące ze sobą określone konsekwencje. Według GUS-u, na koniec czerwca 2015 roku mieszkałam w mieście wraz z 22407 innymi ludźmi. W takich miastach sporo osób się zna osobiście. Kilku dużych pracodawców, Starostwo, Urząd Miasta, Urząd Gminy. Niektórym się można narazić.
Bywają smutne historie.
Dlatego od początku jestem za wprowadzeniem ustawowego obowiązku prowadzenia rejestru umów we wszystkich instytucjach publicznych.
Bo ja nie chcę i nie potrzebuję wykazać się liczbą wniosków.
Potrzebuję, żeby każdy mieszkaniec dowolnego miasta w Polsce, zajrzał do rejestru prowadzonego w innym mieście i zapytał u siebie, dlaczego w X to kosztuje tyle, w Y tyle, a u nas tyle?
Póki co, sprawy w których współuczestniczę, udaje się załatwić drogą pokojową. Jestem za dialogiem, bo tam, gdzie jest, jest pole dla kompromisu, tam, gdzie nie ma – jest Sąd. O czym wiedzą doskonale wnioskodawcy upubliczniania rejestrów umów w różnych miastach Polski.
Samorządowa Sejmowa
Wiele osób zaczyna swoją przygodę z polityką od szczebla samorządowego. Stąd tytuł. Jeśli na szczeblu lokalnym, w samorządzie, politycy zrozumieją, że ludzie maja prawo wiedzieć i będą podejmowali decyzje zgodne z tym zrozumieniem, to można zaryzykować minimum wiary, że zasiadając w ławach sejmowych tego zrozumienia nie zagubią.