Pozwoliłam sobie na komentarz do tekstu Wojciecha Łazarowicza „Dokąd KOD maszeruje? ...Czyli spowiedź leminga” Ale pozwalam sobie go jeszcze rozwinąć.
REKLAMA
Muszę przyznać, że brakowało mi takiego tekstu. Bo prawdę mówiąc trochę mnie żołądek boli od wizji, że do KOD-u to w ogóle niczego nie było, ludzie nie mieli swojego zdania, swoich poglądów i wszystko im się podobało.
Nie podobało i dlatego mamy taki wynik wyborów. Przepraszam, nie zaglądam panu do metryki, ale to nie jest trochę tak, że po '89 część ludzi usiadła i kontemplowała , a część wzięła się zwyczajnie za robienie kasy (co samo w sobie nie jest naganne)?
Nie podobało i dlatego mamy taki wynik wyborów. Przepraszam, nie zaglądam panu do metryki, ale to nie jest trochę tak, że po '89 część ludzi usiadła i kontemplowała , a część wzięła się zwyczajnie za robienie kasy (co samo w sobie nie jest naganne)?
Mam wrażenie, że huśtamy się na huśtawce. W sensie, że posłużę się cytatem- My, Naród. Zmienił się ustrój, a my natychmiast zapominamy o tym, co nie było samym złem. Nie, no przecież wszystko było źle...
Na pewno? Postawiliśmy natychmiast na indywidualizm. Skrajnie.
Nie gloryfikując tamtego czasu, nie myśleliśmy trochę bardziej kolektywnie?
O tym zeszmaconym teraz pojęciu - wspólne?
Na pewno? Postawiliśmy natychmiast na indywidualizm. Skrajnie.
Nie gloryfikując tamtego czasu, nie myśleliśmy trochę bardziej kolektywnie?
O tym zeszmaconym teraz pojęciu - wspólne?
Od jakichś ośmiu lat "rzeźbię" tak bardziej formalnie w tzw. społeczeństwie obywatelskim. Tylko mam inną optykę, niż marszową. W trakcie Gali TOK-u jedna z pań zapytała, jak to jest możliwe, co robimy, jak robimy... Cóż, pracujemy pozytywistycznie :)
Myślę - próbujemy - uzmysłowić ludziom, że państwo zaczyna się na dole. Na zainteresowaniu się swoim osiedlem, swoją dzielnicą, swoim miastem. Bo partie przestały potrzebować zwolenników, zaczęły potrzebować wyznawców. Ciągle słyszymy głosy, że ludzie (ich) wybrali i będą (ich) rozliczać w wyborach. A pomiędzy? Czarna dziura.
Myślę - próbujemy - uzmysłowić ludziom, że państwo zaczyna się na dole. Na zainteresowaniu się swoim osiedlem, swoją dzielnicą, swoim miastem. Bo partie przestały potrzebować zwolenników, zaczęły potrzebować wyznawców. Ciągle słyszymy głosy, że ludzie (ich) wybrali i będą (ich) rozliczać w wyborach. A pomiędzy? Czarna dziura.
W całej Polsce są ludzie, którzy szarpią się z lokalnymi układami. Nie jest ich wielu, to raczej samotne wilki. Pewnie też nie oczekują powstania wokół siebie muru z tłumu. Ale to, co robią jest ważne i potrzebne.
Nie wiem, czy da się rozwiązać problemy centralne, jeśli nie myśli się też lokalnie. Sprzątania domu nie zaczyna się od porządków na podwórku. Protesty są medialne, idzie wielu ludzi.
Ale obok, ludzie się sądzą o to, żeby urzędy miast/gmin publikowały dokumenty na swoich stronach internetowych. I robią mnóstwo innych rzeczy. Dlatego, kiedy pyta mnie ktoś "gdzie byliście, gdy...cos tam?" mogę zapytać - a wy?
Tylko kogo i po co? Umiemy jeszcze prowadzić dyskusję publiczną?
Nie wiem, czy da się rozwiązać problemy centralne, jeśli nie myśli się też lokalnie. Sprzątania domu nie zaczyna się od porządków na podwórku. Protesty są medialne, idzie wielu ludzi.
Ale obok, ludzie się sądzą o to, żeby urzędy miast/gmin publikowały dokumenty na swoich stronach internetowych. I robią mnóstwo innych rzeczy. Dlatego, kiedy pyta mnie ktoś "gdzie byliście, gdy...cos tam?" mogę zapytać - a wy?
Tylko kogo i po co? Umiemy jeszcze prowadzić dyskusję publiczną?
Autor pisze m.in.: „Może przejęty ideą praworządności KOD pochyliłby się nad bezprawiem, które dotyka boleśnie zwykłych, prostych ludzi? Przez ostatnie 10 lat przejechałem po Polsce 350 tys km kręcąc reportaże o tematyce społecznej, i zaręczam, że jest sporo boleśniej odczuwalnych przez ludzi przykładów bezprawia, niż problemy TK i prof. Rzeplińskiego.”
Cóż… Dlaczego tak trudno ludzi zaktywizować, nawet jeśli ich samych dotyczą sprawy o których się mówi? Może dlatego, że kiedyś powiedziano im, że będzie dobrze i uwierzyli. A potem im powiedziano, że to, że nie mają pracy i pieniędzy to ich samych wina. Bo nie są przedsiębiorczy. Za to mają – jak dobrze pójdzie – umowę zlecenia i/lub perspektywę wyjazdu za granicę. Więc to, co ich zajmuje na co dzień, to pytanie – jak przeżyć.
Jeśli tu są jeszcze jakieś klasy społeczne, to odjechały od siebie o lata świetlne. Tym, że ktoś niżej dostaje robotę po znajomości nikt się już nie ekscytuje. Ani piętnuje. Raczej czuje żal, że sam znajomości nie ma.
Jeśli tu są jeszcze jakieś klasy społeczne, to odjechały od siebie o lata świetlne. Tym, że ktoś niżej dostaje robotę po znajomości nikt się już nie ekscytuje. Ani piętnuje. Raczej czuje żal, że sam znajomości nie ma.
Owszem, niedawno nawet ja się zaekscytowałam. Tym, żeby napisać petycję o to, żeby do roznoszenia decyzji płatniczych podatku od nieruchomości zatrudnić w mieście osoby bezrobotne. Bo wyszło nam, że może być taniej, niż dodatkowe płace urzędników i lepiej nawet na krótki czas dla tych osób. Wyszło nam tak z rejestru umów cywilnoprawnych, który nasz urząd publikuje na stronie internetowej. Robi to, bo pod takim wnioskiem też się podpisałam. Więc teraz każdy może zobaczyć: co, z kim i za ile. Petycja została odrzucona…
Więc kiedy się zastanawiam, dlaczego ludzie nie interesują się czymś, o co ktokolwiek teraz zapyta, miałabym dwie odpowiedzi. Po pierwsze taką, że zbyt zajęci są wiązaniem końca z końcem, a po drugie taką, że sami stawiają pytanie, dlaczego mają się interesować państwem, które się nimi nie interesowało. Ani tym, czy sprzedawczyni w sklepie nie dźwiga zbyt dużo, ani tym, czy jak emeryt kupi leki, to mu zostanie na jedzenie. Jeśli jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? Myślę, że nie od rzeczy byłoby organizować wyjazdowe posiedzenia Sejmu. Nie po miastach wojewódzkich, tylko mniejszych. I kwaterować po chałupach losowo.
Halo! Tu jest Polska!
Halo! Tu jest Polska!
Nacjonalizm nie budzi się ze szczęścia. Tyle chyba wiemy.
Więc, kiedy już wrócicie z tego marszu, rozejrzyjcie się po swoich podwórkach.
A jeśli chcemy być demokratyczni, praworządni i co tam jeszcze, to ja nie słyszę, że kto nie idzie z KOD-em, ten z PiS-em. Dajcie ludziom mieć swoje zdanie i wolny wybór.
Więc, kiedy już wrócicie z tego marszu, rozejrzyjcie się po swoich podwórkach.
A jeśli chcemy być demokratyczni, praworządni i co tam jeszcze, to ja nie słyszę, że kto nie idzie z KOD-em, ten z PiS-em. Dajcie ludziom mieć swoje zdanie i wolny wybór.
