Pół roku po wejściu Polski do Unii Europejskiej, zimą 2004 roku rozpoczęła się Pomarańczowa Rewolucja. Wierzyliśmy wtedy, że Ukraina pójdzie podobną do naszej, demokratyczną i europejską drogą. Dzisiaj od nowa pozostaje nam w to wierzyć.
We wczorajszym artykule Zapomniany Majdan i utracony Krym autor relacjonuje sytuację u naszego wschodniego sąsiada, kończąc apelem o nie pozostawianie Ukrainy samej, która bez międzynarodowego wsparcia nie poradzi sobie z Rosją. Dzisiaj gdy szykujemy się do świętowania 10-rocznicy Polski w Unii Europejskiej, życzę sobie aby nasze europejskie zaangażowanie przyniosło dobre efekty.
Wspólnota Europejska wyrosła z potrzeby pojednania. Dziś wspomnienia strasznych wojen z czasem zbladły. Od lat pokój wydaje nam się czymś tak oczywistym, jak powietrze, którym oddychamy, jak obecność Polski we wspólnej Europie bez granic. Być może dopiero wydarzenia na ukraińskim Majdanie – bezkompromisowa walka naszych sąsiadów o prawo do europejskości, późniejsza aneksja Krymu przez putinowską Rosję pomogły nam uświadomić sobie jak kruche są podstawy stabilizacji i pokoju nawet w naszej Europie.
Zabrzmi to gorzko, ale być może obrazy z kamer telewizyjnych pokazujące przez szereg tygodni ciała rannych i zabitych Ukraińców, rosyjskich żołnierzy wkraczających po tamtejszym referendum na Krym były najlepszą promocją idei integracji europejskiej w ostatnim czasie. Bezczelnie widać to zresztą w badaniach opinii publicznej: w lutym tego roku, w efekcie wydarzeń na Ukrainie poparcie dla Unii wyniosło 82 % ( dziesięć lat temu zbliżało się zaledwie do pięćdziesięciu procent).
Pół roku po wejściu Polski do Unii Europejskiej, zimą 2004 roku rozpoczęła się Pomarańczowa Rewolucja. Wierzyliśmy wtedy, że Ukraina pójdzie podobną do naszej, demokratyczną i europejską drogą. Dzisiaj od nowa w to wierzymy. I z okazji tych europejskich urodzin, życzę nam i Ukrainie, by kolejna okrągła rocznica mogła być obchodzona w poczuciu dobrze odrobionej lekcji.