Kopacz ma Tuska, Szydło Kaczyńskiego a Nowacka Millera. Każda z kobiet kandydatek na funkcję premiera, ma byłego premiera za plecami. I niestety tak też te panie są postrzegane - jako "podwładne" byłych szefów rządu.
Można się pokusić o postawienie tezy, że żadna z pań nie działa samodzielnie. I oczywiście trudno będzie znaleźć niezbite dowody. Donald Tusk zajęty sprawami Europy w ogóle nie angażuje się w politykę krajową, Jarosław Kaczyński praktycznie całkiem wycofał się ustępując pola kandydatce, a Leszek Miller wespół z Januszem Palikotem to pole moszczą. Nie można jednak nie odnieść wrażenia, że kładą się sporym cieniem na sposobie postrzegania wszystkich trzech kandydatek. Jednak wszystkie trzy kładą nacisk na to, że mimo opinii publicznej, są kandydatkami samodzielnymi.
W rankingu CBOS (za wrzesień) dotyczącym zaufania, jakim darzą Polacy polityków, premier Ewa Kopacz zdobywa 46% głosów. To sporo i to świadczy o sile szefowej rządu. Zaufanie społeczne w polityce jest bardzo ważne, zwłaszcza tuż przed wyborami, dlatego te wyniki z pewnością umacniają pozycję Ewy Kopacz.
Także analizując kampanię, można doszukać się wielu elementów świadczących o sile marki osobistej pani premier. Chociażby to wyśmiewane przez opozycję jeżdżenie po Polsce pociągami. Jakkolwiek sam gest wydaje się dość populistyczny, to jednak odejście od standardowych busów, przesiadka do komunikacji zbiorowej i zagadywanie współpasażerów wymaga od premier Kopacz wiary w siłę swoich argumentów. Konfrontacja z całkowicie przypadkowymi pasażerami nie zawsze musiała wyglądać sielankowo. I w sytuacji, w której szefowej rządu cały czas towarzyszyły kamery telewizyjne, tylko czekające na przerwanie tej sielanki, to wymagało odwagi, wyjścia poza standardową strefę komfortu.
Pozytywnie oceniam publiczne, oficjalne wystąpienia Ewy Kopacz. Ponieważ zauważam, że główny dialog między kandydatką PO a Kandydatką PiS Beatą Szydło, odbywa się za pośrednictwem dziennikarzy, to szalenie ważne, żeby nie dać się sprowokować. Pani premier unika uszczypliwości w kierunku kontrkandydatek. Ewie Kopacz brakuje jednak wyrazistości, charyzmy Donalda Tuska. By pociągnąć za sobą ludzi, muszą być oni przekonani o ich nadzwyczajnych talentach, wiedzy czy umiejętności. Tego rodzaju zdolności przywódcze ma niewielu polityków, w ogóle ludzi, ale wyzwanie jakim jest przewodzenie krajowi tego wymaga. Słabym elementem jest też nudna kampania, jednak za to już odpowiada sztab wyborczy.
Obecna szefowa rządu ma predyspozycje, by stać się prawdziwym liderem. Oceniam jej markę jako autentyczną, na pewno wpływową, raczej spójną, brakuje jednak wyrazistości, która postawiłaby przysłowiową kropkę nad i.
Z kandydatką Prawa i Sprawiedliwości jest pewien problem. Bo jakkolwiek doskonale sprawdziła się, jako szefowa kampanii Andrzeja Dudy, tak swojej własnej poprowadzić już nie potrafi. W przytoczonym już rankingu CBOS dostała 37% deklaracji zaufania. Niemało, jednak to, jaka naprawdę jest marka Beaty Szydło wyszło na jednej z konferencji prasowych kiedy dziennikarz zapytał, co sądzi o słowach Jarosława Kaczyńskiego, który powiedział, że PiS będzie rządził następne 20 lat. Beata Szydło odpowiedziała: „Prezes Jarosław Kaczyński ma zawsze rację”. Mógł to być oczywiście niezgrabny żart, jednak takimi słowami kandydatka absolutnie się nie umacnia i daje powody by sądzić, że faktycznie jest niesamodzielną "podwładną" Jarosława Kaczyńskiego.
Nie sposób nie zauważyć, że w komunikacji Beaty Szydło jest też sporo agresji. Ostatnio na deklarację Ewy Kopacz, że chce debaty z Jarosławem Kaczyńskim, Beata Szydło odpowiedziała: „rozhisteryzowana Ewa Kopacz nie zajmuje się niczym innym, tylko opowieściami o debacie”. To bardzo złe i szkodliwe dla kampanii stawiać sprawę w taki sposób. A wystarczyłoby uciąć temat mówiąc: „to ja jestem kandydatem Prawa i Sprawiedliwości na premiera, jeśli Ewa Kopacz chce debaty, jestem do dyspozycji”. Takie słowa załatwiłyby sprawę z klasą i podkreśliłyby pewność siebie Beaty Szydło. Niestety, tego zabrakło.
Niestety nie postrzegam Beaty Szydło, jako marki silnej. Nie jest wyrazista, nie jest charakterystyczna, ale przede wszystkim - nie jest autentyczna. Patrząc na panią Szydło widzę Jarosława Kaczyńskiego.
Barbara Nowacka, nazwana nadzieją polskiej lewicy, ba! nawet polskiej polityki. Zaczęła swoją kampanię najpóźniej, ale jej początek nie należał do udanych. Tak zwane podgryzanie konkurenta zawsze pachnie odrobiną desperacji. Nowacka powiedziała: „Nie musieliśmy wsiąść do pociągu, żeby dowiedzieć się, co słychać u Polek i Polaków. Dokładnie to wiemy” nawiązując do podróży pani premier. Nie wyglądało to profesjonalnie. Marka silna nie potrzebuje dowartościowywać się dyskredytując konkurentów. Silna marka, pewna swoich wartości dyskutuje ad rem a nie ad personam. To był jednak pojedynczy epizod i szybko naprawiony. Odbieram Barbarę Nowacką, jako kandydatkę wyważoną, doświadczoną i pewną swoich wartości. Świadczyć o tym mogą, a także o pewnej próbie wybicia się na samodzielność, niedawne słowa Nowackiej w programie radiowym, gdy powiedziała, że jeśli Leszek Miller jest odpowiedzialny za więzienia CIA, to poniesie konsekwencje.
Według rankingu CBOS zaufanie do Barbary Nowackiej deklaruje 18% badanych, jednak mam pewne przeczucie, że wynikać to może z tego, że ranking przeprowadzony był jeszcze zanim oficjalnie Zjednoczona Lewica ogłosiła, że to Nowacka będzie ich liderką.
Socjolog, prof. Jadwiga Staniszkis ocenia, że wystawienie na pierwsza linię frontu Barbary Nowackiej to ucieczka Leszka Millera od walki z kobietami - „bo nie za bardzo wie, jak walczyć”. Pytanie, czy gdyby Platforma Obywatelska nie postawiła na Ewę Kopacz, a na męskiego kandydata, to partie opozycyjne nadal lansowałyby kandydatury kobiet?
Ze słów prof. Staniszkis wynika, że wszystkie trzy kandydatki są zależne od swoich mentorów.Trudno się z tym całkowicie nie zgodzić, choć myślę, że jest to dość niesprawiedliwa ocena. Znamy powiedzenie, że za silnym mężczyzną stoi silna kobieta. W odwrotnej sytuacji postrzegamy to jako słabość. W świecie biznesu doświadczony mentor jest cenny. Jego zadaniem jest doradzać, ale nie sterować. Człowiek sterowalny nigdy nie będzie przywódcą i żadne zaklinanie rzeczywistości tego nie zmieni. Tu właśnie szukałabym szansy na wzmocnienie swojej marki osobistej.