Moja pasja to Formuła 1. HR i życie mają wiele wspólnego z tym sportem.
Na stronie „Szukam Fajnej Pracy” pod pytaniem pojawiło się kilkadziesiąt komentarzy. Niektóre z nich:
Marta
„Jeśli uniwerki w internetowych aplikacjach do składania podań o pracę zadają pytania o wyznanie, płeć, orientację seksualną pod pretekstem programu równych szans, to wniosek narzuca się sam”
Beata
„Spotkałam się raz z pytaniem, czy 'mam chłopaka/jestem wolna', bo mężczyzna poprzedniej kobiety na tym stanowisku 'stwarzał problemy' - aplikowałam na PH w branży HoReCaDi. Po tym pytaniu ładnie podziękowałam niedoszłemu pracodawcy za równie niedoszłą współpracę...”
Kiniuś
„Bo najlepiej to nie mieć życia osobistego i powiedzieć, że żyje sie tylko dla pracy i będzie sie jej oddanym 24/24, oczywiście poświadczyć pisemnie. ... pytania o dzieci i rodzinę zdarzają sie bardzo często i można powiedzieć, że kobieta która ma małe dziecko, bądź jest świeżo upieczona mężatka, ma marne szanse…
Marta
„Oczywiście!! Pytania o stan cywilny i posiadanie dzieci to normalka... masz dzieci źle, nie masz jeszcze gorzej...
Kinga
„Tak bardzo często”
Problem jednak nie jest typowo polski. Na przykład w Wielkiej Brytanii podejmowane są próby, aby poszukujący pracy w największych firmach nie podawali imienia i nazwiska w dokumentach aplikacyjnych, czy nie zamieszczali zdjęcia. W ten sposób, nie można określić płci kandydata i teoretycznie szanse na pierwsze spotkanie rekrutacyjne są wyrównane. Problem jednak polega na tym, że ludzie nie dostają propozycji pracy po złożeniu CV, ale po kilku etapach rekrutacji, w których muszą uczestniczyć „na żywo”.
Tego typu rozwiązania w praktyce sprowadzają się więc do „pozoracji pola walki”, w której wszyscy zainteresowani udają, że próbują rozwiązać problem. Tymczasem rzeczywiste źródło dyskryminacji tkwi w głowach osób odpowiedzialnych za zarządzanie firmami.
To szefowie przedsiębiorstw wydają dyspozycje i wskazówki w tym zakresie dla służb personalnych (wewnętrznych i zewnętrznych). Owszem zdarzają się przypadki samowoli w tym zakresie i „ambitny” rekruter popełnia błąd, czując swoją wielką „moc”. Jednak taki człowiek, powinien być natychmiast stosownie oceniony przez kierownictwo.
Pocieszające jest to, że poziom świadomości wśród menadżerów jak i poszukujących pracy stale rośnie. Mimo to, aby realnie zlikwidować zjawisko dyskryminacji, musi nastąpić zmiana nawyków myślowych ludzi, którzy kierują firmami z najwyższego poziomu.
Mam nadzieję, że każda rządowa i medialna inicjatywa przyspieszy ten proces.