Nie znam prawnika, który wierzy w skuteczność pozwu zbiorowego w sprawie Amber Gold. Ci, z którymi rozmawiałem też nie znają. Jak się odnieść do sprawy, w której sukces większość prawniczego środowiska nie wierzy? Czy kancelaria Chałas i Wspólnicy ma złotą receptę, której nie dostrzegają inni prawnicy? Czy może pomysł na zbiorowy pozew to jedynie wiele hałasu o nic i gra tylko o opłaty startowe parapozwu? Przed nami długi serial. Pierwszy odcinek ma tytuł: Złote góry czy jaja z niespodzianką?
Blog o styku prawa, biznesu i dnia codziennego. Otaczająca rzeczywistość opisywana bardziej w sprawny niż prawny sposób.
31 sierpnia prawnicy z kancelarii Chałas i Wspólnicy złożyli w Sądzie Okręgowym w Gdańsku cywilny pozew zbiorowy, w którym domagali się od spółki blisko 70 milionów złotych. Już dwadzieścia dni później – w chwili ogłoszenia przez Sąd Rejonowy w Gdańsku upadłości likwidacyjnej Amber Gold - pozew ten stracił rację bytu. Kancelaria poinformowała swoich klientów o konieczności przekształceniu pozwu i przystąpiła do przekonywania poszkodowanych do rezygnacji z części roszczeń, tak by je ujednolicić. Ustawa o pozwach zbiorowych wymaga ich zrównania, tak by każdy pozywający żądał zapłaty takiej samej kwoty. W grupie tysiąca osób reprezentowanych przez kancelarię, które ulokowały w Amber Gold od kilku do kilkuset tysięcy złotych, takie zrównanie kwot jest praktycznie niemożliwe. Utworzono zatem w drodze negocjacji ponad 100 podgrup. Kancelaria zrobiła to w ramach już wniesionej opłaty, informując poszkodowanych, że na tym etapie na razie nie będzie im naliczać dodatkowych kosztów. Każdy z nich do tego momentu już zapłacił kancelarii po kilka tysięcy złotych.
Jakiś czas temu pisałem o zjawisku hazardu moralnego w instytucjach finansowych i wśród kancelarii prawnych. Prawnicy – wiodący zawód w grupie zawodów zaufania publicznego – nie są od tego zjawiska wolni. Najczęstszym tego objawem jest serwowanie obsługi, która generuje im większy przychód, a klientom niekoniecznie efekt. Klienci również przesuwają granicę swojego zachowania w niebezpieczne rejony, tak by tylko osiągnąć nienależną z reguły korzyść. Oni jednak mają więcej do stracenia. I popełniają więcej błędów. Pierwszym krokiem po lodzie jest wybór kancelarii do obsługi konkretnej sprawy. Często obserwujemy pukanie do przypadkowych drzwi i wywnętrznianie się za nimi komuś, kto w poruszanym obszarze nie posiada zweryfikowanej kompetencji. Oczywiście przyjmuje zlecenie i zabiera się do przeprowadzenia operacji szydełkiem na otwartym sercu fakturując za każdą minutę. Ryzyko rośnie z każdym etapem i decyzją. Ryzyko klienta oczywiście - to jego problem i za jego pieniądze jest rozwiązywany. Co prawda istnieje coś takiego jak obowiązek posiadania ubezpieczenia OC przez adwokatów i radców prawnych, który wynika z ustawy oraz Rozporządzenia Ministra Finansów z 2003 roku, które nakładają obowiązek ubezpieczenia odpowiedzialności cywilnej prawników od szkody wyrządzonej przy wykonywaniu czynności polegających na świadczeniu pomocy prawnej, ale w praktyce bardzo rzadko jest z niego egzekwowane zadośćuczynienie.
Co jest zatem “bezpiecznikiem” branży prawniczej? Kodeks? Etyka?
W lipcu 2008 roku redakcja dziennika „Rzeczpospolita" zwróciła się do rzecznika odpowiedzialności dyscyplinarnej Okręgowej Izby Radców Prawnych w Warszawie o wszczęcie postępowania dyscyplinarnego przeciwko Jarosławowi Chałasowi - radcy prawnemu i właścicielowi kancelarii Chałas i Wspólnicy. Według redakcji mecenas dopuścił się czynu sprzecznego z zasadami etyki radcy prawnego: podał nieprawdziwe dane dziennikowi do rankingu kancelarii prawniczych. Dziennikarze w czasie weryfikacji wychwycili próbę oszustwa.
Wyższy Sąd Dyscyplinarny w Warszawie - tak samo jak Okręgowy Sąd Dyscyplinarny - uznał, że Jarosław Chałas naruszył zasady etyki zawodowej (sygnatura akt: WO-36/2011) i nałożył na niego karę pieniężną w wysokości 15 tysięcy złotych. Argumentował, że mecenas Chałas zaakceptował nieprawdziwe informacje przygotowane przez swoich pracowników, co mogło mieć finalnie wpływ na gorsze w zestawieniu miejsca konkurencyjnych podmiotów. Takie narusznie zasad etyki jest poważnym wykroczeniem przeciwko godności zawodu radcy prawnego.
Nie znam prawnika, który wierzy w skuteczność pozwu zbiorowego w sprawie Amber Gold. Ci, z którymi rozmawiałem też nie znają. Z mecenasem Jarosławem Chałasem nie rozmawiałem. Poczekam na jego kolejne kroki. Wraz ze mną co najmniej tysiąc osób. Z tą różnicą, że ja z zawodowej ciekawości – oni w oczekiwanie na obiecane złote góry.
Życzę kancelarii Chałas i Wspólnicy w tej sprawie sukcesu – pozew Amber Gold to najlepsza okazja do rehabilitacji przed szerokim rynkiem.