Igor Janke w Salonie24 opublikował manifest "Nie można stać bezczynnie. Chodźcie z nami!" Uznał, że w Polsce mamy poważny problem z demokracją. “Jeden z jej fundamentów – wolność słowa, pluralizm debaty, dostęp do informacji i różnorodnych opinii jest poważnie zagrożony. Jak chyba nigdy od dwudziestu lat. Tak totalna dominacja jednego przekazu, jest poważnym zagrożeniem dla funkcjonowania państwa. Ta sytuacja wymaga poważnych działań.”
Blog o styku prawa, biznesu i dnia codziennego. Otaczająca rzeczywistość opisywana bardziej w sprawny niż prawny sposób.
W kwietniu tego roku zorganizowałem konferencję poświęconą prawu własności intelektualnej. Do panelu o przyszłości prasy zaprosiłem Wiesława Podkańskiego, Grzegorza Hajdarowicza, Macieja Ślusarka, Bartosza Węglarczyka i Igora Janke. Dyskutowaliśmy o kierunkach migracji prasy, nowych modelach biznesowych w dziennikarstwie internetowym (pay-wall, freemium, add-model, registration), dziennikarstwie obywatelskim, kontencie jako królu.
Zadałem wtedy pytanie o kondycję dziennikarstwa śledczego w dobie kryzysu prasy i czy stać nas na kolejne Watergate?
W ożywionej dyskusji wszyscy zgodzili się co do jednego: media to biznes. Niezależnie od nadrzędnej misyjności i obiektywizmu muszą zarabiać.
Dlaczego próbuje się dzisiaj piętnować Grzegorza Hajdarowicza? Upolityczniać całą sprawę? Dlaczego nikt nie patrzy na Niego jak na właściciela i pracodawcę, który jest po prostu niezadowolony z czyjegoś wyniku pracy? Zatrudnia i nagradza tych, których chce, dyscyplinuje i zwalnia tych, których uzna za stosowne. Kilkanaście dni temu uznał. To jego prawo. Tak samo jak ciężar odpowiedzialności finansowej za utrzymanie na rynku tytułu, który został narażony na szwank bo komuś coś się wydało.
Igor Janke w swoim manifeście nakłada na Salon24 szczególną odpowiedzialność. Pisze “mamy ponad milion unikalnych użytkowników, czyli ponad pół miliona wykształconych ludzi, którzy regularnie czytają pojawiające się tutaj teksty. To olbrzymi potencjał. Od dwóch miesięcy obserwujemy ponowny wzrost zainteresowania Salonem24. Wiem, mieliśmy lepsze i gorsze chwile. Ale to myśmy przetarli szlak w Polsce szlak wolnej debacie w sieci. To tutaj poszerzyła się przestrzeń debaty. Mimo wielu trudności to tu spotykaj się ludzie o różnych poglądach. To tu codziennie powstaje kilkaset tekstów i tysiące komentarzy. Na co dzień czujemy kipiąca tu energię i Wasze zaangażowanie obywatelskie. Kiedy dziś swoboda debaty jest zagrożona, musimy podjąć to wyzwanie”.
Tutaj się gubię. Panie Igorze, to jest ta wolność czy nie? Czy Grzegorz Hajdarowicz ogranicza Pana w prowadzeniu Salonu24 i utrudnia Panu kontakt z owym milionem użytkowników? Czy jedynie przeszkadza Panu, że postanowił pracować z kimś innym w trochę innym scenariuszu niż do tej pory?
Wyraża Pan oburzenie dla jakiegoś faktu, czy buduje napięcie biznesowe? Salon24.pl zaprasza wszystkich, którym los Polski, polskiej demokracji nie jest obojętny. Kiedy najpoważniejsze pióra polskiej publicystki tracą miejsce gdzie mogą prezentować swoje poglądy, chcemy stworzyć tutaj zaczyn poważne medium, które nie służy jednej partii, które nie jest związane lojalnością wobec liderów politycznych i ich ekonomicznego zaplecza, ale które tworzy przestrzeń do rozmowy o najważniejszych sprawach Polski. Nie byliśmy i nie chcemy być sekciarscy. Chcemy tworzyć miejsce otwarte i poważne, w którym nie ma miejsca na awantury, ale w którym dzieją się rzeczy ważne.
Żyjemy w wolnym kraju. Wolność dotyczy tak samo prawa do wyrażania swojego zdania, jak i prowadzenia działalności gospodarczej. W chwili gdy Igor Janke siedział na konferencyjnej kanapie obok Grzegorza Hajdarowicza do tysięcy prawników w Polsce właśnie docierał mailing z jego zaproszeniem do nowego serwisu prawniczego Wokanda24.pl. Serwis kolidował z wizją i strategią rozwoju Rzeczpospolitej, w której pracował - rozmawialiśmy obaj o tym. Z tego co wiem Grzegorz Hajdarowicz nie protestował. Uznał, że Igor Janke ma prawo do swoich działań. Jakkolwiek z jego punktu widzenia nadwyrężało to ogólnie przyjęte zasady.
Dzisiaj proszę o to samo. O poszanowanie prawa drugiego przedsiębiorcy do prowadzenia własnego biznesu. Media po Trotylgate nie przestały nim być. Podnieśmy przyłbice i powiedzmy szczerze bez ideologicznej podbudowy dlaczego coś się dzieje. Uznajmy prawo Hajdarowicza do decydowania kto będzie na Niego pracował tak samo, jak prawo Janke do reklamowania Salonu24, nawoływanie o userów czy product placement książki o Viktorze Orbanie. Przestańmy udawać, że walka toczy się o lepszy kraj. Przyznajmy, że Pisanie Interesujacych Treści = PIT. Bez Rzeczpospolitej pewno mniejszy.