Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Jeden z bardziej znanych dziennikarzy, głęboko znający podskórne życie polityczne, gospodarcze, powiedział mi swego czasu, że udział służb specjalnych w życiu Państwa jest większy, niż nam,szarym obywatelom się wydaje. I choć ich działania powinny i muszą być dyskrecjonalne, to jednak rządzący powinni mieć nad nimi pełną kontrolę. Ostatnie afery pokazują, że nie musi tak być.
Upadek linii lotniczych OLT Ekspres, który odsłonił interesy spółki Amber Gold i Marcina Plichty, z pobocznym wątkiem sprawy syna premiera, Michała Tuska, pokazuje, że organy państwa nie działają tak jak powinny. Działania parabanku Amber Gold, założonego przez Plichtę, człowieka skazanego wyrokami sądowymi za wyłudzenia, pokazują, że można funkcjonować w życiu gospodarczym praktycznie bez kontroli. Precyzyjnie opisał to dziennikarz ekonomiczny “Gazety Wyborczej” i portalu wyborcza.biz, Maciej Samcik, gdzie udowodnił, że gdyby choć jedna z kilku instytucji - Komisja Nadzoru Finansowego, prokuratura, sąd rejestrowy, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów zadziałały profesjonalnie, to do afery by nie doszło. Ba, więcej - Marcin Plichta nie miałby prawa założyć działalności gospodarczej przez długie lata...
Pytanie, które ciśnie się na usta - gdzie były w tym czasie służby specjalne, które powinny sprawować nadzór kontrolny nad działaniami tych instytucji? Co zrobiły ABW i CBA, aby nie dopuścić do takich zaniedbań w instytucjach państwa? Tak, są one niezależne, ale o nieprawidłowościach w ich pracy powinien zostać powiadomiony rząd.
I dopiero kiedy odprysk sprawy Amber Gold, czyli zatrudnienie Michała Tuska jako dobrze opłacanego konsultanta w firmie zależnej Plichty, OLT Ekspres, zwróciło uwagę na brak informacji ze strony służb. Czy Donald Tusk otrzymał informacje o tym? Czy zdarzyło się to post factum, kiedy sprawa miała już wymiar bardzo poważny?
Niektórzy twierdzą, że Michał Tusk sprawił premierowi poważny problem, podejmując pracę w OLT, a następnie udzielając niezbornych i pogrążających go wywiadów - “Gazecie Wyborczej”, potem “Wprost”, “Faktowi”. Tak, młody Tusk popełnił wiele błędów, gaf, sprzeniewierzył się standardom etycznym i zawodowym. Rzadko spotyka się człowieka 30-letniego, który w kilkanaście dni potrafił spalić mosty zarówno za sobą, jak i przed sobą. Ale z drugiej strony mamy do czynienia ze zdumiewającą karierą Plichty, trwającą nieprzerwanie od kilku lat, a także z wykorzystywaniem jego osoby i wypowiedzi dla zaatakowania Donalda Tuska.
Od kilku dni widać bardzo wyraźny trend, nie tylko w mediach prawicowego marginesu, aby afera OLT i Amber Gold stała się aferą Tuska. Nie Michała Tuska, lecz Donalda Tuska, premiera.
Dlatego tak ważne jest pytanie, także dla stabilności demokracji - po której stronie w tej sprawie stoją służby specjalne?