Nie wiemy jakie plany ma Donald Tusk wobec swojej kariery politycznej na następne lata – załóżmy, że trzy lata jego koalicji. Wiemy jednak, że jest dziś jedynym mentalnie i intelektualnie przygotowanym politykiem na walkę z trudnościami.
Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Za duże i za mocne jest określenie, że Donald Tusk i jego koalicja polityczna z Polskim Stronnictwem Ludowym rozłożyła opozycję parlamentarną i wygrała w cuglach. Wynik 233 głosów do 219 w głosowaniu o wotum zaufania jest wynikiem takim jakiego oczekiwan0 – i niczym zaskakującym.
Jeżeli prześledzimy to, co się działo 48 godzin wcześniej, a przede wszystkim wynik głosowania w sprawie dyskusji o aborcji, to wynik wczorajszy jest sukcesem. Jeżeli natomiast bierzemy pod uwagę to, że Donald Tusk musiał użyć wszelkich sił perswazji (a może także szantażu…), to dzień wczorajszy zaczynał się nerwowo. Okazało się jednak dwie godziny po wypowiedzi sejmowej premiera – określanym jako trzecie expose – że Donald Tusk wygrał. Prawo i Sprawiedliwość, ale również inne siły opozycyjne zostały sparaliżowane wystąpieniem Tuska. Histeryczne krzyki Janusza Palikota, wystawienie do dyskusji drugiego i trzeciego rzędu polityków Prawa i Sprawiedliwości, było dowodem, że nie tego się od Tuska spodziewano. Tusk nie przepraszał, nie zapowiadał „potu, krwi i łez”, lecz zarysował plan na najbliższe trzy lata swoich dalszych rządów. Rządu, którego jest pewien, choć nie wiadomo do końca, skąd uzyska pieniądze na rządzenie. Nie od dziś wiemy, że Jacek Rostowski nie pozwoli na poluzowanie budżetu, ale za to wiemy, że dziś to Polska jest silnym kraje Unii Europejskiej.
Jest wiele pytań, które rządowi trzeba będzie stawiać. Nie dowiedzieliśmy się i dalej nie wiemy, jakie będą źródła finansowania dla nowych, rocznych urlopów macierzyńskich. Otwarte są tematy podatku VAT – czy będzie on bardziej liniowy, czy może jednak progresywny. Najważniejsze są jednak pytania, skąd rząd weźmie duże kwoty na obietnice inwestycyjne, przede wszystkim dotyczące energetyki konwencjonalnej i gazu łupkowego. Tym bardziej, że to nie jest tylko problem wewnętrzny, ale przede wszystkim problem polityczny z Rosją…
Wracając do premiera Donalda Tuska. Wielu komentatorów uznaje, niektórzy tak sądzą od roku, że premier jest osłabiony, wypalony, zmęczony, niepewny i wahający się. Nawet w jego partii są tacy, którzy mogą sądzić, że czuć już zapach posoki, że zbliża się moment, kiedy można uderzyć w jego krtań. Byli tacy, którzy uważali, że to może ich czas i że to jest moment, kiedy warto dokonać rozłamu. Wystarczyły 3 dni, kiedy Tusk znów twardo uchwycił stery, tak mocno, że śmieszne były widoki jego domniemanych oponentów siedzących w jego sejmowej ławie, a następnie stojące oklaski po głosowaniu. Jeszcze większe wrażenie sprawiało zachowanie i wypowiedzi politycznych przeciwników, łajanych przez Tuska. Na trybunie znów widać było polityka z pasją, przekonanego do swoich racji i pomysłów, gotowego do walki – ale przede wszystkim przekonanego do swoich racji i pomysłów. Tym było to bardziej widoczne, kiedy pamiętamy miesiące marazmu, jak choćby przy sprawie Amber Goldu.
Nie wiemy jakie plany ma Donald Tusk wobec swojej kariery politycznej na następne lata – załóżmy, że trzy lata jego koalicji. Wiemy jednak, że jest dziś jedynym mentalnie i intelektualnie przygotowanym politykiem na walkę z trudnościami. Widać było wczoraj, że jest gotowy do walki z kryzysem (przy współpracy z Jackiem Rostowskim i kilkoma innymi politykami rządu), a poza tym wie, jak ważna jest polityka inwestycyjna i prorodzinna. Jest to wizja i jest to dalej pasja, choć Tusk powinien być już po pięciu latach zmęczony. Nie jest, nie tylko patrząc na jego konkurencję polityczną.
Mam oczywiście również pewne wątpliwości i pytania. Pierwszym z nich jest to, kiedy Donald Tusk zdecyduje się na rekonstrukcję rządu. Nie wymieniając konkretnych nazwisk widać, że jest w tym teamie kilka, może nawet połowa, ogniw słabych. Premier ma jednak słabość do pewnych ludzi – także do pewnych kobiet – i daje im kolejne szanse. Może już niepotrzebne. Drugie pytanie, jeszcze ważniejsze, powiązane z zagadnieniami ideologicznymi, jest sprawa całościowej rekonstrukcji rządu i układu władzy. Może to czas głębokiego przemyślenia nad tym, jaki system władzy powinien w Polsce funkcjonować i jakie społeczne kierunki wybrać na najbliższe lata, może dziesięciolecia. To także problem taki, czy władza wykonawcza, sprawowana w imię społeczeństwa i w imię demokracji, powinna być niezależna od zmurszałej ideologii. Jak zauważył Aleksander Smolar, publicysta – Donald Tusk musi sobie sam musiał rozwiązać problem tego zadania – żadne słowa zaufania nie odbudują, można to osiągnąć tylko poprzez konkretne działanie. Jeżeli nie zostanie to rozwiązanie, erozja władzy może się powiększać. To między innymi problemy ideologiczne, takie jak choćby silnie zaistniały w ostatnich dniach problem konfliktu aborcyjnego.
Wczorajsze posiedzenie Sejmu i wygrana koalicji PO i PSL powinny być dniem przełomu i odwrócenia trendu osłabienia. Nie wolno – dotyczy to zarówno premiera, ale jeszcze bardziej całej koalicji i Sejmu – schować się z powrotem do niszy i upajać zwycięstwem. Teraz trzeba iść za ciosem…