Państwo, społeczeństwo, nie może ustanawiać praw i obowiązków na podstawie moralnych zasad, zdefiniowanych w sposób tak kategoryczny, jak dotyczy to prawa do życia – lub dobrowolnej eutanazji.
Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Z twardymi publicystami katolickimi, takimi jak redaktor Tomasz Terlikowski, w sprawie zagadnień światopoglądowych w zasadzie nie zgadzam się nigdy. Nie mogę się zgodzić, ponieważ publicyści ci z reguły głoszą opinię, że na gruncie moralności nie może być kompromisu – a z reguły tak zaczynając – prowadzą dalej swój wywód, że moralność, ta jedynie słuszna, katolicka, musi być jedyną obowiązującą w społeczeństwie, szczególnie polskim, której jak wiadomo, jest w większości katolickie, a większość ma zawsze rację. I często prowadzi to do pełnego absurdu.
Katoliccy fundamentaliści, do jakich należy niestety redaktor Terlikowski, przyjmują proste założenie – rudymenty naszej moralności wywodzą się od Boga, w związku z tym nie mamy prawa dyskutować o tak fundamentalnej sprawie, jak eutanazja, ponieważ życie pochodzi z jego nadania i jest święte. Jeżeli tak, to dopuszczenie do jakiejkolwiek dyskusji na ten temat nie jest możliwe, ze względu na to, że nie jesteśmy właścicielem własnego życia, nie jesteśmy jego panami. Jest to założenie, ze człowiek jest ubezwłasnowolniony, ograniczony w ten sposób prawami boskimi.
Tomasz Terlikowski napisał w „Rzeczpospolitej” (nie wiem, czy w wydaniu prasowym, czy tylko elektronicznym);
„O ile zamożni i dobrze wykształceni mogą liczyć na to, że nikt ich do eutanazji skłaniać nie będzie, o tyle ubożsi czy gorzej wykształceni na taką „uprzejmość” nie mogą już liczyć”.
Nie jestem wstanie, jak również wszyscy przeze mnie poproszeni czytelnicy tej myśli, zrozumieć logiki tego poglądu i stanowiska. Najczęściej słyszę opinię, że jest to ludzie bogaci są mądrzejsi, a biedniejsi mniej, za to bardziej poddani naciskom religii. Choć do mnie to też jednak nie trafia.
Nieuchronność śmierci dla jednych to strach, dla innych ukojenie, dla jeszcze innych – nadzieja. Dla jednych jest to tylko koniec życia doczesnego i przejście do innej formy, czysto duchowej egzystencji, inni natomiast spokojnie czekają na to, aby zakończyć życie, z pełną świadomością jego czysto biologicznej wartości, a za świadomość przyjmują funkcję swojego umysłu, jeżeli oczywiście jest on sprawny i panuje nad ciałem.
Słowo eutanazja w Polsce, kraju, gdzie przygniatająca większość społeczeństwa przyznaje się do katolicyzmu, budzi strach, Jest to słowo, którego użycie w pozytywnym, czy wręcz tylko dyskusyjnym kontekście, wzbudza emocje, nawet czasem agresję. Sama definicja encyklopedyczna zjawiska eutanazji ma kontekst czysto społeczny i prawny. Przypomnijmy ją, za Wikipedią;
Eutanazją określane jest zadanie śmierci osobie nieuleczalnie chorej, gdzie motyw owacją jest skrócenie jej cierpień. Eutanazja dzielona jest na bierną określana jako ortotanazja i czynną jako zabójstwo z litości.
Okazuje się, że samo odniesienie społeczne w Polsce nie jest wystarczające. Wynika to z tego, że w naszym kraju, pomimo, że mamy konstytucyjnie zagwarantowaną świeckość państwa i oddzielnie instytucji świeckich od wpływów Kościoła Katolickiego, to jednak katolicy uważają, że etyka chrześcijańska musi być na tyle dominująca, że inne poglądy na wiele spraw muszą zostać jej poddane bez dyskusji. Okazuje się jednak, coraz częściej, o czym świadczą badania opinii publicznej, że nie wszyscy obywatele chcą dostąpić łaski zbawienia i dokonywać świadomych i bezdyskusyjnych wyborów zgodnie z jej nakazami i zakazami. Próba narzucenia etyki chrześcijańskiej jest de facto ograniczeniem wolnego wyboru i praw człowieka, który się z nią nie zgadza. Zmuszanie innego człowieka do dokonywania wyborów zgodnie z narzuconymi siłą zasadami etycznymi, jest jej zaprzeczeniem. Państwo właśnie powinno mnie, obywatela, za pomocą swoich praw, chronić przez narzuceniem przez innych ludzi tego, co chcę zrobić ze swoim osobniczym życiem. Życiem i śmiercią.
Państwo, społeczeństwo, nie może ustanawiać praw i obowiązków na podstawie moralnych zasad, zdefiniowanych w sposób tak kategoryczny, jak dotyczy to prawa do życia – lub dobrowolnej eutanazji. Państwo ma obowiązek zważać na zasady moralne, ale prawa powinny być stanowione na podstawie etyki. Etyka zaś, jako element filozofii, jest poza sferą ducha, czy Boga – lecz jest po prostu nauką.
Zasady etyczne powinny być podstawą tworzenia prawa, które by pozwoliło z jednej strony moralne i zgodne z sumieniem postępowanie członków społeczeństwa, z drugiej strony – dawałoby prawo do wolności człowieka, nieskrępowanej dogmatami moralnymi innych ludzi. W myśl tej zasady, życie ludzkie, jako najważniejsze prawo człowieka, powinno być jego własnością, a wolność powinna mu dawać prawo do odebrania go sobie, jeżeli zaistnieją warunki, że to człowieczeństwo zamienia się w wegetacją istoty bez świadomości.
Moja świadomość i świadomość każdego człowieka jest ograniczona sprawnością, i dla wielu ludzi (a także ich bliskich) od jego sprawności zależy, czy ktoś czuje się człowiekiem, czy nie. Jeżeli setki ludzi na całym Świecie odbierają sobie życie, oznacza to, że wynikało to z ich świadomości. Mogła ona ulec zaburzeniom, mogła zostać poddana presji osób trzecich – czyli innej świadomości, w skrajnych przypadkach – presji społeczeństwa. Uchylam się jednak od zagadnień moralnych w sprawie eutanazji – bo wchodzą one w obszar dyskusji o dogmatach. Dogmatach religijnych i społecznych. A to są problemy według mnie nierozwiązywalne.
Przychodzi często dla człowieka świadomego i zdrowego psychicznie taki moment, że uświadamia on sobie, że przestaje być użyteczny. Dla siebie, dla bliskich, dla otoczenia. Nie jest już ani motorem działania dla siebie ani dla bliskich. Jest ciężarem. Zanika wola życia, ciało i umysł się poddają. Wtedy czas na to, aby godność ludzka została ocalona przez prawo wyboru.
W kilku krajach europejskich, Holandii, Belgii, Luksemburgu istnieje prawa do eutanazji. I społeczeństwa tych państw z tego korzystają. W Holandii powstał ruch – bardzo liczny – który chce rozszerzyć prawo o możliwości dokonania eutanazji nie tylko z powodów czysto medycznych, ale również z powodów osobistych. Osoby, które przekroczyły siedemdziesiąt lat miałyby możliwość dokonania eutanazji na własną prośbę, bez wskazań konieczności udowodnienia nieuleczalnej choroby, powodującej cierpienia. Projekt takiego prawa złoży w holenderskim parlamencie stowarzyszenie ” Z Wolnej Woli”, a podpisało się pod nim setki tysięcy Holendrów. Może być to przełom i rozszerzenie praw obywatelskich. Nie zostanie on zapewne przyjęty już teraz, ale otworzy na nowo dyskusje o dopuszczalności eutanazji.
W Polsce tak naprawdę poważna, społeczna dyskusja o eutanazji jeszcze się nie zaczęła. Wypowiedzi redaktora Terlikowskiego są agresywne, płaskie intelektualne, dogmatyczne religijne i dalekie od prawdziwych praw człowieka. Zresztą także inni dominujący w polskim życiu katolicy usiłują narzucić innym swoją wizję świata, wychodząc z założenie, że rudymenty moralności polskiego społeczeństwa wywodzą się od Boga, w związku z tym nie mamy prawa dyskutować o tak fundamentalnej sprawie, jak eutanazja, ponieważ życie pochodzi z jego nadania i jest święte. Katolicy uważają, że dopuszczenie do jakiejkolwiek dyskusji na ten temat nie jest możliwe, ze względu na to, że nie jesteśmy właścicielem własnego życia, nie jesteśmy jego panami. Jest to założenie, ze człowiek jest ubezwłasnowolniony, ograniczony w ten sposób prawami boskimi. I tak właśnie dochodzimy do sedna, że prawdziwa świeckość państwa w Polsce nie istnieje.
Życie człowieka, niezależnie od wyznawanego światopoglądu, wyznawanej etyki stoi na szczycie hierarchii wartości, powinno być chronione szczególnie – ale prawo do niego nie może pozostać poza sferą indywidualnej wolności jednostki. Do tego powinno dążyć świadome społeczeństwo.