Związki zawodowe w roku 1981 to było prawie 10 mln pracujących Polaków. To była pierwsza, ideowa, nie tylko polityczna „Solidarność”. Na jej czele stał Lech Wałęsa.
Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Dziś „S” jest marginesem związkowym, nie istniejącym bez mediów, innych organizacji i hucpy ulicznej raz do roku. Namioty, plakaty, transparenty i media to wszystkie ich możliwości. Tylko dzięki temu, że to dziś 5% zatrudnionych, a ich szef, Piotr Duda, już jest określany przez wielu robotników jako zwykły polityczny karierowicz...
Polska 2013 to państwo demokracji i prawa. Jeżeli Duda tego nie zrozumie – a wydawało się czas jakiś temu, że wie, czym jest działalność polityczna w interesie związkowców i pracowników przez nich reprezentowanych – przegra interes polityczny i swoich ludzi. Dziś Duda jest lekceważony nawet przez polityków prawicy, w tym Prawa i Sprawiedliwości.
Jeżeli patrzy się na otłuszczone twarze i torsy działaczy związkowych, słucha ich chamskich, płaskich wypowiedzi medialnych, do głowy przychodzą obrazy setek tysięcy działaczy związkowych na prawdziwych demonstracjach we Francji, Hiszpanii, czy też poważne organizacje związkowe w krajach Beneluxu. To są związki nie polityczne, ale nowocześnie syndykalistyczne, z wiedzą, z interesem ludzi zatrudnionych. I te kilkanaście, czy nawet ponad 70% pracujących ma zaufanie do nich. W Polsce te cztery dni w Warszawie związkowców ośmieszają. Pseudo polityk Duda jest dziś karykaturą ludzi walczących o interesy Polaków w 1981 roku i europejskich nowoczesnych działaczy
związków zawodowych.
Dzisiejsze związki zawodowe Dudy i innych nie reprezentują ani zatrudnionych, ani większości społeczeństwa, w tym prawdziwych ludzi pracy. Jak ich się traktuje, bardzo wyraźnie widać dziś, kiedy przyjechali do Warszawa, do Sejmu. Kiedy się media pojawią, politycy są na zawołanie. Kiedy ich nie ma – nawet Jarosław Kaczyński ich omija... Do polityków i mediów dociera, że związkowcy dziś reprezentują tylko siebie i własne interesy. Nawet, jeżeli organizacji związkowych w kopalniach, spółkach chemicznych, jest w zakładach po kilkanaście. Już dociera do pracujących w nich pracownikach, że są to ludzie własnych interesów. Kiedy propozycja, aby oplata działalności związkowej nie była realizowana z funduszy wewnętrznych firm – związki zawodowe zaczną znikać... Podobnie będzie, kiedy działaczom zostaną zabrane przywileje emerytalne.
Nie mówi się tego jasno, ale to już czas, aby prawo związków zawodowych zostało zmienione, przede wszystkim dotyczące przywilejów ich działaczy. To są pieniądze potrzebne tym, którzy pracują rzeczywiście.