Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Sądziłem, że sprawy związane z teorią (?), gender mają znaczenie błahe dla życia społecznego „narodu”. Okazało się – po reakcji polskich hierarchów katolickich, że jest jednak inaczej. Okazało się, że w sumie teoria nie naukowa, nie w pełni również moralna, ma szeroki rezonans społeczny. I będzie miała jeszcze większy, pod warunkiem, że zostanie wyjęta z działań czysto politycznych.
Śmieszna w sumie działalność pani posłanki Beaty Kampy, powołanie zespołu parlamentarnego, pod jej kierownictwem, mającego gender zatrzymać, nie ma znaczenia. I dla Kościoła katolickiego, który wydał własną opinię, jak i dla prawdziwego – rosnącego – ruchu społecznego.
Bardzo ważną rzeczą jest zrozumienie, że wszystko związane z gender, o ile nie zostanie to wykorzystane politycznie, jest teorią humanistyczną, pozwalającą spojrzeć na relacje społeczne kobiet i mężczyzn, wykraczające poza czyste sprawy ideowe. To w sumie dość proste spojrzenie na role społeczne kobiet i mężczyzn, poczynając od małżeństwa, na działalności zawodowej, medialnej, politycznej kończąc. To proste badania nie tylko o wartości intelektualne, ale również o to, jakie w nowoczesnym społeczeństwie są prawa i przywileje kobiet – i mężczyzn. Nie prawa religijne – prawa społeczne, na co chciałbym położyć wyraźny nacisk. Ale za to prawa polityczne. Te, które kobiety zaczęły zdobywać dopiero nieco ponad sto lat temu. Warto wyraźnie sobie powiedzieć, napisać – to nie powinna być walka kobiet o przywileje.
To, że polski Kościół katolicki tak nerwowo reaguje na sprawy związane z gender, wynika z jednego – ta sprawa, te coraz poważniejsze dyskusje społeczne toczą się poza nim. Kiedy polski Kościół katolicki jest pełen inercji moralnej, zanurzony w wewnętrzne spory, słaby intelektualnie, oskarżany coraz częściej i w sposób otwarty o takie sprawy, jak pedofilia, musi się przeciwstawić ruchom feministycznym. Teoria gender jest takim ruchem. Mówiącym otwarcie o sprawach związanych z przemocą wobec kobiet. Problemem jest jednak to, że ruch (teoria) gender ma jak do tej pory nikłe oparcie społeczne i polityczne w Polsce. Dotyczy to również jeszcze innych krajów Unii Europejskiej.
Niektórzy stawiają problem gender tylko jako zagadnienie roli płci w życiu politycznym i społecznym. To oczywiście ważne zagadnienie, dostęp kobiet do polityki, stanowisk mających wpływ na życie, wartość życia kobiet. Pamiętajmy, że może to być wykorzystywane przez cześć polityków do walk z ruchem wzmacniania roli kobiet i ich praw. Ważne sprawy to praca kobiet, ich wynagrodzenie, ochrona zdrowia, nauka. Tu są pola, także w Polsce, dające kobietom realne pola walki. Dotyczy to również dostępu kobiet do władzy. W Europie okazuje się, że dobrze z tym jest w krajach Skandynawii, dużo gorzej w krajach postkomunistycznych – także w Polsce. Dotyczy to także prostych zadań równości płci.
Niektórzy twierdzą, że polska kobieta ma większy problem z warunkami ekonomicznymi, biedą, niż z teorią swoich praw, gender. Tak, można się z tym zgodzić, ale wartość społeczna kobiet, bez teorii gender dużo traci.
Warto jeszcze przypomnieć – gender nie jest tylko nową nauką, nie jest tylko gałęzią wiedzy. Nie jest jednak również jeszcze w Polsce w pełni wartościowym ruchem społecznym. Błędem by było również, dla praw kobiet, traktowanie gender tylko jako podstawę ruchów feministycznych, jako narzędzie walki społecznej i politycznej. Jak pisałem już wcześniej – gender powinien być także elementem wychowania, powinno się tego uczyć w szkołach, gimnazjach, nie tylko teorii naukowej, lecz po prostu tolerancji.
Nie wiemy, tu, w Polsce, czy gender jest początkiem nowego, trwałego, skutecznego ruchu społecznego. Nie wiedzą tego chyba również organizacje feministyczne. Cała, poważna dyskusja na ten temat nie zanika. Jej efektów, politycznych i społecznych jeszcze jednak nie znamy.