Znów powraca sprawa więzienia i miejsca działalności amerykańskich służb specjalnych, w kontekście zatrzymywania i torturowania ludzi związanych z terroryzmem islamskim, ale także z działalnością polityczną w Afganistanie. To sprawa o polskich konotacjach, czyli o Starych Kiejkutach i lotnisku w Szymanach.
Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Sprawy więzień CIA w Polsce nie da się przemilczeć, ani zamieść pod dywan. Od dawna wiadomo, że problem polega na nie tym, czy więzienia były czy nie, lecz czy polscy politycy wiedzieli, że są w nich dokonywane tortury. Sprawa jest poważna, ponieważ dotyczy łamania praw człowieka, które są fundamentem działania Unii Europejskiej, a także łamania zapisów Konstytucji RP. Jeżeli więźniowie CIA byli w Polsce przetrzymywani i torturowani – oznacza to złamanie artykułu 3 Europejskiej Konwencji Praw Człowieka, której nasz kraj jest sygnatariuszem, która zakazuje nie tylko tortur, ale także wszelkiego “nieludzkiego lub poniżającego traktowania albo karania”. Podobnie mówi artykuł 7. Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych ONZ oraz Konwencja w sprawie zakazu tortur. Polscy politycy i polskie media dawno już zeszły z poziomu wypowiedzi „nie było więzień” do tekstu „nic nie mam do powiedzenia na ten temat”, lub „nie jestem zwolniony z tajemnicy państwowej”. Nawet były premier, Leszek Miller, który zasłania się tajnością postępowania prokuratorskiego, wie, że zawsze będzie miał ważne pytania…
O lotach amerykańskich samolotów przez Polskę, rejestrowanych często na prywatne firmy, tak zwanych „Guantanamo Exspress” jest wiadomo już od 2005 roku. Wtedy to także i głównie gazeta “Washington Post”, piórem swojej specjalistki od służb specjalnych Dana Priest, pisała o tajnych więzieniach CIA w Europie Wschodniej. Organizacja „Human Rights Watch”, zajmująca się monitorowaniem terroryzmu, głosem Johna Siftona potwierdziła, że ma dowody, iż samoloty używany przez CIA do przerzutu więźniów lądowały w 2003 r. w Polsce.
O tym, że te więzienia działały jest jasne już od roku 2006, czyli od momentu, kiedy gościła w naszym kraju specjalna komisja Parlamentu Europejskiego, pod przewodnictwem Carlosa Coelho, zajmująca się wyjaśnieniem doniesień nie tylko prasowych o lotach samolotów CIA. W skład komisji wchodziło 13 posłów Parlamentu Europejskiego, w tym trzech z Polski, między innymi Józef Pinior. Delegacja miała się spotkać w sumie z dwudziestoma osobami, z czego aż 11 odmówiło zeznań. Te osoby to między innymi Andrzej Barcikowski, były szef ABW w latach 2002-2005, poseł PO Marek Biernacki, tragicznie zmarły w Smoleńsku Jerzy Szmajdziński, minister ON w latach 2001-2005. Zeznania złożył natomiast Jarosław Giziński, dziennikarz, „Newsweek Polska”, który stwierdził przed komisją, że istnienie więzień CIA w Polsce zostało potwierdzone przez „wysokiego rangą członka polskiego rządu”, w trakcie zbierania materiału do artykułu prasowego, który zamieścił w roku 2005. Inny dziennikarz, z olsztyńskiego oddziału TVP (obecnie TVP Info), Adam Krzykowski przekazał parlamentarzystom, precyzyjniejsze i potwierdzone materiałami od polskiej Służby Granicznej informacje o lotach i lądowaniach samolotów CIA w Szymanach, nie opodal bazy w Starych Kiejkutach. Inne zeznania, w tym Marioli Przewłockiej, nadzorującej w latach 2002 – 2003 lotnisko w Szymanach, wskazywały, że przez Polskę przechodził szlak przerzutowy amerykańskiej CIA Szlakiem tym transportowano więźniów, talibów, ale jak się okazuje z szerszych opracowań – nie tylko, bo najprawdopodobniej nie zawsze legalnie ujętych ludzi podejrzanych o udział w Al Kaidzie,w tym także obywateli Unii Europejskiej – do amerykańskiej bazy i więzienia w Guantanamo na Kubie. Komisja w swoim opracowaniu zawarła wyraźną sugestię, że na terenie naszego kraju mogła istnieć placówka, w której przesłuchiwano więźniów. Być może przy zastosowaniu tortur.
Obok Parlamentu Europejskiego swoje dochodzenie w tej sprawie prowadziła także Rada Europy. W połowie 2007 roku szwajcarski senator, Dick Martin przedstawił raport, w którym zawarł konkluzję, że Marek Siwiec, do roku 2005 szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego, musiał wiedzieć o działalności więzień CIA na terenie Polski i że był koordynatorem projektu. Europoseł Marek Siwiec zaprzeczył tego rodzaju doniesieniom. Ale z informacji zebranych przez polskich dziennikarzy i niezależnych obserwatorów wynika, że o bazie w Starych Kiejkutach wiedzieć musiało sześciu polityków i urzędników państwowych. Są to szef BBN z czasów prezydentury Aleksandra Kwaśniewskiego, Marek Siwiec, wspomniany już Jerzy Szmajdziński, generał Marek Dukaczewski, ówczesny szef WSI, były szef wywiadu, Zbigniew Siemiątkowski, były premier Leszek Miller, oraz były prezydent RP – Aleksander Kwaśniewski. Oni mogli wiedzieć nie tylko o lotach – ale również o tym, kto jest w więzieniu polskich służb specjalnych przetrzymywany.
Kwestia więzień CIA w Polsce ma wymiar nie tylko prawny, ale również polityczny i moralny. Polska jest młodą demokracją, z niespełna 25-letnim stażem. Być może demokratyczne władze Polski pozwoliły na przetrzymywanie, torturowanie na swoim terenie, z wyłączeniem eksterytorialności obywateli innych państw, bez wyroku sądowego. Udostępnienie obcym służbom polskiego terytorium do działań niezgodnych z prawem jest poważnym nadużyciem władzy, a także stawia Polskę w bardzo złym świetle wobec innych państw Unii Europejskiej. Dochodzi do tego odpowiedzialność prawna polskich władz za łamanie konwencji genewskich i przepisów prawa Unii. I nie jest żadnym tłumaczeniem to, że przetrzymywani w Starych Kiejkutach ludzie w większości wypadków byli terrorystami. Nie zostało to potwierdzone wyrokami sądowymi – ani w Stanach Zjednoczonych, ani w żadnym innym kraju.
Chciałbym zrozumieć postawę polskich polityków, którzy zaprzeczają wszystkim doniesieniom i przedstawianym przez media już nie tylko zagraniczne, ale również polskie faktom. Bronią oni, we własnym imieniu, ale również w imieniu byłego prezydenta, Aleksandra Kwaśniewskiego, wszystkich decyzji, jakie podjęto w latach 2002 i 2003, kiedy Amerykanie poprosili nas o pomoc w walce z terroryzmem, co zakończyło się interwencją nie tylko w Afganistanie, ale również w Iraku.
Niestety, odpowiedzialność wobec prawa – polskiego i międzynarodowego – dla wszystkich obywateli jest jednakowa. To, że więzienia w Polsce zostały zainstalowane i że dochodziło w nich do przestępstw – obciąża nie tylko Amerykanów, ale również polskie władze, służby specjalne i urzędników. I to nie tylko w wymiarze politycznym.
Znakomity film na temat działalności CIA zrealizowała, na zamówienie telewizji brytyjskiej, polska dokumentalistka, Ewa Ewart.
Film pokazywał metodologię działania systemu wiezień i „Guantanamo Express”, czyli flotylli samolotów CIA, które służyły jako transport więźniów po praktycznie całym Świecie. Nie rozdrabniał się na wiele wątków, lecz poprzez logiczne, precyzyjne pokazywanie wątków i mechanizmów pokazał cały scenariusz nielegalnych działań. Film opisywał na przykładzie dwóch obywateli – jednego niemieckiego (Khaled el-Masri), pochodzenia irackiego i drugiego, brytyjskiego, pochodzenia pakistańskiego – mechanizm działania tego systemu tajnych operacji, opierających się o porwania, miejsca odosobnienia, więzienia i, niestety, tortury. Jednym z bohaterów tego filmu było właśnie lotnisko w Szymanach na Mazurach, w pobliżu bazy polskiego wywiadu w Starych Kiejkutach.
Już na jesieni 2005 roku pojawiły się informacje, że na lotnisku tym lądowały kilkakrotnie samoloty dyspozycyjne (Gulfstream) oraz raz samolot Boeing, które były własnością prywatnych firm – ale nie zwykłych firm, lecz będących przykrywkami CIA. Samoloty te lądowały, następnie podjeżdżały pod nie samochody z bazy polskiego wywiadu, furgonetki z zaciemnianymi oknami. i zabierały gości. Obsługa lotniska miała zakaz zbliżania się do samolotów. Film Ewy Ewart ujawnił, że oba samoloty – Gulfstream o numerze N 379P i Boeing N 313P, latające w barwach firmy Premier Executive Transport, były wykorzystane transporcie wspomnianych więźniów. Latały one po całej Europie – a uwaga i zainteresowanie internautów, obserwujących ich starty i lądowania pozwoliła na postawienie wniosków, że służyły one do przewozów więźniów – pomiędzy tajnymi więzieniami. I tak udało się powiązać lądowanie w Skopie, w Macedonii, z porwaniem obywatela brytyjskiego, podejrzanego o działalność na rzecz Al Kaidy. W filmie znalazły się opisy przesłuchań i tortur, jakimi byli poddani obywatele Niemiec , i Wielkiej Brytanii, w celu wymuszenia na nich zeznań o współpracy z Al Kaidą. I logika powiązań, zeznań i wywiadów z tymi ludźmi i ich rodzinami, oraz zebrany materiał każe postawić tezę, że samoloty te przewoziły więźniów – być może również do więzienia w Starych Kiejkutach.