To, co się dzieje na Krymie, wczoraj, dziś i co się będzie działo przez zapewne kilka tygodni, w Polsce odbierane jest przez większość polskich polityków i mediów w sposób wprost histeryczny. Nie pierwszy raz zresztą – tak nasze, pożal się się Boże, elity polityczne, odczytują Rosję.
Nigdy nie byłem zaangażowany politycznie, ale otaczająca mnie rzeczywistość polityczna i społeczna zmusiła mnie do jej komentowania. Jestem też racjonalistą i antyklerykałem, choć nie wrogiem wiary
Dziś Krymu nie należy odczytać w kategoriach historycznych, kulturowych, czy poetyckich, jak to robią polscy żurnaliści, z Adamem Michnikiem na czele. To region polityczny i militarny, dla Putina, Moskwy, ale także dla Ukrainy. Przywiązywanie tego, co się tam dzieje – a jak się okazuje już dziś, nie dzieje się nic tragicznego – do Hitlera, Katarzyny, Lenina, czy nawet Breżniewa, lub innych politycznych konotacji jest po prostu śmiesznie naciągane. Tak, doktryna suwerenności politycznej jest ważna dla Putina – jak jest ważna dla całych stad polityków Unii Europejskiej. Tylko, co z tego wynika?
Putin nie jest żadnym wielkorosyjskim ksenofobem, jak pisze Adama Michnik – jest graczem politycznym, a Ukraina dziś nie jest jeszcze żadną demokracją, lecz wynikiem gier politycznych innych, także nacjonalistów. To, że Ukraina ma gwarancje integralności terytorium, nie oznacza, że interesy Rosjan na Krymie – i interesy Moskwy Putina – nie mogą być pilnowane. Brednie o ładzie międzynarodowym – dodam – ładzie Unii Europejskiej – są grą polityczną podobną do tej putinowskiej.
Rosja nie jest w pełni stabilnym i bogatym krajem, oczywiście. Nie oznacza to jednak, że należy ją w tej chwili, sytuacji politycznej wobec Ukrainy niszczyć. Buńczuczne zapowiedzi nie dawania Rosjanom wiz, nie zapraszanie Władimira Putina na spotkanie G8 (już G7…), jest po prostu infantylne. A już nawoływanie do uznania tego „by Rosja została uznana za zagrożenie dla świata” po tym co się stało w Nowym Jorku, tragedii World Trade Center, jest nadużyciem.
Unia, Polska nie zawodzą Ukrainy. To Ukraina od 10 lat a może od czasu, kiedy stała się prawie suwerennym krajem, zawodzi innych, a jej politycy zawodzą własny naród. To, że tak łatwo i szybko ulega Rosji – nie jest winą tej drugiej.
Ukrainie należy pomóc. Może dołączyć ją nawet do Unii Europejskiej. Nie dziś, nie w tym roku jednak, nie za cenę konfliktu z Rosją. Bo nie jest to żaden interes. Dla nikogo.