
Jedno z pierwszych wspomnień z Syrii to długa podróż taksówką z Damaszku do Jableh. Po gorącym przyjęciu na lotnisku, wyściskane i wycałowane przez ciocię Dinę mieszkającą w Damaszku, byłyśmy wraz z mamą i podręcznym bagażem pakowane na tylnym siedzeniu samochodu, a tata rozsiadał się – jak należało – z przodu z kierowcą. Muzyka leciała na przemian cicho lub bardzo głośno. Jedne melodie były pełne orientalnych ornamentów, długie i cierpiące, inne zaś – żywe i figlarne, w każdym razie w żaden sposób nie przypominało to rytmów Modern Talking ani Michaela Jacksona. Mama dyskretnie, po polsku prosiła tatę, żeby kierowca przyciszył, bo po długiej podróży bolała ją głowa. Co ciekawe, po 30 latach mieszkania w Syrii polubiła głośne piosenki, towarzyszki każdej podróży taksówką czy autokarem.
Przepis na Mana’isz Za’atar:
1 kg mąki typu 650
3 łyżki cukru
½ łyżki soli
40 gram drożdży
3 łyżki oliwy
½ szklanki mleka do zaczynu
Za’atar
Zaczyn: drożdże pokruszyć w letnim mleku dodać łyżkę cukru i łyżkę mąki. Suche produkty połączyć i dodać wyrośnięty zaczyn, następnie dolewać letniej wody - no mniej więcej dwie szklani i wyrabiać. Na sam koniec dodać oliwę... i niech rośnie. Ciasto wypoczęte kroimy na kawałki wielkości garści, wałkujemy jak na pizzę.
Farsz: gotowy Za’atar, wymieszać z oliwą z oliwek aby powstała gęsta mokra masa. Nakładać na ciasto i wstawiać do piekarnika nagrzanego do 220 stopni na 8 min.
