Moje ugrupowanie polityczne nie było inicjatorem unijnej debaty o prawie aborcyjnym w Polsce nie tylko dlatego, że sprawy te należą do wyłącznej legislacyjnej domeny państw członkowskich, ale także dlatego, że wierzymy, iż Polki mają dziś wystarczającą siłę, by temu radykalnemu projektowi skutecznie się przeciwstawić.
Skoro jednak zasiadające w Parlamencie Europejskim grupy polityczne demokratycznie uznały, że bezpardonowa próba naruszenia kompromisu wokół prawa aborcyjnego w Polsce wymaga dyskusji - weźmiemy w niej udział. Po to, by pokazać solidarność z milionami Polek i Polaków, którzy na ulicach wielu polskich miast, z transparentami upominają się dziś o prawo do wolności wyboru, do życia w nowoczesnym, europejskim kraju.
Pokażemy, że nie ma naszej zgody na to, by Polska stała się krajem opresyjnym wobec kobiet. Nie ma zgody na próby forsowania fanatycznego, bezwzględnego prawa.
Uszanujmy wypracowany wiele lat temu kompromis wokół prawa aborcyjnego. Choćby dlatego, że wzburzona politycznymi podziałami i rządzona przez nieodpowiedzialnych polityków Polska nie jest dziś gotowa na merytoryczną i spokojną dyskusję w tej sprawie.
A dzisiejszy Czarny Protest ma też dla mnie szerszy wymiar. Jego ogromny zasięg - w kraju i na świecie - pokazuje, że miliony Polaków już nie mają wątpliwości: PiS próbuje zawłaszczać kolejne obszary naszego życia, jeden po drugim. To władza nieprzewidywalna i pozbawiona kontroli. To władza, której trzeba się sprzeciwić.