
Gdy życie prawie wymarło [recenzja]
Wyobraźcie sobie erupcję wulkaniczną, która trwa (z przerwami) mniej niż milion lat i doprowadza do największego w historii Ziemi wymierania morskich i lądowych organizmów. Taka erupcja miała miejsce 252 miliony lat temu (pod koniec permu) i doprowadziła do przerażającego kataklizmu, który przetrwał żyjący wówczas na naszej planecie zaledwie co dziesiąty gatunek. O wiele bardziej znany kosmiczny kataklizm (ogromny meteoryt), który 66 milionów lat temu zgładził dinozaury nie miał aż tak apokaliptycznych skutków - przetrwało wtedy około 50% gatunków. Wymierania permskiego nie da się porównać do niczego w raczej burzliwej historii geologicznej Ziemi. Musiało upłynąć około 100 milionów lat zanim nasza planeta odzyskała bioróżnorodność. O wymieraniu permskim zwanym "matką wszystkich wymierań" traktuje książka profesora paleontologii kręgowców Michaela J. Bentona z Uniwersytetu w Bristolu zatytułowana "Gdy życie prawie wymarło".
