Klucz do sukcesów PO to skuteczne zarządzanie strachem
Platforma Obywatelska jest bezideowa. Jest wodzowską partią formy, a nie treści. Ale jest coś jeszcze. PO z Donaldem Tuskiem na czele skutecznie opanowali zarządzanie polskimi strachami, lękami, obawami. To jest obecnie klucz do sukcesów premiera i jego ugrupowania.
Bartłomiej Ciążyński. radca prawny
Platforma Obywatelska od swego zarania nie była partią idei. Tercet tenorów, który skrzyknął Donald Tusk na przełomie 2000/2001 roku był raczej wypadkową wspólnych interesów uciekinierów z Unii Wolności i AWS oraz udaną próbą zdyskontowania sukcesu Andrzeja Olechowskiego w wyborach prezydenckich. Tenorów połączył fakt, że ich ambicje nie mogą być realizowane w ramach istniejącego układu partyjnego (…). Tak powstała Platforma Obywatelska, której już sama nazwa miała wskazywać na oderwanie się od partyjniactwa, ale także od jednoznacznego ideowego przypisania. Nie-prawicowa, nie-lewicowa, nie-liberalna, nie-konserwatywna, nie-chadecka, nie-socjaldemokratyczna, po prostu obywatelska. (…) W tym sensie PO była pierwszą polską partią postpolityczną, gdzie akcent położony jest na cel, głównym spoiwem wspólny interes, nie zaś wspólnota ideowa, historyczna czy choćby towarzyska jej członków. (…)
Charakter Platformy Obywatelskiej jest również odzwierciedleniem przemiany w podejściu do polityki samego Donalda Tuska. Obecny premier, którego liberalny światopogląd w latach osiemdziesiątych rodził się w oparciu o lekturę „Konstytucji wolności” Hayeka, który w latach dziewięćdziesiątych tworzył i przewodził Kongresowi Liberalno-Demokratycznemu, już w poprzedniej dekadzie unikał ideowych deklaracji i tępił je w swojej partii, a w 2013 r. w wywiadzie dla „Polityki” stwierdził, że „staje się socjaldemokratą” oraz wraz z wiekiem konserwatystą. (…) Wyjałowienie światopoglądowe Tuska oraz Platformy szło w parze z usuwaniem z niej wyraźnych postaci. Pierwszy odszedł tenor Płażyński, później usuwano Piskorskiego i Gilowską, następnie rezygnował: ostentacyjnie Rokita i w ciszy dawno odsunięty Olechowski. Zmarginalizowany jest Schetyna. Nie ma miejsca na idee. Ważna była forma: PO jako reakcja na skompromitowane państwo SLD, PO jako odpór na reżim IV RP, PO jako partia fachowców, PO jako partia eleganckich panów w dobrze skrojonych garniturach, PO jako partia, która nie kompromituje Polski zagranicą. Wszystko to narracje stworzone w gabinetach PR-owców, marketingowców, specjalistów od wizerunku. PO – partia „ciepłej wody w kranie”. PO – bezideowa. Jest to powszechna opinia o Platformie. Przewaga formy nad ideą nie jest w postpolitycznej rzeczywistości żadnym zarzutem. Dyktat formy jest wszechobecny we współczesnych demokracjach. Ale jest coś jeszcze.
Platforma Obywatelska z Donaldem Tuskiem na czele skutecznie opanowali zarządzanie polskimi strachami, lękami, obawami. (…) Po traumie podwójnej przegranej w 2005 roku, kiedy to „szarpnięcie cuglami” w bardziej radykalnej formule a’la IV RP spotkało się z większym poklaskiem wyborców, pobudzenie strachu (uzasadnionego) zostało pierwszy raz przetestowane w przedterminowych wyborach parlamentarnych w 2007 roku. Przez dwa lata rządów koalicji PiS-Samoobrona-LPR świadomość polskiej młodzieży, centrowej i lewicowej inteligencji, lemingów, słowem mainstreamu została mocno poturbowana. Posępne twarze Ziobrów, Giertychów i Kamińskich, lekarze, prawnicy i biznesmeni wywlekani o świcie przez CBA, konferencje prasowe prokuratorów, samobójstwo Barbary Blidy, łzy Beaty Sawickiej. Polacy posmakowali państwa Prawa i Sprawiedliwości. Wówczas społeczeństwo w ogromnej mierze samo zmobilizowało się w obronie przeciwko IV RP. Platforma Obywatelska skorzystała ze strachu przed PiS i skutecznie ten strach podsycała. Fejsbukową akcją „zabierz babci dowód” dano sygnał młodym do udziału w wyborach, ponieważ w przeciwnym wypadku o kształcie Polski zdecyduje moherowo-radiomaryjny elektorat. (…) Donald Tusk w 2007 roku wiedział już jak skonsolidować i wykorzystać niechęć dużej części społeczeństwa wobec ekscesów rządów Kaczyńskiego. I wygrał. W 2011 roku przypomniał IV RP, a nadto wykreował Platformę na jedynego obrońcę przed globalnym kryzysem. I osiągnął bezprecedensowy sukces – wygrał po raz drugi. U progu zaczynającego się maratonu wyborczego, Donald Tusk przyszykował nową narrację – skutecznego i odpowiedzialnego obrońcy w warunkach konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Premier Tusk przekroczył Rubikon podczas konwencji inaugurującej kampanię wyborczą PO do Parlamentu Europejskiego. Straszył Polaków wojną z Rosją, stwierdzając, że zbliżające się wybory dotyczą tego, czy polskie dzieci pójdą we wrześniu do szkoły. Po teście z 2007 roku, skutecznym wdrożeniu w 2011 roku, Tusk do perfekcji opanował sztukę zarządzania strachem i oburzeniem Polaków. To już nie tylko zarządzanie formą. To zarządzanie strachem Polaków. Uzasadnieniem dla sprawowania władzy jest to, że tylko ta konkretnie władza może zapewnić normalne funkcjonowanie państwa. Uzasadnieniem tym nie jest program, ani nawet forma/styl rządzenia, lecz przekonanie, że tylko MY możemy skutecznie zarządzać i bronić przed zagrożeniami – Kaczyńskim, Putinem etc. (…)
Całość tekstu na www.liberte.pl.