Tusk, Palikot, Korwin-Mikke, Kukiz. Sympatie polityczne „pięknych dwudziestoletnich” zmieniają się jak w kalejdoskopie. Ale szkiełka z preferencjami wyborczymi młodych poruszają się coraz szybciej. Dlaczego?

REKLAMA
W 2007 roku młodzi głosowali na Platformę Obywatelską. Niechęć młodych wobec PiS, LPR i Samoobrony była decydująca, na czym zyskała Platforma. Kto nie pamięta akcji „Zabierz babci dowód”, w którym wyrażała się mobilizacja „młodych, wykształconych, z dużych ośrodków”. Donald Tusk napędzał te emocje kreśląc pojęcie „moherowej koalicji”. Ale Tusk zawiódł młodych. Okazało się bowiem, że modernizm i nowoczesność PO pozostała w sferze deklaracji i wyborczych obietnic (np. konserwatywni ministrowie, którzy słyszeli krzyk zarodków, odrzucenie ustawy o związkach partnerskich). Młodzi w dużej mierze już w 2011 roku odwrócili się od PO i głosowali na Palikota. Umęczonym smoleńsko-religijnym wzmożeniem lewicowo-liberalnym wyborcom Platformy Palikot zaproponował klarowną ofertę: antyklerykalną (laickie państwo), antyurzedniczą (przyjazne państwo), proeuropejską plus legalizacja gandzi. Starczyło na prawie 11%, ale niedługo po wyborach poparcie Ruchu Palikota sięgało prawie 20%. Nawet po pierwszych błędach (np. konflikt z Wandą Nowicką) i spadkach w sondażach, RP miał wśród najmłodszych wyborców pod 30% poparcia. W 2014 roku Palikot był już passe - w wyborach do europarlamentu Europa plus Twój Ruch zdobyła ledwie 3,5%. Młodzi w zeszłym roku mieli nowego Janusza. Korwin-Mikkego. Ekscentryczny, wręcz robiący wrażenie „szurniętego”, ale z charyzmą a’la Pan Kleks Janusz Korwin-Mikke wszedł do Parlamentu Europejskiego, z którego początkowo chciał uczynić burdel, później w nim spał, a ostatnio tam hajlował. Radykalizm Korwina okazał się nie do przyjęcia nie tylko dla zagranicznych radykałów – Farage’a i Wildersa, ale i dla jego elektoratu. Dziś jego partia KORWiN (po drodze jego partyjni towarzysze odwołali go z funkcji przewodniczącego KNP i założył partię sygnowaną swoim nazwiskiem) mierzy się z poparciem na poziomie 1-3%. Popularność Korwina trwała zatem niespełna rok. W tym sezonie politycznym w role idola wcielił się Kukiz. Ale jego gwiazda prawdopodobnie nie przetrwa nawet pół roku. Oszałamiające poparcie w maju (najwyższe jakie miał „trzeci” w wyborach prezydenckich od 1990 roku) i sondażowe wyniki jego Ruchu (niekiedy wyprzedzał PO) już dziś skurczyły się do jednocyfrowego rezultatu. Jeżeli będzie tracił w tym tempie, to na jesieni nie ma szans na wejście do Sejmu. Czyli, miałeś chamie złoty róg, miałeś, chamie, czapkę z piór. Cytat z Wyspiańskiego można odnieść do wszystkich wymienionych panów z tym zastrzeżeniem, że różny jest czas dzierżeni złotego rogu, to jest poparcia młodych dwudziestoletnich. Tusk – kilka lat (ino został mu więcej niźli sznur), Palikot – kilka kwartałów, Korwin-Mikke – kilka miesięcy, Kukiz – kilka tygodni.
Abstrahując od kardynalnych błędów polityków cieszących się popularnością wśród dwudziestoletnich wyborców, trzeba powiedzieć, że utrzymanie ich sympatii na dłuższą metę jest niezwykle trudne. Wszak kontestacja, bunt, czy - jak to się teraz nazywa – antysystemowość może nie przetrzymać próby czasu. Inna jest perspektywa studenta niż kredytobiorcy z dzieckiem na ręku. Już z tego powodu cztery lata, które zazwyczaj rozdzielają elekcję, może determinować zmianę w wyborach politycznych. Poza tym czasy mamy szybkie i postmodernistyczne. A w tych czasach najlepiej odnajdują się oczywiście młodzi. Nudzą się ciuchy, gadżety, celebryci. Dlaczego nie politycy? Politycy są jak iphone’y. Można ich wymienić wraz z pojawieniem się nowego modelu. Szybkim zmianom politycznych sympatii służą nowe media. Telewizja Trwam, Republika i TVN nie zmienią swoich pupilów z dnia na dzień. A Internet tak. Wystarczy dobry mem. Młodzi oczywiście nie oglądają telewizji. Ich wiedza o świecie jest z Internetu.
Wszystko płynie. Świat młodych pędzi, zmienia się jak szkła w kalejdoskopie. Młodzi zmieniają też poglądy, punkty widzenia, a jeszcze szybciej politycznych liderów. Ich prawo. W końcu to piękni dwudziestoletni – niewierni, zdystansowani, nonszalanccy, po prostu wyluzowani.