Trybunał Konstytucyjny podlega bezpośrednio Konstytucji, a wola ustawodawcy jest Konstytucją ograniczona. Leszek Miller – twierdząc inaczej – szkodzi lewicy i nie wyraża jej poglądów.
Dziś rano Leszek Miller raz jeszcze deprecjonował Trybunał Konstytucyjny i dał wyraz braku przywiązania do Konstytucji, którą jego formacja polityczna uchwalała. W TVN24 były premier powiedział, że „Trybunał Konstytucyjny nie jest bezpośrednio podporządkowany Konstytucji, tylko ustawie. A ustawa to jest prawo ustawodawcy”.
Leszek Miller nie ma racji, ponieważ:
Po pierwsze, ustrój Polski opiera się na podziale i równowadze trzech władz ustawodawczej, wykonawczej i sądowniczej (art.10), a odrębność organizacyjną władzy sądowniczej i niezależność sądów i trybunałów dodatkowo podkreśla art. 173. Tak więc, niezależność sądów i trybunałów (w tym TK) oraz ich odrębność ma swe źródło już w Konstytucji.
Po drugie, Konstytucja wprost w rozdziale VIII określa kompetencje, role, zadania i zarys organizacji (np. ilość sędziów, sposób powołania Prezesa TK) Trybunału Konstytucyjnego. Ustawa precyzuje jedynie organizację – można powiedzieć wewnętrzną – sądów (Prawo o ustroju sądów powszechnych) i trybunałów (ustawa o TK), które – co oczywiste - nie mogą być z Konstytucją niezgodne. Zresztą tryb procedowania, struktura organizacyjna wszystkich organów konstytucyjnych (np. Sejm, Senat, NIK) jest doprecyzowana przez przepisy ustawowe, bo przecież Konstytucja powinna być zwięzła, traktować o tym, co najważniejsze i nie można w niej zawrzeć wszystkich szczegółów dotyczących ustroju państwa i jej organów.
Po trzecie, Konstytucja wprost gwarantuje sędziom Trybunału Konstytucyjnego niezawisłość sędziowską i podległość tylko Konstytucji. (art. 195).
Po czwarte, zgodnie z artykułem 8 Konstytucji jej przepisy stosuje się bezpośrednio, chyba że Konstytucja stanowi inaczej. Dzięki zasadzie bezpośredniości stosowania norm konstytucyjnych każdy może skutecznie powoływać się na przepisy Konstytucji, a organ państwa (w tym sądy i trybunały) normy konstytucyjne mogą i muszą stosować bezpośrednio.
Tak więc, zupełnie nieprawdziwe jest twierdzenie, że Trybunał Konstytucyjny nie jest bezpośrednio podporządkowany Konstytucji. Bo jest. Jest organem konstytucyjnym, jego sędziowie podlegają tylko Konstytucji, a ustawa precyzująca sposób jego działania nie może być z Konstytucją sprzeczna i prowadzić do zablokowania realizowania przez TK zadania, do którego został powołany, czyli przede wszystkim orzekania o zgodności ustaw z Konstytucją.
Ponadto bardzo nietrafiona jest konkluzja, że „ustawa to jest prawo ustawodawcy”, bo to „prawo” jest ograniczone właśnie mocą przepisów wyższego rzędu, czyli przepisów konstytucyjnych. Nie jest bowiem tak, że większość parlamentarna może sobie uchwalić, co jej się żywnie podoba. Gdyby tak było nie mielibyśmy do czynienia z państwem prawa, a z dyktaturą. Dlatego Konstytucja kreuje szereg narzędzi, które mają utrzymać państwo prawa. Jedną z nich (kluczową) jest Trybunał Konstytucyjny, który został powołany głównie właśnie do tego, żeby badać zgodność przepisów rangi ustawy z ustawą zasadniczą i w razie ich niezgodności z Konstytucją eliminować je z porządku prawnego.
Dziwią, wręcz szokują, słowa byłego premiera, który wszak wprowadzał Polskę do europejskiego klubu demokratycznych państw prawa. I szkodzą lewicy. Bo lewicowy lud jest przywiązany jest do demokracji w jej liberalnym (ustrojowo) wydaniu, tj. z narzędziami i gwarancjami przestrzegania prawa przez rządzących (np. 67% wyborców Zjednoczonej Lewicy popiera KOD). Jako przedstawiciel tego lewicowego ludu piszę o tym z ubolewaniem i apeluje: „Panie Premierze! Basta!”
Bartłomiej Ciążyński
radca prawny
przewodniczący SLD we Wrocławiu