Czy przesłanie pastora Martina Niemollera mogłoby dziś brzmieć tak? Czy nadchodzą? Oby nie. Ku przestrodze.

REKLAMA
Kiedy przyszli po sędziów, milczałem, nie miałem spraw w sądzie.
Kiedy przyszli po lekarzy, milczałem, nie byłem chory.
Kiedy przyszli po aktorów, milczałem, nie chodziłem do teatru.
Kiedy przyszli po dziennikarzy, milczałem, nie oglądałem telewizji.
Kiedy przyszli po profesorów, milczałem, byłem po studiach.
Kiedy przyszli po aborcjonistki, milczałem, nie byłem kobietą.
Kiedy przyszli po homoseksualistów, milczałem, nie byłem gejem.
Kiedy przyszli po „lewaków”, milczałem, głosowałem na centrum.
Kiedy przyszli po „kodowców”, milczałem, nie protestowałem.
Kiedy przyszli po imigrantów, milczałem, mieszkałem w ojczyźnie.
Kiedy przyszli po uchodźców, milczałem, nie musiałem uciekać z domu.
Kiedy przyszli po mnie, byłem wielce zdziwiony.