Z UE o praworządność, z Niemcami o reparacje, z Francuzami o Caracale, z Litwą o język, z Ukrainą o historię. Teraz również z Izraelem i USA o bezsensowną, przeciwskuteczną ustawę. Jesteśmy w konflikcie z wszystkimi. Chciałoby się zawołać "Dyplomacja, głupcze". Ale w przypadku tego rządu to jest wołanie na puszczy.
Po pierwsze, niekompetencja. To jest kolejny dosadny dowód na upośledzenie tego rządu w obszarze dyplomacji. Ileż trzeba bezczelności, żeby ogłaszać regulację prawną, która dotyczy Holocaustu w przeddzień Międzynarodowego Dnia Holocaustu? Ileż trzeba megalomanii, żeby nie konsultować tego ze środowiskami naukowymi i Żydami? Jakim trzeba być ignorantem, żeby nie przewidzieć konsekwencji? Temu rządowi można zarzucić wiele, ale przede wszystkim trzeba zawołać: „Dyplomacja, głupcze!”
Po drugie, zamordyzm. Przepisy nowelizacji ustawy o IPN, które zakładają karanie za przypisywanie Polakom zbrodni nazistowskich, to jest bat na znienawidzonych na prawicy autorów, historyków, publicystów. Aktów oskarżenia mogą się spodziewać Jan Gross (autor „Sąsiadów”), zresztą ustawę nazywa się już lex Gross, Mirosław Tryczyk (autor „Miast śmierci”), a gdyby żył, to także i Jan Karski, który jako pierwszy (w 1944 r.) użył sformułowania „polskie obozy śmierci”. Przeraża umiłowanie władzy do penalizowania, czyli obejmowania zachowań karaniem. Prawica kieruje się naiwną logiką, że jak czegoś zakaże, to tego nie będzie. A to nie takie proste, czego najlepszym przykładem ta nieszczęsna ustawa. W zamyśle Patryka Jakiego było, żeby wyeliminować z użycia określenia „polskie obozy śmierci” (i podobnych), tymczasem wskutek procedowania ustawy Google zanotował kilkadziesiąt milionów użyć frazy „polskie obozy śmierci” (wcześniej temat niemal nie istniał), a media tradycyjne i społecznościowe na całym świecie obiegły świeżutkie zdjęcia polskich neonazistów. To jest chyba największa katastrofa wizerunkowa Polski po 1989 roku.
P o trzecie, samotność. Widać, że jesteśmy samotnym żaglem w polityce międzynarodowej. W UE skłóceni niemal z wszystkimi, z Ukrainą również za sprawą tej ustawy jest bardzo źle, z Rosją - wiadomo. Opieraliśmy się na „strategicznym” sojuszu z USA, co samo w sobie jest absurdalne mając choćby na względzie położenie geograficzne i wymianę gospodarczą (USA nie są nawet w pierwszej dziesiątce destynacji naszego eksportu). Tymczasem, wystarczył taki -wydawać się mogło - drobiazg z obszaru polityki historycznej dotyczący nawet nie USA, a prawdziwie liczącego się sojusznika, żeby zawsze eufemistyczny w swych komunikatach Departament Stanu wyraził „zaniepokojenie”, co w języku dyplomacji Stanów Zjednoczonych oznacza: „chyba Was...” i „natychmiast się z tego wycofajcie!”.
Po czwarte, PiS jest zakładnikiem nacjonalizmu. Nie posądzam Jarosława Kaczyńskiego o antysemityzm. Posądzam go o lata instrumentalnego posługiwania się ksenofobią (choćby w kwestii uchodźczej) i tolerowania, pobłażania przez prawicę rasizmowi, antysemityzmowi i neofaszyzmowi. Człowiek, który jeszcze w latach 90' budował chadeckie, konserwatywno-liberalne Porozumienie Centrum uznał, że na takiej ofercie politycznej sukcesu nie odniesienie i podszedł aż pod prawą ścianę. Skutecznie. Nie ma - jak Orban na Węgrzech - konkurencji na skrajnej prawicy. Ale są też i tego niemiłe konsekwencje. Po pierwsze, pozwolił na rozwinięcie się w Polsce prawdziwie niebezpiecznego, przestępczego nacjonalizmu. Po drugie, jeżeli chce pozostać hegemonem, nie może się cofnąć. Dlatego ta ultra-szkodliwa ustawa wejdzie w życie. Przecież: „Nie będzie Niemiec pluł nam w twarz, a i Żyd tyż”.
Po piąte, „popisowa” opozycja. Opozycja parlamentarna kolejny raz pokazała się od „popisowej” strony. Zdecydowana większość posłanek i posłów PO i Nowoczesnej przy głosowaniu nad nowelizacją ustawy o IPN wstrzymała się od głosu (tylko dwóch z N. przeciw), czym dała wyraz, że w zasadzie z PiS-em się zgadzają, ale z uwagi na doktrynę totalnej opozycji nie wypada być „za”. Siedmiu posłów liberalnej opozycji (5 z N.) było za ustawą, co - zresztą tak samo jak w przypadku wszystkich wstrzymujących się - dowodzi, że podzielają oni „pisowską” politykę historyczną na czele z tym całym kolorowaniem polskiej historii, polocentryzmem, narodowo-wyzwoleńczym mesjanizmem.