Od małego chłopca interesowały mnie rzeczy, które interesować nie powinny. Oglądałem horrory i thrillery, które przedstawiały psychopatycznych morderców zabijających swoje ofiary używając pił mechanicznych i innych wymyślnych narzędzi. Grałem też w gry, w których celem było m. in. rozjechanie jak największej ilości przechodniów. Co powiedzą znafffcy? Przez te wszystkie lata wyrastał moim rodzicom psychopata, przestępca, morderca bez krzty sumienia.
Przynajmniej takie odnoszę wrażenie czytając naukowe! publikacje różnych specjalistów, podobno znających się na rzeczy. Ludzka cywilizacja cały czas prze do przodu. Powstają nowe technologie, gadżety i coraz bardziej realne gry. Wszystko od czego możemy się uzależnić, a przez to zdemoralizować, przynajmniej tak twierdzą WIELCY uczeni, nierzadko są nimi księża i osoby zagorzale wyznające swoją wiarę.
Dziwię się w ogóle, że dzisiaj jestem tu gdzie jestem. Dziwię się, że moje zgubne dzieciństwo nie zaprowadziło mnie do niewygodnej pryczy w zakratowanej celi. No chyba, że dopiero jest tam szykowane dla mnie miejsce. Aczkolwiek patrząc na swoje zachowanie i upewniając się wśród innych, mogę śmiało zagwarantować wszystkim czytającym mojego bloga, że nie przyjdę nocą do ich domu z worem tępych młotków. Gdzie młotków, młotów.
Gdyby w pełni wierzyć takim osobom jak Pan dziennikarz Adrian Wójcik z Polityki.pl, który uważa, że przez gry komputerowe niedługo może zalać nas fala Breivików, to ja niewątpliwie powinienem być jednym z nich. Specjalizowałbym się jednak w czymś innym niż oryginał. Moją specjalnością zostałoby np. rozjeżdżanie niewinnych ludzkich istot chadzających sobie po chodniku. Dlaczego? Jako dzieciak namiętne grałem w grę, która zwie się Carmageddon. Nie wiecie co to?
Gracz ma limitowaną ilość czasu, aby ukończyć określoną liczbę okrążeń, dodatkowy czasmożna uzyskać poprzez zbieranie bonusów, niszczenie samochodów przeciwników bądź rozjeżdżanie przechodniów - Wikipedia
Oprócz tego nie gardziłem i nadal nie gardzę serią Grand Theft Auto. Tam też, począwszy od pierwszej odsłony, zdarzało mi się rozjechać człowieka, postrzelać z czołgu czy też korzystać z usług podejrzanych panów(sic!)... Demoralizacja kompletna! Ale uwaga, to jest nic.
Myślę, że nie najlepszą prognozę dla mojego losu uzyskałbym też od znanego, powszechnie (nie)lubianego ks. Natanka. Wszystko za sprawą demonicznego Diabolo i Quake'a. Drugi z wymienionych tytułów wraz z Unreal Tournament były jednymi z moich ulubionych strzelanek. Szatan już się mną zainteresował, a ostatnio nawet mnie odwiedził... W śnie. Co więc czeka osoby z mojego otoczenia? Los podobny do tego jaki spotkał ludzików z gry Carmageddon, GTA, a może dla odmiany UT? O tym pomyślimy później, bo teraz nie mogę zapomnieć o filmach, które przecież również uczyły mnie sztuki mordu doskonałego.
Będąc na początku podstawówki uwielbiałem wraz z kuzynami wejść w nocy do przyczepy i na małym telewizorku oglądać straszne filmy. Wówczas Teksańską Masakrę Piłą Mechaniczną oglądałem z dużym strachem w oczach, ale zarazem z ogromnym zaciekawieniem. Do grona okrutnych filmów, które lubiliśmy można było zaliczyć także Piłę, Kill Bill, bądź inne "krwiste" dzieła. Mimo wszystko do dnia dzisiejszego nigdy nie przyszło mi na myśl, żeby "zabawić się" z innymi np. właśnie piłą mechaniczną. Teraz większość z takich drastycznych filmów wzbudza raczej śmiech.
Wracając do samych gier. Podobno gry powodują, że wśród młodych ludzi kumulują się agresywne emocje, które później przeistaczają się w agresywne zachowania. Nie powiem, że nigdy się nie wkurzyłem, gdy po raz setny musiałem restartować FIFĘ, bo przegrałem finał pucharu. Jednak to nie znaczy, że miałem od razu potrzebę wyjścia na podwórko i wykorzystania na moich kolegach metod walki z Mortal Kombat. Delikatnie dostawała zazwyczaj klawiatura, ale te zachowania to rzecz normalna u dzieci, młodzieży i, o dziwo, normalnych dorosłych, które powodują nie tylko gry.
Z przykrością oznajmiam więc wszystkim psychologom, którzy wypowiadają niestworzone rzeczy na temat gier i filmów, że ich opinie są śmieszne i nie mają pokrycia w rzeczywistości. Powodują, że zastanawiamy się jak bardzo trzeba być ograniczonym, aby tak twierdzić. Pojedyncze przypadki psychopatów (grających w Counter-Strike'a) na ziemi, którą zamieszkuje ponad 7 miliardów ludzi, nie powinny być prowodyrem do wyciągania takich wniosków i tworzenia zawiłych teorii, przeważnie ośmieszających ich autorów. Gdyby w tych wszystkich, rzekomo poważnych, publikacjach było zawarte chociaż kilkanaście procent rzeczywistości, to ja i wiele osób z mojego pokolenia dziś zajmowalibyśmy się "mokrą robotą".
Na koniec
...widzę jakie szczęście mnie spotkało, że nie jestem synem jednego z tych wszystkich ekspertów. Inaczej do dziś nie wyszedłbym z zamkniętego ośrodka dla psychopatów. Wtedy to bym dopiero był niebezpieczny.