Rosyjski budżet został utworzony uwzględniając stawkę 96 $ za baryłkę. W USA projekty dotyczące wydobycia ropy z łupków opłacalne są przy minimalnej cenie ropy na poziomie 80 $. Jeśli ceny światowe utrzymają się na takiej wysokości to produkcja czarnego złota może zostać zahamowana
Postępujący gwałtowny spadek cen ropy naftowej na rynkach światowych odbija się niekorzystnie na budżetach coraz większej ilości państw. Ropa Brent spadła do poziomu ok 88 $ za baryłkę, tracąc w przeciągu pięciu dni roboczych aż cztery dolary. Dla producentów ropy może to być zagrożenie.
BP podało, że produkcja ropy naftowej w 2013 r. na świecie wzrosła o 0,6 proc. Jednocześnie zużycie zwiększyło się o prawie pół procent. Przedstawione dane uwzględniają substytuty oleju i etanol. Status quo popytu i podaży został więc utrzymany.
Wydarzenia 2014 r. powinny wpłynąć zwyżkowo na ceny ropy: ukraiński kryzys, a także istnienie Państwa Islamskiego w Iraku oraz Syrii. Powinno więc drożeć a nie tanieć.
Przyczyny spadku cen
Tym nie mniej okazuje się, że komunikaty o niestabilności geopolitycznej na rynku towarów nie mają większego wpływu na ceny czarnego złota. Wojny, ataki terrorystyczne i napięcia polityczne odgrywają rolę tylko w przypadkach istnienia realnego zagrożenia wstrzymania przepływu ropy. Przykładowo w Iraku większość ropy produkowana i eksportowana jest na szyickim południu, czyli miejscu gdzie wojna domowa raczej nie jest prowadzona, a wielkość dostaw ciągle wzrasta.
Kuriozalna sytuacja panuje w Libii, gdzie równolegle funkcjonują dwa rządy, które zasadniczo nie ingerują w przemysł naftowy i nie mają też na niego żadnego wpływu. Wydobycie ropy naftowej w tym kraju osiągnęło poziom 900 tysięcy baryłek dziennie, czyli najlepszy wynik od czasu obalenia Kadafiego, a największe pole roponośne al-Shararah produkuje 20.000 baryłek dziennie. Wydaje się, że zagraniczne korporacje były w stanie osiągnąć porozumienie ze stronami konfliktu i "odpolitycznić" ten przemysł.
Ceny ropy są pod presją nadpodaży i powolnego ożywienia w gospodarce światowej. Zwiększona produkcja ropy łupkowej w Stanach Zjednoczonych zmniejszyła zapotrzebowanie tego kraju na import surowców do poziomu z XIX w. Zmusiło to producentów ropy do skierowania jej na inne rynki. Trudna sytuacja gospodarki europejskiej oraz wzrost spowolnienia w Chinach nie ułatwiły dywersyfikacji.
Nawet Arabia Saudyjska, na początku października, zapowiedziała, że jest gotowa do obniżenia cen w celu utrzymania udziału w rynku oraz stosowania dopłat do produkcji. W historii państwo to unikało tego rozwiązania.
Ceny ropy w dużej mierze zależą od państw OPEC, które produkują ok. 40% łącznego zużycia ropy naftowej, a w szczególności od Arabii Saudyjskiej. Polityka Stanów Zjednoczonych i Kanady również powoduje zwiększenie produkcji ropy, która osiągnęła najwyższy poziom produkcji od 1965 roku. Poszło to w parze z zaprzestaniem kupna przez ten kraj surowców z Nigerii, która ma problem ze znalezieniem innych nabywców.
Pojawiający się spadek cen doprowadzi jednak do zmniejszenia zarówno produkcji, jak i dostaw, a tym samym rynek w sposób naturalny na tym zyska. Dodatkowo zbliża się okres zimowy w którym popyt na paliwa tradycyjnie wzrasta. Ogrzewanie zimą powinno dać impuls do wzrostu, a w najgorszym przypadku zapobiec dalszemu obniżaniu cen czarnego złota.
Dlatego producenci OPEC, Rosja na krótką metę są niezagrożeni i nie występuje ryzyko nie wypłacania emerytur i świadczeń socjalnych na czas.
Kto na tym zyskuje?
Część ekonomistów wyraża przekonanie, że sytuacja ta powinna cieszyć. Biorąc pod uwagę obecną cenę ropy, można obliczyć, że nabywcy oszczędzają dziennie 1,8 miliardów $ każdego dnia. Dotyczy to nabywców ropy naftowej, jak i produktów naftowych i innych pochodnych surowców. Ponadto obliczany przez Bloomberg indeks towarów zbliżył się do najniższego poziomu od pięciu lat i jest niższy o 50% od szczytu osiągniętego w lipcu 2008 roku.
Dzięki powyższemu aktywność gospodarcza na świecie wrośnie, ponieważ firmy będą oszczędzać na paliwie. W efekcie domina zarówno przedsiębiorstwa i konsumenci będą mieli więcej wolnych pieniędzy, które przeznaczą na inne towary. To właśnie handel detaliczny powinien zanotować napływ gotówki, a ten jest głównym kołem zamachowym światowej gospodarki.
Ekonomiści uważają, że spadek cen surowców pomoże gospodarce światowej wzrosnąć o 2,98% w przyszłym roku, co byłoby najlepszym wynikiem od 2010 roku.