Prof. Preobrażenskij „jeśli zależy Panu na dobrym trawieniu… Boże mój- niech Pan nie czyta do obiadu sowieckich gazet.” Dr. Bormental: „Hmmm, przecież nie ma innych”. Prof. Preobrażenskij: „W takim razie niech Pan nie czyta żadnych”.
Michał Bułhakow w 1925 r. pisząc to w „Psim sercu” miał na myśli monotematyczność sowieckich gazet. Przestrzegał zatem przed skutkami czytania tendencyjnej prasy. Czytając prasę codzienną, od kiedy zaczął się okres IO w Soczi, mamy do czynienia z zasadą „o Rosji źle, albo wcale”. Polscy dziennikarze zdają się być bardzo nieszczęśliwi, że przyszło im pojechać do kurortu na brzegu morza Czarnego. Najmniejsze potknięcia jak nierozwinięcie się kółka olimpijskiego traktuje się jako symbol upadku tego kraju.
Grupa nieszczęśników z pełnym oddaniem informuje nas o wszystkich negatywnych aspektach olimpiady. Jest to o tyle ciekawe, że np. gdy Wojciech Cejrowski będąc zakochany w krajach Ameryki Południowej stara się wykazywać rzeczy ciekawe, które nie występują gdzie indziej. Podobnie Mariusz Max Kolonko związał się z USA i stara się wykazywać zalety tego kraju, chociaż skrajnie nie podoba mu się polityka prezydenta Baracka Obamy. Dziennikarze i publicyści piszący o Rosji starają się pokazać to wydarzenie w możliwie niekorzystnym świetle, pokazując jak to poświęcają się dla nas, chociaż im się tam bardzo nie podoba, warunki są pod psem i w ogóle lepiej byłoby siedzieć w Warszawie. Dowodząc tego naginają fakty.
Pierwszy z brzegu wycinek z reportażu o „Igrzyskach Putina”. Możemy się tam dowiedzieć, że zachwyt Rosjan spowodował, że dziewczynkom nadaje się imię „Olimpiada”. Rzeczywiście jedna kobieta nadała swojej córce takiej imię- informacja prasowa obiegła całą Rosję. Robienie jednakże z pojedynczego faktu całej tendencji to gruba przesada. Ten sam redaktor przypomina, że w Rosji (ZSRR) nadawano również dziwne imiona np. „Dazdravperma” (skrót od Da zdravstvuj Pervyj Maja”- Niech się święci pierwszy maja). Rzeczywiście była taka moda, ale wyłącznie w latach dwudziestych i trzydziestych gdy panował kult jednostki. Potem zaprzestano nadawania takich imion. Autor jednakże pisze, że w latach gdy ZSRR przyjaźnił się z państwami afrykańskimi i w Rosji zaczęli osiedlać się czarnoskórzy zaczęto używać dla chłopców imienia „Kokos”. Hmm, znam mnóstwo Rosjan i nie znam żadnego Pana Kokosa. Redaktor też nie jest uprzejmy powiedzieć ilu ich zna, zwłaszcza że składa imię i oteczestwo i wychodzi: Dazdraperma Kokosowna (co jest nielogiczne bo ojciec musiałby urodzić się w latach 70 XX w., a córka w latach 20 XX w.- bowiem w carskiej Rosji nadawanie nietypowych imion nie było praktykowane). Jednakże już tylko jednym akapitem można wykazać głupotę Rosjan. W dalszej części materiału również bardzo przekonująco pisze, że są to igrzyska próżności Putina, że Putin za młodu miał predyspozycje by zostać przestępcą, że igrzyska potrzebne są tylko po to aby zaspokoić chore ambicje jego i narodu.
Przy okazji zwraca się uwagę, że wielcy tego świata byli tam nieobecni, więc dobrze, ze my również nie wystawiliśmy reprezentacji. Proszę nie mieć złudzeń- Niemcy, Stany Zjednoczone i inne kraje będą robi interesy z Rosją, dogadają się, ew. przeproszą i stosunki się znormalizują. Historia dowodzi, że idzie im to łatwo. Nam wychodzi to b. trudno.
Reportaży takich i innych w prasie poważnej jest cała masa. Zazwyczaj zwraca się uwagę, że udział w olimpiadzie (chyba tylko polityków) to afirmacja tych wszystkich praw człowieka, które w opinii autorów są szeroko łamane. Do krytyki dołączyli oczywiście również blogerzy, którzy nigdy nie byli na wschodzie, w Rosji, a zwłaszcza na Kaukazie. Swoją wiedzę czerpią z memów internetowych, zdjęć itp. Niektórzy mówią, że znają pewną Rosjankę, która powiedziała im jak to życie w Rosji normalnie wygląda… Co więcej stanowczy charakter tych wpisów wskazuje, że Rosja oraz Kaukaz nie mają dla nich żadnych tajemnic! Wytykając politykom, że wypowiadają się na każdy temat, jako wpływowe osoby zaczynają robić to samo.
Doniesienia internetowe mają jednak to do siebie, że często są nieprawdziwe. Przez internet przetoczyło się zdjęcie zabitych i leżących na ulicy bezdomnych psów, budząc przy tym fale oburzenia. Gdy organizatorzy zostali i za to odsądzeni od czci i wiary okazało się, ze zdjęcia zostały zrobione w 2012 r. na Ukrainie w związku z odławianiem psów przed EURO. Nie słyszałem oburzenia, że jako współgospodarze takiej imprezy jakoś jesteśmy winni tego barbarzyństwa. Sytuacja osób homoseksualnych na Ukrainie tez w tym czasie była podobna- organizacje zajmujące się ochroną praw człowieka nie odradzały uczestnictwa w EURO Polski i Ukrainy. Przeciwnie oburzyły nas materiały emitowane w BBC, które sugerowały, że ciemnoskórzy kibice mogą zginąć w związku z falami nienawiści, które panują na polskich stadionach i ulicach. Bezcelowość oraz korupcja przy budowie dotyczyła Ukrainy oraz w pewnym stopniu Polski. Dlaczego „strażnicy budżetu” nie mówili że to skandal i nie wzywali do bojkotu, że stadiony są drogie i mogą nie być efektywne? Podobnie z jakością wykonania obiektów? Żarty o infrastrukturze w Soczi obiegają internet, pomimo, że część najsłynniejszych zdjęć zostało zrobiona b. dawno, a np. „drużynowe toalety” obecne są w zupełnie innym miejscu Rosji… Dowodząc fuszerki Rosjan miejmy też na względzie „Basen Narodowy”, polskie drogi itd.
Na zakończenie proszę zamknąć oczy i wyobrazić sobie, że na kilka miesięcy przed EURO 2012, któryś z mniejszych sąsiadów Polski- w cyklu artykułów w większości gazet i państwowych telewizji oskarża naszego prezydenta (ew. premiera) o to że jest urodzonym przestępcą, ponadto poważne artykuły prasowe wzywają do bojkotu ze względu na niedostatki w dziedzinie ochrony praw człowieka, po głównych wiadomościach pokazywane są dokumenty pokazujące jak zrujnowaliśmy sobie środowisko, jak niecelowe były inwestycje infrastrukturalne i dowodzące, że jest to największy przekręt w historii. Ostatecznie nasz mały sąsiad stwierdza, że musimy być narodem z wielkimi kompleksami skoro potrzebujemy takich imprez. Przy okazji mądrzej lub głupiej naigrywuje się ze wszystkiego i wszystkich co związane jest z Polską i że „Polska to stan umysłu”. Reporterzy którzy do nas przyjeżdżają starają się pokazać wszystkie możliwe niedociągnięcia i udowodnić, że Polska nie dorosła do tak znaczącej imprezy.
Tak, nasze Ministerstwo Spraw Zagranicznych zbiera informacje o takich materiałach. Tak, gdyby zaczęły one występować to od razu po zakończeniu imprezy reakcje byłyby stanowcze i nasze stosunki byłyby znacznie oziębione, a kontakty handlowe utrudnione- skoro nasz rynek jest znacznie większy to niech mniejszy sąsiad rozsądniej krytykuje i bojkotuje. Rosyjski MSZ zrobi to samo. Ze szkodą dla naszego przemysłu… to co nie udało się kibolom po 11 listopada osiągnęli dziennikarze i blogerzy. Polscy sadownicy, mleczarze, producenci obuwia, klejów do glazury, zakłady masarskie, wyrobnicy artykułów sanitarnych i wielu innych już liczą straty.