*
Od lat nie śledzę już listy przebojów programu III Polskiego Radia. Nudzi mnie wypatrywanie pomiędzy płochymi płodami artystów miary pań Zawiałow czy Koteluk kilku kawałków, które powodują swingujący ruch krwi w żyłach.
Wśród dziennikarzy muzycznych Marek Niedźwiecki nigdy nie należał do moich ulubionych. Zawsze uważałem, że serwuje muzykę zbyt lekką, zbyt przewidywalną, a z rzeczy wielkich sprzed lat przypomina stały, niezbyt obszerny zestaw nagrań.
Od mniej więcej trzydziestu lat nie interesują mnie dokonania Kazimierza Staszewskiego i jego macierzystej kapeli, Kultu. Jestem zdania, że ten pan jest słabym wokalistą, a jego koledzy przez parę dziesięcioleci nie nauczyli się grać. Istotne czasem teksty nie przebijają się przez mur kiepskiej ścieżki dźwiękowej. „Twój ból jest lepszy niż mój” jest dokonaniem artystycznie żałosnym, zaśpiewanym fatalnie, z knajpianą instrumentacją (nie pierwszy już raz) i mało subtelnym (również po raz enty) tekstem. Z jednej strony trochę więc żałuję, że tak słaby kawałek stał się detonatorem kolejnej bomby w Trójce, a z drugiej – czy tego chcę, czy nie – Kazik jest muzykiem od zawsze w tej rozgłośni obecnym i przez tysiące kochanym i wielbionym.
*
Parafrazując pewne bon moty, zastanawiam się, ile jeszcze Trójki pozostało w Trójce i wciąż, uparcie, pragnę, żeby (nazwiska autora tej frazy nie godzi się w tym kontekście przywoływać) Trójka była Trójką.
Czy jeszcze nią jest, czy przestanie nią definitywnie być, gdy nie usłyszymy już głosów Piotra Metza (dla mnie – przede wszystkim), Piotra Barona czy Piotra Stelmacha? Pomijam tu całą sferę, jakże istotną, tematów innych niż muzyczne.
Jestem z tych, co od zawsze słuchają radia – czyli Trójki. Robię to, za sprawą starszych braci, od czasów, gdy ledwie wystawałem nad stół. Trójka towarzyszy mi od godzin porannych aż po wieczorne, codziennie. Mimo kręcenia głową, zżymania się na to czy tamto, do dziś trwam przy tej radiostacji.
Jako rówieśnik rozgłośni zastanawiam się tylko, czy chcę być świadkiem jej umierania, wcale nie takiego już powolnego. Czy chcę trzymać ją za rękę i patrzeć, jak kona? Czy muszę doświadczać tego rodzaju bólu, co do którego miałem nadzieję, że bezpowrotnie minął 4 czerwca 1989 roku? W nierealu montuje się „Nowy Świat”, gdzie znajdzie się wielu tych, których nie słychać na częstotliwości 99,70 MHz (w Katowicach), ale ja – człowiek zdecydowanie analogowy - zastanawiam się, co jeszcze może i musi się wydarzyć na Myśliwieckiej w stolicy i w całej Polsce, by odmienił się los? Mistrz Młynarski śpiewał przed laty, że kto na co dzień żyje w cyrku, temu cyrkiem zdaje się normalne życie. Za cyrkiem nigdy nie przepadałem, więc – choć lata płyną i włosów na głowie ubywa – z chłopięcą naiwnością nucę tęsknie:
Odkąd ciebie brak
Tracę dobry smak.
Błagam, Trójko, wróć!