Drugi dzień pielgrzymki papieża do Polski był intensywny. Rano papież modlił się przed obrazem Matki Bożej Częstochowskiej, po czym odprawił tam mszę dla setek tysięcy Polaków. Po południu zaś po raz pierwszy spotkał się z uczestnikami Światowych Dni Młodzieży i skierował do nich płomienne przemówienie. Towarzyszyliśmy papieżowi w tych wydarzeniach.
Catholic Voices Polska - nowocześnie i odważnie o wierze i nauce katolickiej www.catholicvoices.pl
Na początku mszy w Częstochowie wszyscy na moment wstrzymali oddech, gdy papież się potknął i przewrócił. Na szczęście nic mu się nie stało, natomiast pokazało to dobrze, że Franciszek jest tylko człowiekiem, który czasem upada - zarówno w przenośni jak i dosłownie.
I miałem tę myśl cały czas w głowie, gdy chwilę później w homilii ojciec święty mówił, że "Bóg objawia się w rzeczach małych". Chociaż człowiek często zabiega o siłę, sławę, pieniądze - to dla Boga ważniejsze jest coś zupełnie innego; to, by potrafić poświęcać się dla innych - nawet jeżeli ma się niewiele i czasem upada - tak jak Franciszek w czwartek.
Tego samego dnia po południu papież wygłosił dłuższą naukę skierowaną do młodzieży na krakowskich Błoniach. W moim odczuciu to, co powiedział był absolutnie fenomenalne. Nie miał oporów, by powiedzieć młodym kilka gorzkich słów: "Napełnia mnie bólem, gdy spotykam ludzi młodych, którzy zdają się być przedwczesnymi „emerytami”. Martwi mnie, gdy widzę ludzi młodych, którzy „rzucili ręcznik” przed rozpoczęciem walki. Którzy się „poddali”, nie rozpocząwszy nawet gry. Którzy idą ze smutną twarzą, jak gdyby ich życie nie miało żadnej wartości. Są to ludzie młodzi zasadniczo znudzeni... i nudni."
Następnie Franciszek podał młodzieży receptę na wyrwanie z marazmu, "która nazywa się Jezus Chrystus. Jezus Chrystus jest tym, który potrafi obdarzyć prawdziwą pasją życia, Jezus Chrystus jest tym, który nas prowadzi do tego, byśmy nie zadowalali się byle czym i dawali to, co w nas najlepsze; to Jezus Chrystus, stawia nam wyzwania, zachęca nas i pomaga nam, by powstawać za każdym razem, kiedy uważamy siebie za przegranych. To Jezus Chrystus pobudza nas do podniesienia wzroku i do wzniosłych marzeń."
Papież wyraził całym sobą (podobnie jak wcześniej Jan Paweł II), że mocno wierzy w młodzież i że do niej należy przyszłość narodów. Młodzi odpowiedzieli oczywiści wiwatem i brawami. Mam nadzieję, że po powrocie z Krakowa zgodnie z apelem Franciszka "zaangażują się w przygodę budowania mostów i burzenia murów, co pomoże zaradzić tym coraz liczniejszym wojnom i konfliktom, które co rusza wybuchają na świecie.