Spór o aborcję wchodzi w fazę polaryzacji stanowisk. Osobiście jestem zwolennikiem, aby łagodzić język i mówić nie tyle o „aborcji”, „zabijaniu”, „płodach”, itd., ale o sporze dotyczącym „planowania rodziny”. Niestety ten termin jako zbyt naukowy i racjonalny nie budzi emocji, a to oznacza, że nie może się przebić do opinii publicznej. Zostają więc terminy radykalne, i w związku z tym emocjonalne.
Ruchy „pro-life”, kochające nienarodzone dzieci, których trzeba bronić, bo są bezbronne, a narodzonych już nie trzeba, ponieważ te bronią się same, swoich przeciwników nazywają mordercami. Termin „morderca” jest jednak zbyt wieloznaczny i dotyczyć może różnych rzeczywistości od kryminalnej, politycznej (morderca demokracji), ekologicznej (morderca przyrody), itd. Przez tą swoją nieokreśloność jest mało użyteczny. Można wprawdzie nazwać kogoś mordercą dzieci, ale od razu ktoś zarzuci, że płód to nie dziecko. W takim razie można użyć określenia „mordercy płodów”, ale to już tak nie działa na wyobraźnię, a też można zarzucić, że zygota nie jest płodem. Oczywiście nie wchodzi w grę użycie terminu „mordercy zygot”, ponieważ biblijny Onan byłby takowym, jak również każdy jego naśladowca, a to już wydaje się parodią z problemu.
Jaki więc termin będzie najlepszy? Obstawiam nazwę „aborter”. Aborter, to ktoś kto dokonuje aborcji (np. nawróceni najbardziej znani w tym zakresie aborterzy to doktor Chazan i b. minister zdrowia Piecha). Można też, dzięki dwuznaczności pojęcia „dokonuje”, uznać też za abortera (celowa forma męska) kobietę usuwającą ciąże. A idąc dalej również aborterami stają się wszyscy, którzy umożliwiają dokonanie aborcji, chociażby swoim samym przyzwoleniem. Czyli aborterzy, to wszyscy wrogowie ruchów pro-life. Jedna strona walki została więc zdefiniowana to Aborterzy.
Jak jednak nazwać tych drugich, bo w sporze muszą być przecież dwie strony. Sami chcieliby być nazywani „obrońcami życia”. Ale nazwę nadaje przeciwnik. To jak przezwisko, musi identyfikować wroga, jako wroga. Swoją drogą jak na obrońców są dość napastliwi, a więc ten termin odpada. Można mówić, że to „nienawidzący kobiet”. Jednak z różnych powodów tym terminem można określić wielu, którzy z aborcją nie mają nic wspólnego. Zresztą grecka nazwa „mizogin” niepotrzebnie swoją egzotycznością „dowartościowywałaby” zwolenników wykluczenia kobiet z decyzji rozrodczych.
Odpadają więc terminy związane z obroną, ale też te sugerujące atak na kobiety. Termin musi być neutralny i trafić w sedno. Dlatego proponuję nazywać przeciwników aborterów zygoterianami lub zygoterami. Po raz pierwszy Kazia Szczuka użyła terminu „zygotarianie”. Nazwa jednak kojarzyć się może pozytywnie jak Marsjanie, wegetarianie czy komunitarianie. Dlatego proponuję jej mutację do formy „zygoterzy”. Zygoterzy to ideolodzy uznający, że „komórka powstała w wyniku zapłodnienia, czyli połączenia haploidalnej gamety męskiej z haploidalną gametą żeńską w procesie rozmnażania płciowego. Nowo powstała diploidalna komórka ulega dalszym podziałom dając początek dorosłemu organizmowi potomnemu”. Tyle Wikipedia i sam proces biologiczny. Zygoterzy uważają, że już samo takie połączenie to człowiek.
Nie rozstrzygam, kiedy zaczyna się człowiek. Na pewno, gdy jest w stanie przeżyć poza organizmem matki i dalej się rozwijać, nawet dzięki medycynie. Nie rozstrzygam tego, czy zygoterzy mogą się dzielić na radykalnych (przeciw środkom antykoncepcyjnym), czy umiarkowanych (zwolennicy kalendarzyka), warto jednak zauważyć, że przed nimi są jeszcze duże możliwości walki. Chodzi o kwestie samej prokreacji i jej maksymalizację. Walkę o produktywność jajeczek kobiecych. Jedyną dopuszczalną formą antykoncepcji jest ciąża. To stan, w którym zygoterzy będą usatysfakcjonowani.
Zygoterzy próbują narzucić swoją ideologię innym. Starając się wszystko oddać naturze. Popełniają przy tym „błąd naturalizmu”. Polega to na tym, że uzasadnienia „dobra” poszukuje się w sferach pozamoralnych, tj. natura, religia, ideologia. A moralność musi być oparta o zasady wolnego wyboru i nie można w tym względzie wyręczać nikogo. Może kobiety były dyskryminowane przez wieki, ale dzisiaj są podmiotami. Wprawdzie św. Tomasz z Akwinu (za Arystotelesem) uważał, że płód męski otrzymuje duszę rozumną po 40 dniach, a żeński dopiero po 80 dniach od poczęcia, to jednak w końcu otrzymuje. Dlatego, wbrew zygoterom, wybór należy tylko do kobiet i ich decyzji zgodnej z rozumem czy sumieniem. Oczywiście zygoterzy też maja wybór i mogą postępować zgodnie ze swoją ideologią.
PS „Zygoterzy wszystkich plemników i jajeczek łączcie się” - oto nowe hasło nowej ideologii.