Pomagamy. Nie zawsze, nie na masową skale, nie wszyscy. Jednak pomagamy sobie odkąd nasze stopy stanęły twardo na ziemi. A być może wcześniej.
Co takiego jest w pomaganiu, że ludzie wchodzą na tę ścieżkę, bezinteresownie dają siebie innym, niekiedy z ogromnym zapałem i niewyczerpaną energią?
Pisząc o pomaganiu, mam na myśli nie tylko wolontariat, lecz wszelkie formy wsparcia, pomoc, kupienie prezentu lub tzw. "random act of kindness" (przypadkowe akty życzliwości), których celem również jest bezinteresowne sprawienie radości obcej osobie (np. poprzez zostawienie drobnych na kawę przy automacie).
„Kibice i pozytywny przekaz”
Takimi aktami życzliwości i fenomenem bezinteresownego pomagania, zajmuje się między innymi psychologia społeczna.
Kilka lat temu, na Uniwersytecie w Lancaster w Wielkiej Brytanii przeprowadzono badania dotyczące pomagania innym. W badaniu brali udział kibice drużyny Manchester United. W pierwszej części fani Manchesteru byli poproszeni o wypełnienie ankiety. Pytania dotyczyły ich ulubionej drużyny, dlaczego jest według nich najlepsza oraz stopień identyfikacji z innymi fanami Manchesteru. Następnie badani zostali zaproszeni by przejść się po campusie. W trakcie spaceru badani przechodzili obok trenujących drużyn piłkarskich. W zaaranżowanej scenie jeden z trenujących zawodników upada i jęczy z bólu. Z obserwacji badania wynikało, że badani kibice Manchesteru o wiele częściej podchodzili z pomocą, kiedy kontuzjowany miał koszulkę Manchesteru niż Liverpoolu lub inną.
W drugim badaniu, kolejni kibice Manchesteru dostali inne ankiety. Zostali zapytani o przyczynę miłości do piłki nożnej oraz pozytywne aspekty bycia jej fanem. Dalsza część wyglądała identycznie. Jednak efekt był zupełnie inny. Tym razem badani kibice podchodzili do kontuzjowanego równie często, bez względu na to koszulkę jaką nosił.
"Dobry Samarytanin"
Czy tak łatwo nami zmanipulować, czy może pozytywny przekaz wynosi nas ponad podziały?
Otóż niekoniecznie. Na uniwersytecie Princeton w Stanach Zjednoczonych, również prowadzono badania dotyczące pomagania innym. Tym razem badano studentów teologii. Studenci mieli wygłosić próbne kazanie. Jedna z grup przemawiała bazując na przypowieści o dobrym samarytaninie. Druga natomiast na podstawie losowo wybranej przypowieści z Pisma Świętego. Po kazaniu, studenci idąc korytarzem na kolejne zajęcia, mieli okazję pomóc potrzebującej osobie (w zaaranżowanej sytuacji). Czy temat kazania wpłynął na zwiększoną chęć pomocy? Nie!
To, czy studenci pomagali zależało od tego czy… mieli czas.
„Nosimy buty”
Jeśli chodzi o wolontariuszy, to można przytoczyć opowieść Marka Bezosa - strażaka w ochotniczej straży pożarnej. W swoim krótkim wystąpieniu (life lesson from a volunteer) opowiadał, że jako początkujący wolontariusz w jednej z pierwszych swoich akcji, marzył o tym, by uratować czyjeś życie. Zaszczytna rola wyciągnięcia z pożaru pieska starszej pani, przypadła koledze. Mark Bezos miał za zadanie uratować i przynieść kobiecie...buty. Jakież było jego zdziwienie, gdy jakiś czas później, do straży dotarł list z podziękowaniami. Kobieta ogromnie chwaliła sprawną akcję, zaangażowanie i pomoc strażaków, którzy nawet pamiętali o tym. By przynieść jej buty.
„Wszystko ma znaczenie” Daniel Goleman, autor „Inteligencji Emocjonalnej”, oraz wielu innych naukowców, twierdzi, że pomaganie mamy wpisane w geny. Neurony lustrzane i nasza zdolność do empatii powodują, że chęć pomocy pojawia się niemal automatycznie. Jednak często to, czy chęć pomocy się pojawi, zależy od naszej uwagi – czy jesteśmy skupieni na sobie, czy innych.
Neurony lustrzane, zasada wzajemności, pomoc innym wpisana w geny – taki scenariusz nie pozostawia nam wiele pola do działania. Biologia robi wszystko za nas. Pamiętajmy jednak, że mamy umysł, wolną wolę i świadomość – od nas zależy czy bez refleksji rzucimy się w wir życia, czy może staniemy na chwilę, by zauważyć w tym życiu innych ludzi.
Niektórzy mogą śmiać się z zaangażowania i tego, że czasem "nosimy buty".
Mark Bezos powiedział bardzo ważne zdanie:
"Nie każdego dnia mamy okazję ratować czyjeś życie ale codziennie możemy na nie wpłynąć. Wszystko ma znaczenie".
Jeśli ktoś ma dzięki temu przejść cały świat - to z radością przyniosę mu buty. Może w zmienianiu świata na lepsze chodzi o te drobne gesty i by każdy mógł się ich podjąć.