Zauważyłem, że nikt nigdy nie zapytał i nie opublikował danych nt. efektów kampanii Polskiej Fundacji Narodowej z Melem Gibsonem. Przecież to najciekawsza kwestia. Tak się składa, że znam te liczby i wiem czy reklama pojawiła się w BBC i CNN.
Z pasją obserwuję płynną nowoczesność oraz marki narodowe
Najpierw przypomnijmy sobie film z Melem Gibsonem
Kiedy wszyscy krytykowali PFN, ja wiązałem z tą instytucją ogromne nadzieje. Pomyślałem, że coś dobrego z tego musi wyniknąć. Przecież oni mają wydawać rocznie ok. 100-200 mln zł na wizerunek Polski. Media zwykle słusznie skupiały się na nieporadności, a może nawet złych intencjach publicznej instytucji, która należy do nas wszystkich i czerpie fundusze ze spółek Skarbu Państwa. Niemniej mam pretensje do dziennikarzy, że w odpowiednich momentach nie potrafili dopingować mądrym inicjatywom takim jak projekt "100x100", a tych niemądrych nie potrafili lub nie chcieli dokładnie analizować. Efektem tego jest m.in. brak ujawnienia liczb, które dziś przytaczam.
Mel Gibson kosztował 2,5 mln zł. Ile osób obejrzało reklamę?
Spot z okazji stulecia niepodległości Polski w ramach międzynarodowej kampanii reklamowej Polskiej Fundacji Narodowej (PFN) kosztował podobno 2,5 mln złotych. To koszt całego urzędniczego projektu, więc także emisja reklamy. Dobór aktora jest jednoznacznie kontrowersyjny, choć bez wątpienia mamy do czynienia z "mocnym nazwiskiem". Nigdy nie znalazłem artykułu, który pyta o to gdzie spot był emitowany i ile osób go obejrzało. Pora na oficjalne liczby czyli informację, na którą wszyscy zasługujemy.
Oto odpowiedź biura prasowego PFN: Kampania przeprowadzona była w internecie oraz w mediach społecznościowych. Spoty z Melem Gibsonem (w wersji polskiej i angielskiej) oraz wideo z życzeniami od aktora z okazji 100. rocznicy odzyskania niepodległości przez Polskę osiągnęły zasięg 22 834 869 odbiorców.
Po tej odpowiedzi możemy się domyślać, że reklama nie doczekała się emisji w dużych stacjach telewizyjnych, ale to tylko domysły, dla których przestrzeń daje nam tego typu formuła informacji. Dopytałem oczywiście także o lokalizację realizowanej kampanii reklamowej za 2,5 mln złotych. Spot był emitowany w USA, UK, Belgii, Francji, Włoszech, Niemczech, Australii.
Czy 22 mln zasięgu to dużo?
Niezwykle ciężko przebiegała ta komunikacja z biurem prasowym - trzeba ich było ciągnąć za język, a odpowiedzi przychodziły w bardzo urzędniczym trybie (kilka tygodni oczekiwania na odpowiedź). Pomimo próśb, nie uzyskałem też informacji dotyczącej miejsca publikacji - konkretnych tytułów prasowych, telewizji, social media czy portali internetowych.
Na co dzień zawodowo tworzę kampanie SEM i social (Google i Facebook). Podana liczba zupełnie nie wyczerpuje tematu i mam do niej ograniczone zaufanie. Pytanie czy PFN nie myli liczby obejrzeń z liczbą unikalnych odbiorców - te zwykle istotnie się różnią. Nawet jeśli 22 mln ludzi w siedmiu krajach faktycznie zobaczyło ten spot, to czy obejrzeli go raz czy kilka razy, aby zapadł im w pamięć. Wreszcie pamiętajmy, że to 3,4% z 641 mln osób populacji wymienionych krajów. Naturalnie efektem takiej kampanii powinna być zwiększona świadomość nt. historii i znaczenia Polski. Tymczasem wszystko wskazuje na to, że instytucja nie wykonuje tego typu badań przed i po emisji reklamy, więc nie można zmierzyć jej efektywności. Tym samym zasadnym jest jej określenie jako działania nieprzemyślanego, pozornego i nieefektywnego. Ile kubków kawy musieliśmy wypić na stacji paliw, aby za to zapłacić? To już policzcie sami.