Jakiś czas temu profesor Andres Rodrigues-Pose z London School of Economics powiedział mi, że sukces parku naukowo-technologicznego jest równie rzadki jak wygrana w Lotka. Całe szczęście jestem optymistką z natury - tak na pytanie o szanse na sukces kolejnego - tym razem białostockiego - parku naukowo-technologicznego odpowiada jej dyrektor Anna Daszuta-Zalewska.
Z pasją obserwuję płynną nowoczesność oraz marki narodowe
Ma Pani sporą konkurencję. W Polsce jest ponad 60 podobnych parków.
Nastąpił wysyp podobnych do naszej inwestycji ze względu na obecność środków wspomagających budowę. Ja jestem zwolennikiem podejścia, w którym badamy potrzeby, sprawdzamy czy mamy potencjał, budujemy model funkcjonowania instytucji. Dopiero gdy okaże się, że warto, wtedy stawiamy budynki.
Czy jest Pani w stanie przyciągać kapitały na wschód kraju, do miast takich jak Białystok?
Bardzo wierzę w networking. Zaraziłam się networkingiem będąc w Kalifornii. Spędziłam dwa miesiące w ramach programu Top 500 Innovators na Uniwersytecie Stanforda. Nawiązałam świetne kontakty wśród pracowników naukowych, młodych przedsiębiorców, aniołów biznesu. W San Francisco podpisaliśmy - jako miasto - porozumienie ze Stowarzyszeniem US-Polish Trade Council oraz z Polsko-Amerykańską Radą Współpracy. Dzięki temu mamy ułatwiony dostęp do ludzi z Doliny Krzemowej. 14 marca w Białymstoku będziemy gościli szefa sieci Aniołów Biznesu Doliny Krzemowej. Sami otwieramy cykl sesji treningowych Anioły w Białymstoku promujących kulturę współpracy multidyscyplinarnej oraz metodologię kreatywnego rozwiązywania problemów w oparciu o empatię czyli design thinking.
Niełatwo będzie znaleźć aniołów biznesu w Białymstoku?
Mam nadzieję, że uda się nam utworzyć lokalny klub aniołów biznesu. Będę starała się go zainicjować bazując, między innymi, na dobrych praktykach w innych ośrodkach, a także na doświadczeniach programu "Ready2equity".
Wiadomo już czym białostocki park odróżni się od ponad 60 istniejących w Polsce?
Mamy zamiar rozwijać branże IT i technologie biomedyczne. Z mojego punktu widzenia ważne jest również nieustające podnoszenie kompetencji mojego zespołu. Ponad 90 % przyszłych lokatorów Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego to firmy IT i ICT, firmy związane z branżą medyczną i life science. Laboratorium Obrazowania Medycznego z najnowocześniejszym na świecie skanerem ludzkiego ciała w połączeniu z obecnością silnego ośrodka akademickiego - Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku - jako operatora tego laboratorium, dają szansę na rozwój ciekawych inicjatyw naukowo-badawczych i biznesowych. Z chęcią pomożemy naszym lokatorom w znalezieniu partnerów na potrzeby komercjalizacji efektów badań.
Czy dyrektor tak dużej miejskiej instytucji ma narzędzia aby w przyszłości czuć się niezależnym?
Jestem managerem i urzędnikiem. Ramy administracyjne, w których funkcjonuje BPN-T - przypominam, że Park jest jednostką budżetową urzędu miejskiego - ograniczają niezależność działań. Kierując miejską instytucją nie można mówić o całkowitej swobodzie funkcjonowania. Mam w zanadrzu mnóstwo inicjatyw, które chciałabym wdrożyć. Kalendarz zaplanowany jest do końca roku. Już zrealizowaliśmy imprezy takie jak "Dream up? Start-up!", która pokazywała dobre praktyki w start-upach. Sala była pełna. Wiem, w którym kierunku powinniśmy iść. Jeśli punkt widzenia miasta i mój znacząco się od siebie oddalą, stać mnie na rezygnację.
Nie spodziewałem się zobaczyć takiego rozmachu w jednym z najuboższych regionów Europy. Piękna architektura zachwyca na pierwszy rzut oka, ale jeśli za kilka lat jej biura będą stać puste, będzie to tylko potęgować uzasadnione złośliwości. Są jednak spore szanse, że tak się nie stanie.
W środku zobaczyłem takie cudo. Drukarka 3D za półtora miliona złotych. Pewnie przydatna przy konstruowaniu prototypów w pracach badawczych.
Tutaj wydrukowany łańcuch rowerowy.
Kraje nadbałtyckie, Ukraina, Białoruś - to bliscy sąsiedzi Białegostoku. Jeśli instytucja dostrzeże ogromny potencjał tych państw, nie będzie na siłę szukać know-how na Zachodzie (tam gdzie inne polskie parki) może przyczynić się do przemiany Polski Wschodniej i znaleźć realnych partnerów dla swoich przedsiębiorców. Bliskość Politechniki Białostockiej, która zasłynęła łazikiem marsjańskim, czy jeden z najlepszych w tej części Europy Uniwersytetów Medycznych (Krajowy Ośrodek Wiodący) powinny sprzyjać inwestycji.
Dolina Lotnicza w Podkarpackiem pokazuje, że dobrzy managerowie potrafią odczarować stereotyp Polski B. Dziesiątki milionów złotych jest już dziś inwestowane na Wschodzie w pozyskiwanie know-how, poszukiwanie nisz technologicznych. To powinno przynieść widoczny rezultat w perspektywie najbliższych kilkunastu lat.
Polskę Wschodnią odróżnia od Zachodniej zrozumienie dla ponadlokalnej współpracy. Doświadczenie pokazuje, że Ci którzy mają mniej, mają też większe marzenia i determinację do ich realizacji. Oby Polska Wschodnia powtórzyła sukces azjatyckich tygrysów.