Z wymarzonej destynacji podróżniczej - zbiegiem wielu niespodziewanych zwrotów akcji - Alaska stała się dla mnie dłuższym przystankiem. Choć ze stanem związany jestem już prawie pięć lat, to dopiero od pełnych dwóch mogę nazywać Alaskę moim domem. To dla mnie czas nauki - nie tylko na temat samej Alaski, ale także Ameryki oraz Amerykanów. Oto lista 6 rzeczy, które wciąż zaskakują mnie po przeprowadzce na Alaskę.
1. Zwierzęta
Choć oczywiście zdawałem sobie sprawę, że Alaska słynie ze zwierząt, to skala ich występowania do dziś mocno mnie zaskakuje. Zwierzęta są tu nieodzownym elementem życia i należy spodziewać się ich wszędzie i o każdej porze - także w mieście.
Odkąd mieszkam w Anchorage niedźwiedzie czarne obserwowałem nie tylko na szlakach górskich, ale również pod swoim domem (niestety buszujące po śmietnikach) czy na popularnej ścieżce prowadzącej do centrum. Łosie spotyka się na Alasce jeszcze częściej, szczególnie zimą, gdy te chętnie wędrują po naszych ogródkach obgryzając resztki krzaków. Dodajmy do tego kojoty, rysie, wydry, lwy morskie, foki, orły czy wieloryby, które przypływają do wybrzeża Alaski latem i jasne staje się, że Alaska to raj dla wielbicieli zwierząt.
Podczas jednej, dobrze zaplanowanej podróży na Alaskę można zobaczyć zarówno niedźwiedzie czarne, niedźwiedzie brunatne, a nawet niedźwiedzie polarne na dalekiej północy stanu.
2. Rozmiar i dystanse
W teorii, nawet przed pierwszą wizytą, miałem świadomość, że Alaska jest największym stanem USA. Alaska jest aż pięciokrotnie większa od powierzchni całej Polski i po prostu wszystko jej tutaj większe, wyższe i dalsze, nawet w kontekście innych części USA. Alaska jest dwukrotnie większa od Teksasu (drugiego największego stanu Ameryki), ma najwyższe szczyty na całym kontynencie Ameryki Północnej, chwali się milionami jezior, tysiącami rzek oraz ponad stoma tysiącami lodowców. To po prostu robi wrażenie.
Jej prawdziwego rozmiaru, a co za tym idzie dystansów jakie dzielą poszczególne miejscowości, wciąż się uczę. Choć gdy spojrzymy na mapę stanu, miasta Anchorage i Fairbanks wydają się być oddalone od siebie o rzut beretem, w rzeczywistości dzieli je nawet osiem godzin drogi samochodem. Dotarcie do północnej części Alaski oraz do wielu Parków Narodowych w naszym stanie wymaga często specjalnego planowania i korzystania z małych samolotów określanych tutaj mianem "Air Taxi" - taksówek powietrznych lub użycia promów.
3. Rdzenni mieszkańcy Alaski
Każdego dnia uczę się czegoś nowego o rdzennych mieszkańcach Alaski, którzy zamieszkują te tereny już od kilkunastu tysięcy lat. Pierwsi ludzie dotarli tu z Syberii korzystając z utworzonego w czasie epoki lodowcowej mostu lądowego.
Czytając niesamowite historie związane z ich kulturą, umiejętnościami oraz życiem w tak wymagających warunkach nie sposób się tematem zainteresować. Rdzennych mieszkańców Alaski nie wolno jednak "wrzucać do jednego kulturowego worka" - kultura, język, tradycje, stosowane techniki, a także dieta drastycznie różniły się w zależności od zamieszkiwanego regionu.
Dziś wciąż kilkanaście procent populacji Alaski jest pochodzenia rdzennego, a w stanie istnieje ponad dwieście odizolowanych wiosek, gdzie rdzenni mieszkańcy Alaski stanowią zdecydowaną większość.
4. Krótka historia
Choć rdzenni mieszkańcy Alaski żyją tu od tysięcy lat, to "europejska" historia stanu jest wciąż bardzo młoda. Rosjanie pojawili się tu co prawda w XVIII wieku, ale dopiero pierwsze gorączki złota oraz przejęcie stanu przez Amerykę rozpoczęły prawdziwy etap osiedlenia na tych terenach. Porównując historię Polski z historią Alaski wszystko wydaje się tu niezwykle nowe i świeże, bo nawet ruiny opuszczonych kopalni złota mają często mniej niż sto lat.
Lubię czytać historie związane z poszukiwaczami złota i ich niezwykłą determinacją, a świadomość, że wydarzenia te rozgrywały się wcale nie tak dawno dodają im tylko dodatkowego smaczku. Alaska przeszłą bardzo długą drogę na przestrzeni ostatnich stu lat.
5. Pogoda Pogoda na Alasce była dla mnie bardzo pozytywnym zaskoczeniem, ponieważ po kilku pięknych latach spędzonych na Islandii zapomniałem chyba, że latem może być słonecznie i bez deszczu.
Lato na Alasce jest dla mnie idealne - temperatury nie są zbyt wysokie i warunki sprzyjają aktywności na świeżym powietrzu. Bardzo cenię sobie także zimę w południowo-centralnej części stanu (gdzie mieszkam). Zima jest biała, bardzo mroźna oraz często słoneczna, co chętnie wykorzystujemy jeżdżąc na biegówkach, łyżwach, nartach, zimowych rowerach czy skuterach śnieżnych. Nie sposób się tu nudzić.
6. Ciemno i jasno
Choć jestem związany z kierunkami północnymi od dłuższego już czasu, to długie i ciemne dni zimowe zawsze są małym zaskoczeniem - przychodzą zdecydowanie za wcześnie i zbyt nagle. W Anchorage nie jest jeszcze tak źle, bo w najkrótsze dni słońce cieszy nasze buzie przez prawie pięć i pół godziny. Zdecydowanie ciężej jest w Fairbanks, gdzie wschód i zachód słońca dzielą zaledwie trzy godziny i czterdzieści minut, a najtrudniej wydaje się zimować w Utqiaġvik, gdzie słońce nie wystawia nosa zza horyzontu przez ponad dwa miesiące!
Już od połowy lutego dni stają się z kolei odczuwalni dłuższe, a mieszkańcy zyskują wkrótce nawet kilkanaście minut światła dziennie. Od maja do sierpnia dni praktycznie się nie kończą, a my korzystamy ze szczelnych żaluzji w oknach żeby oszukać nasze organizmy. Latem mieszkańcy Alaski mają niespożyte zasoby energii.