Sprawa Michała Tuska pracującego dla Gazety Wyborczej, portu lotniczego w Gdańsku i OLT Express ma kilka wymiarów. Jedynym z nich jest kwestia tożsamości syna premiera. Tożsamości, którą sam wykreował korzystając z poczty elektronicznej. Od 1 lutego 2000 roku bowiem, Michał Tusk, funkcjonuje w sieci również jako Józef Bąk z Żukowa, bezrobotny mężczyzna bez wykształcenia. I tę „tożsamość” Michał Tusk wykorzystywał kontaktując się z przedstawicielami OLT Express.
W czym problem? Użytkownicy internetu zakładają przecież alternatywne skrzynki pocztowe, choćby po to, żeby w sposób elementarny chronić swą anonimowość. Michał Tusk, dziennikarz, wysyłający przez lata artykuły do swojej redakcji (ze skrzynki „Józef Bąk”), musiał mieć jednak świadomość, że o anonimowość tutaj chodzić nie może. Młody człowiek, po studiach, powinien wiedzieć, że taka „nieokreśloność” w sieci jest pozorna.
Sięgam do katalogu kompetencji medialnych i informacyjnych przygotowanego przez Fundację Nowoczesna Polska w ramach projektu „Cyfrowa Przyszłość”-definiuję poziom edukacyjny (szkoła podstawowa, klasa 4-6) i określam kategorie kompetencji, które z zachowaniem Michała Tuska mogłyby się wiązać. Filtruję dane-w dziale „Bezpieczeństwo w komunikacji i mediach” pojawia się zapis: „umie podać przykład sytuacji, w której anonimowość jest wskazana”. Kolejne zakresy kompetencji (w tym samym dokumencie) mówią o umiejętności zarządzania wizerunkiem on-line-świadomym podejmowaniu decyzji dotyczących konstrukcji tego wizerunku, czy też określaniu na ile wizerunek on-line ma odzwierciedlać prawdziwą tożsamość (tutaj-szkoła ponadgimnazjalna). We wspomnianym katalogu odnajdziemy przynajmniej jeszcze kilka kompetencji, które z aktywnością internauty (i nie tylko) w wieku gimnazjalnym i ponadgimnazjalnym powinny iść w parze.
Sprawa Tuska-Bąka może być potwierdzeniem delikatności kwestii konstruowania tożsamości sieciowej, ale też wskazywać na ważność refleksji etycznej w procesie komunikowania zapośredniczonego przez media. Nie wiem, nie rozstrzygam czy syn premiera, na linii gazeta-port lotniczy-OLT Express, „coś przekombinował”. Wiem natomiast, że nie odrobił zadania domowego z edukacji medialnej, zadania, którego-niestety-nikt mu zadać formalnie nie mógł. Pozostawał zdrowy rozsądek.