Od wielu lat proboszcz parafii św. Mikołaja w Wolborzu (woj. łódzkie) staje murem w obronie dobrego imienia prawdziwego darczyńcy. Podczas mszy oraz na stronie internetowej dekanatu demaskuje kłamstewka krasnala z Laponii podróżującego w towarzystwie reniferów...
Święty Mikołaj ma siwą brodę, jest gruby i ma czerwony strój. Przyjeżdża na saniach, które ciągną renifery, a w roznoszeniu prezentów pomagają mu elfy. Trudno dyskutować z dzieciakami o innym wizerunku Mikołaja. Sam przez wiele lat byłem przekonany (kto wie, czy gdzieś tam w środku, skrycie nadal nie jestem), że to najprawdziwsza prawda.
Jednak zdaniem księdza Grzegorza Gogola - proboszcza parafii świętego Mikołaja Biskupa w niewielkiej miejscowości Wolbórz w samym „sercu” Polski, słynący z dobroci święty biskup Miry rzeczywiście miał brodę i szaty z elementami czerwieni. Podszywa się jednak pod niego disneyowski krasnal z Laponii. Wątpliwości, który z Mikołajów jest prawdziwy, a który ewidentnym „falsyfikatem”, rozwiewa szczegółowa analiza postaci przeprowadzona na stronie internetowej wolborskiego dekanatu, na której czytamy: Jest takie miejsce na północy Europy, gdzie handlowy nastrój przedświąteczny trwa przez cały rok. To znana już dziś na całym świecie, położona zaledwie 8 km od Rovaniemi, wioska Świętego Mikołaja – Santa Claus Village w Laponii.
Proboszcz odsłania również z przymrużeniem oka mroczną przeszłość Santa Clausa: Nie od zawsze jednak Święty Mikołaj był dobrodusznym białobrodym dziadkiem-krasnalem. Dawniej był to zły, brzydki troll, który sprawiał mnóstwo problemów przez cały rok, a do jego ulubionych wyczynów należało wypuszczanie bydła z zagród. Ponad sto lat temu do Skandynawii przybyła tradycja amerykańska ze swoim zawsze uśmiechniętym, ubranym w czerwone futro krasnalem, który rozdaje wszystkim prezenty.
W dobie PRL za świętego Mikołaja podszywał się Dziadek Mróz. Teraz robi to właśnie krasnal z Laponii, którym przepełnione są supermarkety. Skomercjalizowany Santa Claus to pokraczny staruszek z czerwonym nosem, w ogóle nie przypomina dostojnego biskupa – mawia uśmiechając się, ale z całą stanowczością ksiądz Gogol.
Wiarygodnym świętym niosącym dobro i pomoc był Mikołaj biskup Miry (dzisiejsza Turcja), który zasłynął nie tylko jako wspomożyciel ubogich, ale był też ascetą i ratował niesłusznie skazanych. Najczęściej przedstawiany jest w stroju biskupim z sakiewką w ręce i dziećmi u kolan. Proboszcz wolborskiej parafii przekonuje, że prawdziwy Mikołaj nie widział nawet renifera na oczy, a do pracy dobroczynnej nie potrzebował żadnych elfów.
Niewiele osób wie, że baśniowego krasnala w Laponii osadził w XIX wieku amerykański rysownik Thomas Nast. Santa Claus wywodzi się z legend skandynawskich i rzeczywiście jeździ saniami zaprzężonymi w renifery. Jest niskiego wzrostu, ma pokaźny brzuch i czerwone ubranie z białymi akcentami. Od 1931 roku Santa Claus jest twarzą koncernu produkującego popularne na całym świecie napoje chłodzące. W ostatecznej wersji Mikołaj jest więc potężny, dostatni, a jego strój luksusowy. Lokalne odmiany tej postaci to rosyjski Dziadek Mróz czy duński Julemanden, który podróżuje w towarzystwie elfów.
Natomiast wysłane listy do Świętego Mikołaja, które nie dotarły do adresata "lądują" w dziale przesyłek niedoręczonych w Koluszkach. Ale to jeszcze nie dowód na to, że Mikołaj nie istnieje. Niewykluczone, że to wina Poczty Polskiej.