
Fochy Jarosława Kaczyńskiego można podzielić na te z głębi serca oraz kontrolowane. Tak czy owak, w obu przypadkach są ostentacyjne. Z fochem prezesa zderzył się ostatnio prezydent Duda. Ten foch przejdzie do historii, jako obrażalstwo – poziom ekspert. Może to mieć podłoże polityczne, ale i też prywatne…
REKLAMA
Focha mocno ostentacyjnego zarejestrowały kamery telewizyjne oraz fotoreporterzy podczas obchodów rocznicowych „katastrofy smoleńskiej”. Przechodzący obok najwyższej głowy w państwie Jarosław Kaczyński w ostaniej chwili, nawet nie patrząc w stronę prezydenta Dudy, podał mu rękę, tak od niechcenia. Ten foch może potrwać bardzo długo. Kiedy prezes mówił o znalezieniu winnych katastrofy i osądzeniu sprawców, prezydenta Dudę poniosły najwidoczniej emocje. Zaczął przemowę od pojednania Polaków i uczczenia pamięci ofiar tragedii. A, że w uroczystościach nie uczestniczyła pierwsza dama, prezydent w geście pojednania wziął mocno w ramiona Martę Kaczyńską, co też nie umknęło prasie oraz zawsze czujnym internatom. Owe pojednanie zostało zinterpretowane, jako to z tych, które daleko wybiegają poza zwykłe, przyjacielskie jednanie się ze sobą... Nie tylko przez widzów...
Słowami o pojednaniu prezydent Duda starał się chyba pogodzić naród, wytrącając argumenty z rąk prezesa o szukaniu wroga przyczajonego, a ci powoli się kończą. Na Rosjan już strach liczyć w tej kwestii. Cierpliwość Donalda Tuska też może się skończyć, a wróg musi jakiś być, skoro poszukiwany jest przez kolejną komisję Antoniego Macierewicza za pieniądze podatników. Poza tym walka z wrogiem widmo ma cementować twardy elektorat PiS. Focha prezesa umocniło dodatkowo rzucenie się w barczyste ramiona prezydenta Dudy bratanicy Kaczyńskiego.
Ten foch nie jest już jedynie sprawą między trzema osobami, ale również na linii władza ustawodawcza i wykonawcza. To już jest sprawa Polska. Niewykluczone, że prezes milczy teraz bardzo wymownie w swojej siedzibie przy Nowogrodzkiej i gryzie to wszystko w sobie. Jedyne, co w tej sytuacji ratuje prezydenta Dudę, to fakt, że jest on jedynym politykiem, którego prezes nie może odwołać. Ale niesmak pozostanie.
Foch Kaczyńskiego musi doprowadzać Dudę do szewskiej pasji i bezsennych nocy. Podobnie było kiedy prezydent odbierał statuetkę „Człowieka Wolności 2015” z rąk redaktora naczelnego tygodnika „wSieci”. Prezes nie przybył na uroczystość. Zatrzymały go nagle ważne sprawy w biurze PiS. Premier Szydło również nie mogła przybyć na wielką galę tego dnia. Bracia Karnowscy obdarowali tzw. „pocałunkiem śmierci” prezydenta, a sobie tym samym zamknęli drzwi i powrót do TVP. Foch prezesa nie potrwał długo, ponieważ za kilka dni tytułem „Człowieka Roku 2015” ogłosiły go: „Wprost” i „Gazeta Polska”. Podwójne uderzenie.
Premier Szydło nie dostała żadnej statuetki ale foch też ją dotknął. Po powrocie ze Strasburga, zdaniem prawicowych mediów, wróciła z tarczą, powtarzając, że demokracja w Polsce ma się dobrze. Oliwy do ognia dolał minister Waszczykowski, który powtarzał, że wyrasta nam nowy lider na arenie międzynarodowej. W tym wypadku strzałem z focha oberwały dwie osoby. Szydło bardziej rykoszetem. Ale odłamek okazał się spory.
Są jeszcze fochy tzw. frakcyjne. Jeśli Kaczyński uznaje, że ktoś wybija się za bardzo na samodzielność, wychodzi z szeregu, natychmiast jest marginalizowany, a na piedestał wznoszona jest inna osoba.
Strzelanie focha i obrażanie na cześć Polaków jest powszechnie znane. Na dziennikarzy nagminne. Ale nie za nazywanie prezesa dyktatorem czy, że rządzi samodzielnie. Takie słowa, to miód na serce Kaczyńskiego. Najbardziej bolą go słowa o nieudolności, braku strategii, przewidywalność, nie panowaniu nad sytuacją w kraju. Frustracja, samotność, przespanie stanu wojennego, chore ambicje – ten pakiet działa na Kaczyńskiego, jak płachta na byka. Notoryczne gafy ministrów w rządzie, posłów PiS, bardziej bawią prezesa niż irytują. Podobnie jak nazywanie prezydenta i premier marionetkami w jego rękach. Poddanym bardziej odpowiada ostra reprymenda niż milczenie. Foch oznacza, że nie wiedzą, co ich czeka i o czym myśli wódz.
Foch na prezydenta może potrwać bardzo długo. Andrzej Duda może nagle dowiedzieć się, co prezes o nim myśli z prasy. Reasumując: strzelaniem focha prezes rządzi i dzieli. Obrosło już to legendą. Jest to wyjątkowo dziecinne, ale w PiS sprawdza się doskonale.
