„Kłamstwo powtórzone tysiąc razy staje się prawdą” – mawiał minister propagandy III Rzeszy Joseph Goebbels. „Demokracja w Polsce ma się dobrze” mogło paść śmiało z ust premier Beaty Szydło o wiele więcej razy, ale prawdą się nie stało. Komisja Europejska wydała negatywną opinię, krytykując działania polskiego rządu.
Wizyty Komisji Weneckiej w Polsce zaproszonej przez jedynego „prawego”, w PiS szefa MSZ, nieocenionego Witolda Waszczykowskiego, zabawa Szydło z KE w kotka i myszkę, zakończyły się wydaniem przez Brukselę negatywnej opinii na temat praworządności w Polsce. Orzeczenia Trybunału Konstytucyjnego są ostateczne, czyli miejsce tzw. ustawy naprawczej o TK jest w koszu.
Jarosław Kaczyński i reszta PiS wydają się żyć w Dwudziestoleciu Międzywojennym. Kiedy Frans Timmermans, wiceszef KE był w Warszawie i rozmawiał z Szydło, mógł odnieść wrażenie, że polski rząd zgadza się z nim bezkrytycznie. Chyba, że tłumacz pani premier nie chciał eskalować konfliktu? Jednak kiedy komisarz był już w drodze powrotnej do Brukseli, Szydło zmieniała zdanie. Wyglądało na to, że PiS mentalnie funkcjonuje w czasach sanacji. Nie ma Internetu, agencji prasowych, dziennikarzy newsowych, którzy poinformują o wynurzeniach Szydło, jeszcze zanim Timmermans wystartuje z Okęcia. Następnie powracała stała formułka: „Polska jest państwem suwerennym i niepodległym. Nikt nie będzie wtrącał się w nasze sprawy”. Zatem nic dziwnego, że po kolejnej próbie porozumienia, Timmermans powiedział podczas konferencji, że „nie udało nam się wypracować rozwiązania". I trudno mu się dziwić, ponieważ mógł poczuć się, jakby wrócił z rozmowy z sześciolatkiem.
Zderzyły się po prostu dwa różne światy. Doświadczeni politycy zasiadający w Parlamencie Europejskim oraz w poszczególnych komisjach, nie traktują wdrażanej procedury jako walki, zmuszania kogoś do czegoś oraz wywierania nacisku. Mają klasę polityczną, wysoką kulturę osobistą i otwarci są na dialog. Wykorzystała to premier Szydło podczas wizyty w Strasburgu. Była potraktowana jako gość, zgodnie z piastowanym stanowiskiem. Na pewno nawet przez chwilę nie poczuła się, jakby zeznawała przed komisją śledczą. A premier polskiego rządu kłamała wówczas, jak z nut, bez drgnięcia powieką i wahania się. Natomiast w Polsce były przygotowywane już ustawy wprowadzające nieład prawny.
Drugi świat, to planeta zwana "PiS". - Wtrącają się w nasze sprawy. Sami sobie poradzimy. Listy, delikatnie rzecz ujmując, mało stosowne, pouczające, do wiceszefa KE albo brak odpowiedzi na jego korespondencję. Posądzanie o udział w globalnym spisku czy nazywanie przez posłankę Pawłowicz flagę Unii Europejskiej „szmatą”. Prawdziwą kwintesencją "kultury politycznej" było wystąpienie Szydło w Sejmie. Krzyki, ubliżanie, mowa nienawiści, czyli zachowanie "godne" premier rządu.
Szczegóły opinii KE będą utajnione. Otrzyma je tylko polski rząd. Frans Timmermans wyjaśnił na konferencji prasowej, dlaczego wydano negatywną wobec Polski opinię. Przypomniał, że UE jest oparta na wartościach, w tym na prawie. Negatywna opinia oparta jest zapewne na raporcie Komisji Weneckiej, która nie miała wątpliwości, iż PiS paraliżuje prace Trybunału Konstytucyjnego – strażnika Konstytucja RP, że rząd powinien wydrukować orzeczenie, prezydent zaprzysiąc trzech sędziów TK. PiS natomiast powinien wycofać się z zapisów niezgodnych z konstytucją, łamiących ład prawny, czyli ustaw o prokuraturze, policji, inwigilacyjnej oraz medialnej.
Zgodnie z procedurą polskie władze dostaną dwa tygodnie na wypracowanie wspólnego porozumienia. Opozycja powinna pamiętać, że orzeczenia Trybunału są ostateczne i niepodważalne. Pójście na jakikolwiek kompromis w sprawie ustawy naprawczej o TK będzie złamaniem prawa i niezgodne z konstytucją.
W dialog z PiS, wypracowujący wspólne stanowisko nie wierzę. Nie mam natomiast wątpliwości, że pojawią się słowa – nikt nas nie będzie pouczał. PiS nie odróżnia najzwyczajniej dialogu od monologu, wspólnego stanowiska od – racja jest jedna i mamy ją my.
Zaiste prezydent Duda może schować długopis, Beata Szydło powinna zacząć ćwiczyć głos przed kolejnym wystąpieniem z mównicy sejmowej i tym razem w ciągu 20 min. wypowiedzieć 50 razy słowo – „suwerenność”. Jarosław Kaczyński natomiast potraktuje opinię KE jako podkładkę pod książki o marszałku Józefie Piłsudskim, żeby nadal móc walczyć w demokratycznym kraju o suwerenność i niepodległość.
Czeka nas dwutygodniowy spektakl polityczny, czyli kłótnie PiS z opozycją i obwinianie o zdradę narodu, kraju oraz o globalny spisek lewaków, wegetarian i cyklistów.