Pochodzę z Charkowa, a w życiu zajmowałem się niemal wszystkim. Uczyłem się w szkole plastycznej, później zainteresowałem się muzyką, wreszcie sportem. Ale to dzięki babci, która bardzo we mnie wierzyła zostałem dyplomowanym aktorem. Jednak to był dopiero początek mojego zawodowego życia. Moim przeznaczeniem był barbering.
Szkoła teatralna w Charkowie zabrała mi dziesięć lat, początkowo nie wyobrażałem sobie, życia bez teatru. Za to nigdy mnie nie interesowała kino. Dlaczego? Ekran często oszukuje , teatr - nigdy. Lubiłem to poczucie, że na deskach nigdy nie dostajesz drugiej szansy. Zawsze było „tu i teraz”. Uważam, że na scenie aktor zawsze jest sam. W pojedynkę można spektakl wynieść na wyżyny sztuki, ale także jeden aktor może zepsuć wysiłek całego zespołu. Już na pierwszym roku studiów, jako młody chłopak zacząłem grać w Teatrze Narodowym w Charkowie.
To był dla mnie wyjątkowo intensywny czas. Założyłem rodzinę, zacząłem pracować jako masażysta, występowałem w teatrach eksperymentalnych. Odszedłem z Narodowego, kiedy zdałem sobie sprawę, że to miejsce zabija we mnie indywidualizm. U nas wciąż króluje akademizm, aktorzy zmuszani są do klasycznego grania. Mnie się to nie podobało, wielu moich kolegów-aktorów z tego samego powodu porzucili zawód. Na Ukrainie nadal rządzi sowiecka myśl nauczania. Starzy profesorowie nie potrafią się dopasować do współczesnych wymogów teatralnych. Nie chciałem w tym dłużej uczestniczyć.
Na szczęście życie okazało się o wiele ciekawszą sceną. Akurat w tym czasie w Charkowie otworzył się pierwszy Barber Shop. To było to! Natychmiast zakochałem się w estetyce męskiego fryzjerstwa. Codziennie po zajęciach na uczelni, przyjeżdżałem do Barber Shopu i uczyłem się nowych rzeczy. Moje ciało już wcześniej zaczęło przechodzić metamorfozę. Dziś jestem cały „wydziarany”, a pierwszy tatuaż zrobiłem w wieku piętnastu lat. Większość obrazków, które pokrywają moje ciało stworzyłem sam, a następnie zrealizowałem z tatuatorem. Robiłem kolejne mimo, że to nie było dobrze widziane w teatrze. W niektórych spektaklach musiałem grać nago, a reżyser kazał mi zakładać cielisty kostium zakrywający rysunki. Nigdy potrafiłem się z tym pogodzić. Dla mnie fizyczność nie musi być ograniczeniem w odbiorze sztuki. Kiedyś w Moskwie byłem na spektaklu, gdzie grali klasykę, a połowa aktorów miała całe ciała w tatuażach. To wprowadzało do spektaklu nowoczesność, której brakowało ukraińskim teatrom.
W moim przypadku barbering zaczął się właśnie z miłości do tatuażu. Prawie wszystkie mają mają związek z tradycją tatuażu więziennego i marynarskiego. Zrozumiałem, że barbering jest naturalną kontynuacją tego stylu. W Charkowie przepracowałem pięć lat. Dwa razy zmieniałem Barber Shopy, przyjmowałem klientów także w moim domu. Ale czułem, że praca w moim mieście przestaje mi wystarczać. Sześć lat temu, nie znając języka, nie mając w Polce nikogo, zostawiłem rodzinę i przyjechałem do Warszawy. Miałem bilet w jedną stronę, nawet nie wiedziałem gdzie spędzę pierwszą noc. Po kilku dniach udało mi się dostać do warszawskiego Barber Shopu prowadzonego przez chłopaka z Ukrainy. Ze względu na nieznajomość języka, na początku byłem zatrudniany „na wolny dzień”. W tym czasie babering dopiero rodził się w Polsce. Był tylko Rostowski Barber Shop i Barberian. A kiedy wyjeżdżałem z Charkowa, tam było ich już dziewięć. Zcząłem pracować w Barberianie, a po roku odszedłem do Ferajnej. Tam przepracowałem dwa lata. Wtedy też zacząłem szkolić, prowadzić Akademię.
Barbering składa się z połączenia dwóch rzeczy - z rzemiosła i sztuki. To są bliskie określenia, ale jednocześnie bardzo dalekie. Różnice robią akcenty. Uważam, że ktoś, kto opanował wyłącznie technikę, nie może osiągnąć mistrzostwa. Może zostać co najwyżej „chłodnym barberem”
Moim celem jest zawsze poczuć człowieka. W chwili, kiedy klient wchodzi do ciebie musisz potrafić go określić. Tutaj bardzo przydało mi się moje doświadczenia aktorskie, umiejętność obserwacji. Zawsze zwracam uwagę, jak klient jest ubrany, w jaki sposób podaje rękę. Oczywiście ważny jest też kształt głowy, struktura włosów. To wszystko staram się poddać szybkiej analizie. Krótka rozmowa z klientem także od razu pozwala mi zrozumieć z jakim typem osobowości mam do czynienia. Nie chodzi tylko o fryzurę. Musisz ją dopasować do konkretnego człowieka, żeby stała się jego częścią.
Zmieniłem Barber Shopy dwanaście razy. Za każdym razem odchodziłem, kiedy okazywało się, że już więcej nie jestem w stanie się tam nauczyć. Czuję satysfakcję ze swojej pracy, tylko kiedy mam w sobie głód poznawania. Gdy przestaję się rozwijać, wtedy muszę poszukać nowego miejsca i nowych ludzi. Barber Shop to bardzo kameralne miejsce, gdzie pracuje zazwyczaj od dwóch do maksymalnie trzech osób. Po pół roku wiesz o każdym z nich wszystko. Znasz ich techniki, wiesz czym się w pracy kierują. Kiedy zaczynałem nie było szkoleń, pokazów na YouTubie, wszystko rozgryzaliśmy samodzielnie. Mam wrażenie , dzisiejsze pokolenie młodych barberów ma zupełnie inne podejście do zawodu. Chcą wszystko od razu, nie potrafią czekać na swoją kolej. Ale żadne warsztaty nie dadzą ci takiej pewności siebie jakie ma doświadczony barber. Ja nigdy nie wątpię w swoje umiejętności. Wiem, że to co robię, zrobię dobrze.
Z marzeniami jestem bardzo ostrożny. Zamiast tego, wolę poddać się fali i poczuć jak pies, który biegnie za samochodem. W barberingu odnalazłem sztukę i wciąż mam chęć jej doskonalenia. Paradoksalnie, kiedy wszedłem w kolejny etap swojego zawodowego rozwoju zaczęła się epidemia. W Gdyni zacząłem budować swój pierwszy Barber Shop. Przymusową przerwę wykorzystałem na dokończenie remontu, ale przede wszystkim skupiłem na zadbaniu o rodzinę, wciąż odciętą ode mnie granicami. Chociaż od samego początku istniało „podziemie barberskie”, nigdy nie zawracałem sobie tym głowy. Wiedziałem, że muszę zadbać o moich bliskich i siebie. Zatrudniłem się na budowie, pomagam sąsiadowi przy remoncie. Znam się na tym dobrze, w młodości pracowałem na wielu budowach, a przy tym bardzo to lubię. W czerwcu wrócę do zawodu barbera w swoim pierwszym własnym Barber Shopie. Jestem przekonany, że to musi się udać.