Czas Bożego Narodzenia to czas wyjątkowy. Wszyscy chcemy być lepsi, bardziej wrażliwi na otaczająch nas ludzi. Szczególnie pamiętamy o tych w potrzebie i chcemy więcej dawać niż brać... Są także wśród nas tacy, którzy na gwiazdkę mogli podarować, komuś kto stoi nad przepaścią, najcennieszy dar życia. Dar, który zwiększy szanse śmiertelnie chorego na powrót do zdrowia, a nawet na przeżycie. Dawcy komórek macierzystych krwi lub szpiku, to nietypowi bohaterowie - obdarowując, sami czują się obdarowywani.
Kuba w bazie dawców Fundacji DKMS Polska znalazł się w roku 2012, kiedy nagle o „raku krwi” zrobiło się głośniej w mediach. Jest pewien, że nie stało się to przypadkiem. Zarejestrował się przez Internet i wkrótce otrzymał kartę potencjalnego dawcy. Jak większość zarejestrowanych dawców nie spodziewał się szybkiego odzewu ze strony Fundacji DKMS, bo wiedział, jak małe jest prawdopodobieństwo dopasowania dwóch takich samych osób, pod kątem niezbędnej zgodności tkankowej. Po jakimś czasie, pamięta dokładnie ten moment bo było to w jego 36 urodziny, 20 września 2014 roku zadzwonił telefon. Kuba dowiedział się, że gdzieś na świecie jego "bliźniak genetyczny" pilnie potrzebuje pomocy. Pomyślał wtedy, że móc komuś podarować cząstkę siebie, z nadzieją że będzie ona jego ratunkiem, to najpiękniejszy prezent urodzinowy. Wkrótce rozpoczęła się procedura badań w kierunku możliwości oddania komórek macierzystych. Po przejściu kompleksowych badań, tuż przed świętami Bożego Narodzenia 2014 roku tym razem to on podarował nadzywczajny prezent swojemu genetycznemu bliźniakowi- przeszczep komórek macierzystych. Zaraz po pobraniu dowiedział się, że jest nim 47-letnia kobieta, mieszkająca w USA. Było dla niego kolejną niespodzianką. Kuba od lat jest zawodnikiem Futbolu Amerykańskiego. Taki dowód na to, że ta zgodność tkankowa pomiędzy bliźniakami nie jest całkiem przypadkowa. I tak Kuba wysłał świąteczną przesyłkę do kraju, o którym myślał zawsze, gdy oddawał się swojej pasji. Podarował najlepszy z darów, by pomóc obcej, a jednak tak bliskiej osobie, w walce z rakiem krwi. Jak się poźniej dowiedział, jego bliźniaczka genetyczna przyjęła dar dokładnie 24 grudnia i był to dla niej najpiękniejszy prezent "pod choinkę". Zabieg przebiegł bez żadnych komplikacji i jego biorczyni powoli wraca do zdrowia. Dla swoich najbliższych, Kuba stał się oczywiście bohaterem, ale sam uważa się tylko za zwykłego człowieka o jasno ustalonych wartościach. Wartości te przekazuje teraz swojej trójce dzieci, aby kiedy osiągną odpowiedni wiek, poszły w jego ślady - robiąc tak niewiele, a jednak tak dużo... dla obcej osoby.
Łukasz dobrze pamięta ten okropny okres swego życia. Miał tylko 19 lat gdy lekarze tuż przed świętami Bożego Narodzenia postawili mu diagnozę: chłoniak. Pamięta lęk jaki nie pozwalał mu spokojnie spać, pamięta łzy swojej mamy i siostry. Pamięta również moment, w którym okazało się, że diagnoza była jednak błędna, bo to co mu dolegało było jedynie przejściowym stanem zapalnym węzłów chłonnych. Wtedy postanowił sobie, że kiedyś odda innym to, co sam dostał od losu – życie w zdrowiu. Jednak przez lata nie nadarzała sie okazja, by mógl zrealizować swoje postanowienie. Za to zakochał się w tańcu i stał mistrzem breakdancu, zupełnie jakby chciał przetańczyć swoje życie przynosząc innym radość z przeżywania muzyki. Życie płynęło spokojnie, został ojcem, nauczycielem tańca i ostatecznie kimś kto wie, jak poprowadzić gości każdej imprezy do końca, postawiając po gospodarzu najlepsze wrażenie. Jednym słowem stał się mistrzem w uprzyjemnianiu ludziom czasu. Przez lata myślał, że własnie tak odwdzięczy się za życie w zdrowiu, które w jego młodości stanęło pod znakiem zapytania. Dwa lata temu zarejestrował się podczas przedświątecznej akcji rejestracji dawców szpiku w Gdańsku. Miał nadzieję, jak każdy rejestrujący się, że kiedyś będzie mógł stać się dawcą faktycznym, ale wiedział jak małe są na to szanse. Ku jego zdumieniu i uciesze stało nie tak jak się spodziewał. W październiku tego roku otrzymał wiadomość, że jest ktoś, kto czeka na jego dar życia. Dziś, na krótko przed Bożym Narodzeniem oddał swój szpik małemu 3 letniemu chłopcu. Kiedy po oddaniu szpiku dowiedział się, że jego bliźniakiem jest 3-latek, poczuł się wyjątkowo szczęśliwy. Między różnymi aktywnościami zawodowymi jakie wykonuje na codzień, Łukasz również uczy tańca dzieci. Łukasz ma nadzieję, że kiedyś dane mu będzie mu nauczyć breakedanc’u swojego bliźniaka genetycznego. Kto wie, może już dziś maluch czuje dryg do tańca.
Jacek jest urzędnikiem i pracuje w Urzędzie Gminy, a w wolnych chwilach oddaje się swojemu hobby: historii i wędkarstwu. Od 14 lat jest szczęśliwym mężem i ojcem dwóch synów w wieku 14 i 9 lat. Zrejestrował się na początku tego roku, podczas akcji organizowanej w pobliskiej galerii handlowej. Jak wspomina rejestracja zajęła mu kilka minut pomimo tego, że ustawiła się długa kolejka chętnych, którzy tak jak on chcieli pomóc komuś kto tej pomocy potrzebował. Jacek chciał pomóc konkretnej osobie. Swojemu przyjacielowi, który potrzebował dawcy. Miał wielką nadzieję, że będzie jego bliźniakiem genetycznym. Niestety okazało się, że nie było miedzy nimi zgodności, ale już po 6 miesiącach od rejestracji, dowiedział się, będzie mógł pomoc komuś innemu. Telefon z informacją, że może podarować ten najcenniejszy dar zupełnie obcej osobie zadzwonił podczas rodzinnego obiadu . Wspomina dziś, że rozmowa ta wydawała mu się trwać całą wieczność, a emocji które jej towarzyszyły nie da się opisać. Na myśl o niej do dziś odczuwa, jak przechodzą go dreszcze. Żona Jacka obserwując go rozmawiającego przez telefon myślała, że stało się coś złego. Był cały blady, a głos łamał mu się co chwilę. Wśród wielu opinii rodziny i znajomych nie było takiej, która by odradzała mu poddaniu się zabiegowi. Wszyscy mu gratulowali że dostał taką mozliwość i wspierali na duchu. Choć cieszył się z tej wiadomości, musiał pożegnać swojego przyjaciela, który zmarł miesiąc przed dniem pobrania od Jacka komórek macierzystych. Śmierć przyjaciela tym bardziej utwierdziła Jacka w słuszności decyzji, którą podjął. Jacek oddał komórki macierzyste kilka dni temu. Jakby na gwiazdkę los zrobił mu prezent, a on zrobił go komuś potrzebującemu. Jego bliźniakiem genetycznym okazał się 47 letnim mężczyzną. Ten, jak twierdzi, piękny prezent od życia podarował w ostatnich dniach. Danie nadziei komuś na powrót do zdrowia, na nowe życie, w przededniu świąt, ma dla Jacka i jego rodziny podwójny symbol. Dwa miesiące temu na raka krwi zachorował 7 letni synek brata Jacka. Jest to bardzo ciężki czas dla całej rodziny, i wszyscy mają wielką nadzieję, że i dla bratanka znajdzie się ktoś, kto będzie w mógł pomóc. Jacek doświadcza na co dzień co czują bliscy chorego, widzi jak ważny jest czas przy chorobie jaką jest nowotwór krwi. Sam dziś apeluje do wszystkich ludzi, by nie czekali do następnych świąt Bożego Narodzenia, nie szukali specjalnej okazji - zarejestrujcie się , zróbcie to już dziś, być może Wasz bliźniak nie będzie miał czasu do następnych świąt.
Aby zostań dawcą i podarować najcenniejszy prezent chorym na nowotwory krwi zamów pakiet rejstracyjny na www.dkms.pl/zostan dawca. Kiedy do Ciebie dotrze wystarczy, że go wypełnisz i odeślesz. Po około 3-4 miesiącach zostaniesz wpisany do bazy dawców i staniesz się szansą na życie dla tych, którzy tego potrzebują.