Już tylko kilka godzin zostało na przesłanie swojej aplikacji na studenckiego Lidera w projekcie studenckim Fundacji DKMS, w tym roku pod tytułem HELPERS’ GENERATION. Nowe doświadczenia, wzbogacenie CV, wiedza i pomoc potrzebującym to niewątpliwe argumenty „za”, ale jest coś jeszcze… świetna zabawa, wartościowe znajomości i niezapomniane wspomnienia, których początkiem są dopiero warsztaty szkoleniowe. To wszystko, to bezcenne wartości, o których z entuzjazmem opowiada uczestnik poprzednich edycji tego projektu, Kamil.
O projekcie studenckim Fundacji DKMS Polska dowiedziałem się przeglądając tablicę na Facebooku. Pomyślałem, że fajnie by było się zgłosić, w końcu od dawna biorę udział w rożnego rodzaju pracach wolontariackich, więc może to nowa przygoda? Czemu by nie:) Oczywiście podjęcie decyzji nie było proste, ponieważ wiązała się ona z dość dużą dla mnie odpowiedzialnością, czyli z koniecznością dalszych działań. Na szczęście w podjęciu pozytywnej decyzji pomogła mi osoba bliska mojemu sercu. No i stało się, aplikacja została wysłana! Po kilku dniach otrzymałem telefon od pracownika Fundacji DKMS i zaproszenie na warsztaty. Oczywiście pojawił się ogromny stres, ale i podekscytowanie.
Parę dni przed wyjazdem otrzymałem listę osób, które też jadą z mojej okolicy, żeby zaplanować sobie wspólną podróż. Kilka wykonanych telefonów i podjęliśmy decyzję, że jedziemy razem. Oczywiście podjąłem się zorganizowania całego wyjazdu, więc zaraz zorientowałem się, jakie są najlepsze połączenia i zakupiłem dla wszystkich bilety. Tak, tak, nawet zapłaciłem za nie, kompletnie nie znając tych osób:) zaraz po wejściu do przedziału i zapoznaniu się, okazało się, że nadajemy totalnie na tych samych falach i atmosfera jest taka, jakbyśmy się znali od dziecka.
Po pojawieniu się w Warszawie nastąpiła szybka lokalizacja hotelu. Już w autobusie poznaliśmy kolejnych uczestników konferencji. Czas na meldunek. No i zaczynamy konferencję. Zapoznaliśmy się z pracownikami Fundacji DKMS, prowadzącymi spotkanie, którzy zarazili mnie pasją do tego, czym zajmują się na co dzień:) I tu zaczynają się mega pozytywne emocje, wspaniali ludzie. Zawsze na sama myśl o nich pojawia mi się uśmiech na twarzy. Pierwsze wejście na salę konferencyjną i myśl, jak można wypuścić ponad 100 studentów z całej Polski do hotelu na trzy dni, no przecież to się źle skończy. Ale to był jedyny raz, gdzie pojawiły się takie obawy.
Grafik szkolenia wydawał się dość napięty, ale przez całe trzy dni, każdy z nas siedział z wlepionymi oczami w to, co zostało nam przedstawione, w każdy najmniejszy szczegół. Wspaniała atmosfera, po godzinie byliśmy już jedną ogromną grupą. Nie było zmęczenia, nie było narzekania. Każda z prelekcji dawała dużo wiedzy, która miała być przez nas wykorzystana podczas lokalnych działań, do organizacji „naszego” Dnia Dawcy. Ale to nie była sama wiedza, była to również zabawa, a oprócz tego emocjonalne spotkanie Dawcy z Biorcą, gdzie rozglądając się po Sali widziałem, że każdy z nas miał łzy w oczach, łzy szczęścia. Mieliśmy również okazję poznania tych osób - Dawców i Biorców.
Niestety trzy dni szybko upłynęły i czas było wracać do domu, głowa aż pękała od pomysłów i tego, ile jeszcze przed nami. Nastał czas pożegnań i ogromny smutek… Jak to możliwe? Znamy się tylko trzy dni, a zżyliśmy się tak, że ściska w gardle na samą myśl, że to już koniec.
No cóż, okazało się, że to nie był koniec, to był dopiero początek wspaniałych znajomości:) Każdy z nas dalej mógł na siebie liczyć, zaczęliśmy utrzymywać też stałe kontakty. Dawaliśmy sobie nawzajem ogromne wsparcie przy organizowaniu własnych akcji oraz wymienialiśmy się pomysłami, doświadczeniami i nie tylko. Mnóstwo pięknych wspomnień.
Pamiętam jak, okazało się, że jedna z akcji rejestracji odbędzie się podczas Finału Mistrzostw Świata w Siatkówce Mężczyzn w Katowicach. Zadzwoniło do mnie kilka osób, wiedząc że mieszkam niedaleko, dzień później odbierałem ich już z dworca. Moje ówczesne mieszkanie nagle rozciągnęło się. Hmmm... nigdy bym nie pomyślał, że w kawalerce będę w stanie przenocować pięć osób i to przez dwie noce:) Kilka miesięcy później z kolei był mecz piłki nożnej Polska-Szkocja, kolejna akcja rejestracji na Stadionie Narodowym, i uczucie jak to cudownie jest połączyć przyjemne z pożytecznym. Nie dość, że człowiek robi coś dobrego dla osób chorych na nowotwory krwi, to jeszcze bierze udział w ważniejszych wydarzeniach sportowych w kraju i na świecie.
Ale to nie tylko wydarzenia sportowe, świat jest mały, a my znajdujemy się często przypadkowo w tych samych miejscach i zawsze z radością się spotykamy! Dzięki social media udaje się nam błyskawicznie skomunikować.
Szybka wycieczka z Gliwic do Warszawy? Oczywiście! I po raz kolejny przydają się nasze znajomości, żeby szybko ogarnąć nocleg:)
Brałem udział w trzech konferencjach. Wspaniale doświadczenia pozostaną w mojej głowie na zawsze. Cieszę się, że mimo tego, iż już nie jestem studentem doświadczenia te dalej trwają i procentują. Dalej się spotykamy, dalej utrzymujemy kontakty, dalej organizujemy akcje, dalej jesteśmy tą samą ekipą:) I nie wyobrażam sobie już życia bez tego!
Wiem, że to tylko słowa i mam świadomość tego, że emocji nie da się opisać, nie ma szans przelać ich odpowiednio na papier. Dlatego, jeśli ktoś się zastanawia, czy wysłać aplikację i zacząć działać, mówię po prostu WARTO. A nawet jeśli myślisz, że nie dasz rady, jesteśmy my, osoby które już to przeżyły i które Tobie z chęcią pomogą:)