Przeszczepienie szpiku lub komórek macierzystych może uratować życie nie tylko chorym na białaczkę i inne nowotwory krwi. Są jeszcze inne choroby, z którymi można wygrać wyłącznie dzięki wspomnianej metodzie leczenia. Na jedną z takich chorób cierpi mały Dominik.
Mam na imię Dominik. Mam 5 lat i głowę pełną pomysłów. Jestem ciekawy otaczającego mnie świata, uczę się, chłonę nowości i zadaję moim bliskim wiele pytań. Najistotniejsze w tej chwili brzmi: „Kiedy wyzdrowieję i będę mógł się bawić z kolegami?”. Jesienią ubiegłego roku zdiagnozowano u mnie przewlekłą chorobę ziarniniakową. Szansą na moje całkowite wyleczenie jest przeszczep komórek macierzystych szpiku od dawcy niespokrewnionego. Wiem już, że nie znaleziono do tej pory mojego „bliźniaka genetycznego”, dlatego zwracam się z prośbą właśnie do CIEBIE: ZOSTAŃ DAWCĄ SZPIKU i PODARUJ MI SZANSĘ NA NORMALNE ŻYCIE!
Taki apel widnieje na plakacie zachęcającym do wzięcia udziału w Dniu Dawcy Szpiku dla Dominika i innych chorych, który odbędzie się 22 czerwca w Jarsoławiu (Podcienia Kamienicy Orsettich w Jarosławiu, godz. 11.00-20.00). Tego dnia każdy będzie mógł się zarejestrować jako potencjalny dawca szpiku, a tym samym być może ktoś pomoże Dominikowi wygrać walkę z chorobą i podaruje chłopcu szansę na normalne życie.
Mimo, że przewlekła choroba ziarniniakowa jest chorobą genetyczną, Dominik nie miał żadnych niepokojących objawów w pierszych latach życia. Podobnie jak wiele innych dzieci w jego wieku miewał problemy skórne, zapalenie ucha i atopowe zapalenie skóry. Nic jednak nie wskazywało na to, że chłopcu przyjdzie walczyć z poważną chorobą, która polega na tym (w bardzo ogólnym skrócie), iż organizm chłopca nie jest w stanie walczyć z bakteriami i grzybami.
– Około roku temu znikąd zaczęły pojawiać się gorączki, które nagle ustępowały – mówi pani Joanna, mama Dominika. – We wrześniu objawy zaczęły się nasilać – dodaje.
Lekarze skierowali chłopca na szczegółowe badania. Podczas USG wykryto zmiany na wątrobie – ropnie. Dominik od razu trafił do szpitala, gdzie spędził dwa tygodnie. Początkowo lekarze myśleli (ze względu na podobne objawy), że 5-latek choruje na bardzo rzadką chorobę pasożytniczą. Kolejne badania, które trwały ok. miesiąca, pomogły jednak postawić ostateczną diagnozę. Niemal cały ten okres chłopiec spędził w szpitalnej izolatce, w której przyszło mu mieszkać prawie cztery miesiące. Kiedy jego rówieśnicy uczyli się i bawili, Dominik musiał przyjmować leki. Całe dnie był podłączony do kroplówki i ze względów bezpieczeństwa nie mógł się widywać z nikim oprócz rodziny.
– Kiedy nasz synek przebywał w szpitalu, przeżyliśmy chwile grozy. Organizm Dominika nie reagował na leki. Z czasem zaczęły pojawiać się problemy ze zwykłym wkłóciem igły w żyłę. Było bardzo ciężko – wspomina pania Joanna, która z powodu choroby Dominika straciła pracę. Jedyną osobą, na barkach której spoczywa utrzymanie rodziny jest mąż pani Joanny.
Trudne chwile jednak minęły. Organizm chłopca zaczął w końcu reagować na leki. W ciągu kilku tygodni stan zdrowia Dominika poprawił się na tyle, że pod koniec lutego chłopiec mógł wrócić do domu.
– Początkowo Dominik nie mógł nigdzie wychodzić i spotykać się z osobami z zewnątrz. Aby ograniczyć ryzyko, podjęliśmy decyzję, że nasza 4-letnia córeczka Weronika nie będzie chodziła do przedszkola. Na razie nie ma też możliwości, aby Dominik wrócił do szkoły. Codzienie, co 2-3 godziny musi brać lekarstwa i trzeba tego bardzo przestrzegać. Na szczęście dziś nasz synek czuje się już o wiele lepiej, a jego stan zdrowia pozwala mu na zabawy z rówieśniakmi nawet na świeżym powietrzu – tłumaczy pani Joanna.
Problemy zdrowotne synka nie są jednak jedyną bolączką rodziny. Kilkanaście tygodni temu okazało się, że młodsza siostra Dominika również cierpi na przewlekłą chorobę ziarniniakową. W przypadku Weroniki nie jest jednak potrzebne przeszczepienie. Dziewczynka będzie mogła funkcjonować dzięki lekom. U Dominika sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana. Gdyby rodzice nie zdecydowali się na przeszczepienie chłopiec dożywotnio musiałby brać lekarstwa, które są horrendalnie drogie.
– Tylko jeden lek, dzięki któremu nasz synek może dziś w miarę normalnie funkcjonować, kosztuje ok. 15 tys. zł miesięcznie. Taki koszt przewyższa nasze możliwości finansowe. Na szczęście na razie dostajemy lek ze szpitala, ale nie wiemy jak długo to będzie trwało. Poza tym są jeszcze inne lekarstwa, za które musimy płacić co miesiąc po kilkaset złotych – wyjaśnia pani Joanna. – Na przeszczep zdecydowaliśmy się także dlatego, że tylko dzięki niemu nasz syn będzie miał szansę cieszyć się życiem. Osoby, które chorują na to co Dominik i nie miały przeszczepu, dożywają średnio 30. roku. Nie możemy i nie chcemy na to pozwolić – kończy pani Joanna.
Gdybyś chciał pomóc rodzinie Jasiłek, może to zrobić np. wpłacając darowiznę na podane poniżej konto oraz rejestrować się w naszej bazie jako potencjalny dawca szpiku. Wystarczy kliknąć w obrazek na dole. Tam znajdziecie wszystkie niezbędne informacje.
Fundacja Dzieciom "Zdążyć z Pomocą"
ul. Łomiańska 5
01-685 Warszawa
15 1060 0076 0000 3310 0018 2615
z dopiskiem: 20242 Jasiłek Dominik darowizna na pomoc i ochronę zdrowia