Po pierwsze daleko, bo Norwegia i Spitsbergen. Po drugie – zimno, ale do przeżycia. A po trzecie – pięknie, bo to w końcu miejsce, którego człowiek jeszcze sobie nie podporządkował.
Polska Stacja Polarna, należąca do Instytutu Geofizyki Polskiej Akademii Nauk, znajduje się w fiordzie Hornsund w południowej części Spitsbergenu, największej wyspy w archipelagu Svalbard. Nie ma dróg, ulic, telefony komórkowe nie działają, ale za to są białe niedźwiedzie polarne, kilkumiesięczna noc polarna i piękne zorze polarne. W końcu to prawie biegun północny!
Historia wypraw polarnych na tereny Arktyki, w których uczestniczyli Polacy jest długa i chlubna, o czym czytamy z wypiekami na twarzy w długie, mroźne i coraz to dłuższe wieczory (bo noc polarna nadchodzi wielkimi krokami…) przy herbacie z cytryną, bo nasze „polarnicze” życie tu jakże inne od tego, co tamci przeżywali… Żeby jednak każdemu dać szansę na osobiste zaznajomienie się i przeżycie tych historii, wspomnę tylko lata 1957-58 kiedy to na te tereny wyruszyła wyprawa pod kierownictwem profesora Stanisława Siedleckiego. Była to wyprawa założycielska, w czasie której powstał pierwszy budynek mieszkalny stacji, a ekipa zimująca spędziła w Hornsundzie cały rok. Łatwo nie było, świadczą o tym liczne wspomnienia, ale na pewno rzecz to była warta poświęcenia, bo inaczej nie byłoby nas tu.
Polska Stacja Polarna to jedyna tego rodzaju polska placówka naukowa na Dalekiej Północy, która badania prowadzi przez cały rok. A prowadzi się tu badania z zakresu meteorologii, glacjologii, magnetyzmu ziemskiego, fizyki i elektryczności atmosfery, rezonansu Schumanna, sejsmologii – uf, sporo tego, a i różne dziedziny wiedzy się tu eksploruje w zależności od tego, jacy specjaliści znajdą się w składzie wyprawy. My akurat mamy chemika, dwóch meteorologów, glacjologa, dwóch geofizyków i geodetę – reszta, czyli trzy osoby, dba o łączność ze światem (no jest Internet, jest) w osobie informatyka, administracją zajmuję się ja, a kolega mechanik naprawia to, co inni zepsują oraz dba o to, aby wszystkie urządzenia w Stacji działały w miarę swoich możliwości. Czyli nie mniej i nie więcej w Polskiej Stacji Polarnej aktualnie „zimuje” (czyt. „przebywa cały rok”) dziesięć osób.
Oprócz budynku głównego Stacji, który jest podzielony na część zimową, gdzie mieszkają „zimownicy” i część letnią, przeznaczoną dla „letników” (naukowcy, którzy przyjeżdżają do Stacji w okresie letnim i prowadzą tu swoje badania), a także mieści w sobie sporą kuchnię i magazyny żywnościowe, jest osobny budynek „elektrowni” z jednym, bez przerwy pracującym agregatem prądotwórczym oraz dwoma rezerwowymi i warsztatem mechanika, hala, czyli miejsce przechowywania sprzętu wszelakiego od materiałów budowlanych począwszy, a na amfibii (wojskowy PTS) skończywszy, oczyszczalnia ścieków, magazyn sprzętu motorowodnego, a także dwie psie budy z ich uroczymi mieszkańcami – Lolą i Brzydalem – którzy wiernie nas pilnują i ostrzegają przed zbliżaniem się niedźwiedzi polarnych. Tych ostatnich nie obserwowaliśmy wiele, bo zaledwie tylko cztery skusiły się na bliższe odwiedziny, ale jeszcze nie tracimy nadziei na piękne zdjęcia.