Chciałabym ich poznać - tych osławionych pracowników, którzy dyktują warunki na rynku pracy. Gdzie oni są - ci wszyscy, którzy cieszą się dobrobytem wynikającym z wysokiego zatrudnienia i rosnącego średniego wynagrodzenia? Piszę to całkiem na poważnie - marzę o tym aby poznać osobiście kogoś kto w sposób bezpośredni czuje się beneficjentem tego wszechogarniającego nas rozwoju.
Dopóki się nie objawią nadal będę twierdzić, że tzw. rynek pracownika to bzdura. Pozostanę obojętna na całe to larum ekspertów, którzy trąbią, że jest tak wspaniale. Interesują mnie zupełnie inne rozważania, a mianowicie - dlaczego pomimo tak dużego zainteresowania pracownikami ich pensje nie rosną, w szczególności te najniższe?
Przedstawiciele pracodawców zwracają uwagę na kilka elementów, a w szczególności na kwestie sytuacji przedsiębiorstw oraz kwalifikacji pracowników. Czyżby nasi pracownicy byli zbyt mało wykwalifikowani? Skądże. Czy sytuacja firm działających na terenie Polski była niewystarczająca by podnieść płace? Nie do końca.
Przyczyna leży zupełnie gdzie indziej. Bardziej chodzi tu o pewnego rodzaju postawę ze strony państwa. Jeśli państwo płaci za usługi publiczne katastrofalnie nisko to sektor prywatnych przedsiębiorstw nie ma z kim konkurować o pracownika - ten i tak o wiele chętniej zdecyduje się na pracę właśnie tam. Wystarczy spojrzeć na wynagrodzenia nauczycieli, pielęgniarek, lekarzy rezydentów czy funkcjonariuszy wszelakich służb mundurowych. Pensja policjanta, który na służbie często naraża swoje życie i zdrowie oscyluje wokół płacy minimalnej. Pielęgniarka musi przepracować nawet 400 godzin w miesiącu aby móc utrzymać swoją rodzinę na minimalnym poziomie. Słyszeliśmy również o dramatycznych zarobkach listonoszy czy ratowników medycznych.
Co robi z tym rząd PiS, który wszem i wobec chwali się niskim poziomem bezrobocia i coraz to wyższą średnią krajową? Nic. Chowa głowę w piasek. Wystarczy spojrzeć na „dokonania” Pani minister Zalewskiej. Pomimo jej zapowiedzi nauczyciele zarabiają kolejno - stażysta - 2294 brutto, nauczyciel kontraktowy - 2361 brutto, mianowany - 2681 brutto i dyplomowany - całe 3149 brutto. Do tego możemy doliczyć 20% dodatku stażowego. Jeszcze raz - mówimy o zarobkach ludzi, którzy mają kształtować przyszłe pokolenia Polek i Polaków. W ich rękach spoczywa odpowiedzialność za tych, którzy kiedyś będą decydować o losach naszego kraju. Nauczyciel to ktoś kto odgrywa jedną z fundamentalnych ról w kształtowaniu kapitału społecznego.
Wróćmy do Policjantów - oni też już mają dość. Pewnie wielu z Was widziało bilbordy zorganizowane przez NSZZ Policjantów. Nie lepiej jest wcale wśród Strażników Granicznych czy Funkcjonariuszy Więziennictwa.
PiS poprzez niezałatwienie kwestii płac w sektorze publicznym daje sektorowi prywatnemu przyzwolenie na wyzysk. Dopóki to się nie zmieni Polska będzie krajem atrakcyjnym jedynie dla wskaźników.