Dużo się ostatnio mówi o działaniu w tzw. polskim interesie. Politycy co chwila rzucają wzajemne oskarżenia. Co tydzień na ulice polskich miast wychodzą ludzie walcząc o swoje prawa. Gdzieś dalej, za kurtyną medialnego mainstreamu toczą się rozmowy nad rozwiązaniami dla polskich pracodawców i pracowników. Obok tego stołu chodzą medycy, którzy są gotowi do największych poświęceń, bo jak widać, ich ofiara, niezłomność i determinacja pozostaje niezauważona. Dyskurs toczy się więc wokół dwóch osi - ekonomii i praw człowieka. Czy istnieje jakiś most, który może połączyć te dwie wyspy?
Tak. To ekonomia moralności. Zapewne wielu z Was o niej nie słyszało. No właśnie - pieniądze pieniędzmi, a prawa człowieka to niby kwestia całkowicie odrębna. Na końcu jest tak, że prawa mają ci, którzy mają pieniądze. A dostęp do praw to władza. Brzmi jakbym mówiła o ustroju oligarchicznym? Niekoniecznie. Do takiej rzeczywistości zmierzamy wielkimi krokami. Nie wszyscy robimy to świadomie. Dzieje się tak, ponieważ chcemy dobrze. Walczymy o Rzeczpospolitą i bezpieczną przyszłość dla naszych dzieci.
Tyle, że w niektórych przypadkach stajemy się zakładnikami własnej wizji. Dlatego tak trudno nam się po prostu dogadać. Powinniśmy się więc odwołać do ekonomi moralności. Odrzucić interes gospodarczy, ekonomiczny, a nawet społeczny. Zapytać samych siebie - co jest moralne? Co jest ludzkie? Jak nazwać wartości i symbole, w które nikt nie będzie rzucać przysłowiowymi kamieniami? Co do których nie będziemy mieć wątpliwości? Mówiąc o odrzuceniu definicji powyższych interesów nie chodzi o negacje potrzeb czy czyichkolwiek wrażliwości. Wręcz odwrotnie. Po prostu na pewnym poziomie postrzegania naszego miejsca w systemie sprzeczność interesów społecznych nie istnieje. Nie ma bowiem sprzeczności pomiędzy postulatami biznesu, a pracownikami. Pod warunkiem, że zaakceptujemy ich sens moralny.
Jako związkowiec jestem w stanie zrozumieć, że zdecydowana większość sektora MŚP boi się kolejnych podatków, kolejnych incydentalnych regulacji. Nie jest moralnym sięgać do kieszeni ciężko pracujących ludzi w czasach jednego z największych, najbardziej dotkliwych okresów niepewności. Czym zawinił drobny przedsiębiorca prowadzący kwiaciarnię, restauracje, sklep spożywczy? W imię jakiej ideologii mielibyśmy zakładać, że moralnym jest oceniać wszystkich przedsiębiorców jako ludzi z workami pełnymi pieniędzmi, którzy tylko czyhają na możliwość wyzyskiwania swoich pracowników? Czy taka ocena jest moralna?
O niemoralnym zachowaniu wobec pracowników mogłabym napisać kilkutomową powieść. Czy moralnym jest nadużywanie umów cywilnoprawnych, umów na czas określony, wypychanie na bezpłatne urlopy? Czy moralnym jest zostawianie na pastwę losu ludzi, którzy poprzez swoją pracę zapewniali swojej rodzinie dach nad głową? A może moralnym jest hejt na medyków, którzy postawili granice i powiedzieli, że ceną za brak dialogu może być strajk? Jak nazwiemy postawę, w której oczekujemy, że ktoś bez względu na warunki będzie ratować życie innych? Oświadczam Wam, moi Mili, medycy to nie są nasi niewolnicy, których możemy traktować jak narzędzia z funkcją dawania nam poczucia bezpieczeństwa.
Nie wszystko to co jest opłacalne dla Ciebie, jest opłacalne dla wszystkich. Nie wszystko to co moralne jest zgodne z interesem politycznym. A innym razem jest właśnie tak, że warto być pokornym, bo leży to w naszym interesie gospodarczym. Czasem coś się nie opłaca, a warto.