Korporacje są przez niektórych uważane za kwintesencję zła. Ale czy wyobrażasz sobie bez nich świat? Co ciekawe, wcale nie musisz sobie tego wyobrażać – świat bez korporacji naprawdę istnieje.
Rano wstajesz, ubierasz się w ciuchy z Zary, na śniadanie jesz płatki kukurydziane firmy Nestle z jogurtem Danone na swoim schludnym stole z Ikei. Jedziesz swoim Oplem do pracy w jednym z czołowych banków w Europie. Na lunch masz dziś tylko chwilę, więc bez zastanowienia śmigasz na burgera do McDonald’s, niech będzie z sałatką i coca-colą Zero. Twój iPhone dzwoni bez opamiętania, więc wracasz do pracy biegiem, łamiąc obcas w swoich ulubionych butach z Aldo. Po pracy wpadasz na chwilę do Empika po Harper’s Bazaar – w końcu lubisz być na bieżąco z modą. Na przeceny w TK Maxx nie masz już czasu, bo na dzisiejszy wieczór umówiłaś się do Multikina.
…Czy chociaż część z powyższej historii brzmi znajomo? A teraz wyobraźcie sobie, że ten świat – świat znanych marek – nie istnieje. Nie zastanawiacie się, jaki model telefonu czy laptopa kupić, gdzie zaopatrzyć się w nowy płaszcz czy buty, jaki kupić samochód, a nawet gdzie złożyć CV. O dziwo, istnieją na tym świecie miejsca, gdzie ludzie faktycznie nie mają takich problemów.
Jednym z nich jest Turkmenistan. To miejsce, gdzie wielkie korporacje po prostu nie dotarły. W dzisiejszym zglobalizowanym świecie wydaje się, że w każdym kraju można znaleźć restaurację McDonald’s – a jednak, nie w Turkmenistanie.
W Turkmenistanie nie ma też znanych odzieżowych marek. Stylistki czy szafiarki nie miałyby tu nic do roboty. Niemalże wszyscy ubierają się tam podobnie, a zakupy robią na bazarach, gdzie wybór jest ograniczony. Ubrania kobiet mają taki sam krój – wyróżnia je jedynie kolor i jakość materiału lub wszyty przy dekolcie ornament. Dzięki takim detalom można się wyróżnić lub pokazać swój status, jednak o oryginalności raczej nie ma mowy.
Co jeszcze kojarzy się nam z wyznacznikiem statusu? Samochód. W Europie samochód uznanej marki to symbol statusu i obiekt zazdrości, jednak Turkmeni są w tej kwestii pragmatyczni. Dobry terenowy samochód jest potrzebny, by móc jeździć po pustynnych bezdrożach – to jednak jest domena przede wszystkim biur turystycznych lub nielicznych zagranicznych turystów. Z kolei większość Turkmenów rzadko opuszcza swoją wieś czy miasto, więc do przemieszczania się wystarczy im dużo mniej spektakularny samochód albo motocykl pamiętający jeszcze czasy ZSRR. Marka nie ma znaczenia. Zresztą, zważywszy na niewielką liczbę mieszkańców Turkmenistanu przy tak dużej powierzchni kraju, ogólnie nie widać tam na ulicach zbyt wielu pojazdów.
Myśląc o korporacjach, przede wszystkim nasuwa się jednak inne skojarzenie: praca. Spora część osób, zwłaszcza w dużych miastach, pracuje przecież w korporacjach, utożsamiając się w większym lub mniejszym stopniu z firmą, w której spędza znaczną część życia. Mamy przecież rankingi pracodawców – firmy, które się na nich znajdą, chwalą się swoją marką i stają się marzeniem osób wysyłających CV.
Tymczasem w Turkmenistanie nie ma korporacji – nie ma banków z tysiącami zatrudnionych, nie ma innowacyjnych firm IT poszukujących zdolnych programistów, nie ma oddziałów globalnych firm z branży spożywczej, chemicznej czy motoryzacyjnej, gdzie można pracować w dziale marketingu lub HR. Nie ma też firm logistycznych czy koncernów medialnych (dziennikarze pracują dla państwa… ale to temat na osobny wpis).
Czym więc zajmują się Turkmeni? Spora część z nich pracuje w sektorze państwowym, gdzie największy udział ma branża wydobywcza (sprzedaż gazu ziemnego to najważniejsze źródło przychodów do budżetu). Można też postawić na small business – czyli budkę z szaszłykami albo niewielki sklep. Poza tym, niemalże każdy turkmeński kierowca jest taksówkarzem – wystarczy machnąć ręką, a znajdzie się ktoś, kto za niewielkie pieniądze dowiezie nas w wybrane miejsce.
Jednak jak to w ogóle możliwe, że na świecie są jeszcze miejsca bez korporacji?
To nie jest tak, że zachodnie korporacje nie starały się dotrzeć do Turkmenistanu – wiele z nich próbowało swoich sił w tym kraju, jednak zostało skuteczne stłumionych przez działania tutejszych władz. Portal WikiLeaks wielokrotnie podawał, że uzyskanie pozwolenia na prowadzenie działalności w Turkmenistanie ma „wysoką cenę”, czego znaczenia można się tylko domyślać...
Jeśli chcecie przeczytać więcej na temat turkmeńskiego "życia bez korpo" oraz zobaczyć zdjęcia z tego kraju, zapraszam na mojego bloga.